6

588 47 4
                                    

Słyszę pukanie do drzwi, a później wiązka światła atakuje moje oczy. Zdejmuję duże słuchawki z uszu i posyłam uśmiech Waltowi, który oparł się o framugę. Odkąd zajęliśmy się większym zespołem mam dużo więcej pracy, więc studio stało się miejscem, w którym chcąc nie chcąc spędzam większość wolnego czasu. Przynajmniej w końcu zarabiam większe pieniądze.

- Nie chcę, żebyśmy zachowywali się, jak dzieci, ale nie chcę też denerwować Alexa - zaczyna, zerkając przez ramię na resztę pomieszczenia. Już wiem, że chce spytać mnie o zdanie. Właśnie dlatego siedzenie w pokoju obok jest ryzykowne, gdy zespół pracuje za szybą nad kartką papieru i robi burzę mózgów z tatą. Walt zamyka drzwi, więc odwracam się w całości na krześle. - Kojarzysz Dylana Millsa? - pyta, a ja marszczę brwi. - Raper. Dizzee Rascal.

- Raperzy to nie moja bajka, Walt - uśmiecham się, a on kiwa powoli głową.

- Co sądzisz o wpleceniu rapera do jednego utworu? - pyta po chwili ciszy. Otwieram szerzej oczy i podsuwam kolano pod brodę.

- Rapera na rockową płytę? - mamroczę, a mężczyzna klaszcze w dłonie.

- Uważam, że tego brakuje tej piosence.

- Piosence? Macie nową? - pytam, a on potwierdza szybkimi skinieniami głowy. - Dużo mnie ominęło. Jeszcze trzy dni temu w klubie mówili, że są w dupie.

- Alex wczoraj coś napisał. Jest dobra, ale brakuje jej uzupełnienia.

- Cóż, wplatając w nią rapera odchodzicie od Fake Tales. Bardzo nie chcę tego mówić, ale ten zabieg jest odrobinę amerykański, nie uważasz? - śmieję się. Walt mruży oczy i zawiesza wzrok na przypadkowym punkcie na pustej ścianie. Może powinnam coś na niej powiesić skoro przebywam tu coraz częściej.

- Może niekoniecznie. - unosi palec do góry. - Dizzee był ulubionym raperem Matta, gdy był nastolatkiem. Po pierwszej płycie chłopaków, gdy stali się już znani, nawiązali z nim kontakt i można powiedzieć, że są dobrymi znajomymi. Dylan siedzi teraz w L.A, więc pomyślałem, że wkręcenie jego, jako angielskiego twórcy, może być dobrym pomysłem.

- Kto na to wpadł?

- Matt.

- Jeżeli to będzie jedyna taka piosenka, to może znajdę w tym chociaż cień sensu. Na pewno trafi do młodszej widowni - mówię pod nosem, po czym podnoszę się z krzesła. - Macie już jakikolwiek podkład? Chciałabym ją usłyszeć. - oznajmiam, a chwilę później znów opadam na mebel. - To znaczy, to nie moja decyzja. Nie muszę jej słyszeć - pocieram dłońmi twarz, a Walt się śmieje.

- Po prostu zostaw uchylone drzwi i nie zakładaj słuchawek.

Zagryzam opuszek palca i zamykam oczy, gdy wychodzi. Nawet nie mogę powstrzymać odruchu sprawdzania utworu, jak gdybym sama była ich menadżerem albo solistką. To wszystko przez tę pierwszą piosenkę. Stanę się sentymentalna i tyle ze mnie będzie.

W końcu słyszę mocne gitarowe wejście. Biorę głęboki oddech i zaciskam mocniej powieki, gdy Alex zaczyna śpiewać.

I don't ever want to hate you
So don't show me your bed

Marszczę nos, gdy śpiewa dalej.

Temptation, greets you like your naughty mate

Pokusa? Co cię kusi, Alex? O kim mówisz?

The one that used to get you in bother
But one you could never bring yourself to hate

A więc to tak.

Nagle przerywają, a ja słyszę chrząknięcie.

- Tu ma być fragment rapu - mówi Alex, a ja wyraźnie słyszę, że już jest zniechęcony do tego pomysłu. Wychylam się zza drzwi i opieram o framugę. Stoi przy mikrofonie i jeździ palcami po szczęce.

- Mogę skontaktować się z Dylanem - proponuje Walt, a Matt kiwa energicznie głową. Musieli rozmawiać o tym wcześniej, bo po każdym widać, że czekali aż Watson o tym wspomni.

- To będzie fajne, Alex - mówi mu Matt, a ja przełykam ślinę. Jestem tak samo sceptyczna, jak brunet. Piosenka już jest dobra.

Ale może będzie lepsza?

- Zobaczymy co nam zaproponuje. Wyślij mu wczorajsze nagranie.

Mrużę oczy w momencie, gdy krzyżujemy z Alexem spojrzenia. Oboje widzimy po swoich twarzach, że się ze sobą zgadzamy, ale nigdy tego nie przyznamy. Gdy znów zaczynają grać obserwuję, jak jego usta zderzają się z mikrofonem, a oczy zaciskają przy wyższych tonach. Jego biodra ruszają się na boki. Dłonie dosłownie pieszczą czarny stojak.

Temptation, the very thing that held her back

Wypowiadając te słowa otwiera oczy i przekrzywia głowę do ramienia. Patrząc na mnie. Kręcę z niedowierzaniem głową.

I don't ever want to hate you
So don't show me your bed

Patrzę mu prosto w oczy. Robi to specjalnie. Zamykam drzwi.

Oczywiście, że każdy może odwołać się do tekstu. Każdy może zinterpretować go inaczej. Ale sposób w jaki na mnie spojrzał wypowiadając to proste zdanie dał mi do zrozumienia, że ta jedna linijka skierowana jest do mnie. To mnie powstrzymuje pokusa? Pokusa przed czym? Przed śpiewaniem i życiem w muzyce? Pokusa przed nim? Krzywię się. Ma wybujałą wyobraźnię. Bawi się mną.

I don't ever want to hate you
It's not part of the plan
So keep your charm where I can't see it

Może jestem naiwna. Nie, naiwna byłabym, gdybym chciała, żeby ta piosenka była o mnie. A tak po prostu wiem, że nie mógł się powstrzymać. Nie miał inspiracji, więc zainspirował się mną. Dodał kilka dobrych zwrotek. Ludzie nigdy się nie dowiedzą o procesie myślowym w jakim powstał ten utwór. Ale ja poznaję fundament, który ma znaczenie tylko dla artysty. I to wywołuje uśmiech na mojej twarzy.

Gdy kończą po godzinie próbę wychodzę z pomieszczenia. Przeciągam kolorowy sweter przez głowę i zerkam na cały zespół. Matt wydaje się być wyjątkowo podekscytowany, gdy czyta coś z telefonu Walta; ten cały Dylan pewnie się zgodził. Schylam się, żeby zawiązać sznurówki zniszczonych oksfordek, a gdy się podnoszę czuję, że stoi za mną. Czuję ten zapach. I czuję męskie ciało. To niepohamowane odruchy.

- Pokusa to ładne słowo, prawda? - pyta, a ja uśmiecham się pod nosem i odwracam twarz w jego kierunku. Do czoła przyczepiają mu się wilgotne kosmyki ciemnych włosów. Wiem, że stoimy za blisko siebie.

- Ale to ciebie ona zgubiła. Nie mnie - szepczę i jak najszybciej się odsuwam. Żegnam się z pozostałymi i wychodzę z budynku. Na zakręcie wpadam na Willow.

- Kurwa - mamrocze, gdy spada jej papieros.

- Wybacz - mówię, wyciągając z kieszeni paczkę. - Poczęstuj się.

- Dzięki - znów trzęsą jej się dłonie, gdy sięga po używkę.

- Wszystko w porządku? - pytam tonem, którego nie porównałaby z tym, że się o nią troszczę. Pytam z czystej ciekawości.

- Tak. Czemu miałoby nie być? - mruży oczy. Białka ma przekrwione, a uśmiech niewyraźny.

Albo próbuje odstawić, albo wciąż ćpa. Żal mi jej.

Wymijam ją, chwytam rower i jadę do domu, gdzie czeka na mnie Non. Wchodzę po trzydziestu minutach do mieszkania i zastaję dziewczynę przy kuchence.

- W końcu! - woła, odwracając się przez ramię. - Jak było?

- Mają nową piosenkę - unoszę brwi, a dziewczyna uśmiecha się promiennie.

- I?

- Jest ciekawa.

Non nie zadaję więcej pytań. Siadamy na balkonie z talerzami makaronu i wpatrujemy się w słońce, dopóki nie schowa się za Palo Alto. Myślami wciąż jestem w studiu i tekście piosenki. Chcę poznać ją bardziej. Chcę ją poczuć.

Ale nie daję tego po sobie poznać. On nigdy się nie dowie, że myślę o jego utworach. Jestem w mojej bańce.

__

orientacyjnie,
wolicie dłuższe czy krótsze rozdziały?
(zazwyczaj wstawiam 1000-1400 słów)

LORI | Alex TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz