15

595 48 4
                                    

Ręka drży mi niemiłosiernie, gdy sięgam po gitarę. Nie opuściła mojego pokoju, odkąd był w nim Alex. Zostawiając ją koło biurka narażałam się na pokusę zagrania na niej.

Temptation greets you like your naughty mate

No tak. Alex wiedział dokładnie jakiego tekstu użyć przeciwko mnie.

Staram się oddychać miarowo, gdy ją podnoszę i czuję jej ciężar w przedramieniu. Oblizuję nerwowo usta, robiąc tyle kroków w tył ile wymaga tego pokonanie dystansu do łóżka. A potem dotykam łydkami ramy i opadam na pościel, trzymając się instrumentu, niczym statek kotwicy.

Mam wrażenie, że gdybym grała teraz w filmie, to na moich ramionach pojawiłyby się symboliczne figurki aniołka i diabełka. Ten pierwszy pytałby się, czego tak właściwie się boję. A ten drugi odpowiedziałby, że tylko rozszarpuję zagojone rany; że i tak nic nie osiągnę - jedynie stracę chęci na działanie w marketingu, bo będę rozpaczać nad niespełnionymi marzeniami. Spojrzałabym wtedy na diabełka, jak na jedyny głos rozsądku w moim życiu.

Ale nie zawsze łączymy zawód z przyjemnością. Może dlatego statystycznie osiemdziesiąt pięć procent świata nienawidzi swojej pracy.

Przygryzam dolną wargę, układając gitarę jak należy. Gdy moje palce zawijają się wokół gryfu czuję się, jakbym popełniała zbrodnię. Nawet rozglądam się wokół siebie w poszukiwaniu tajniaków, którzy postanowią zebrać mnie za nielegalny czyn w postaci grania na pieprzonej gitarze. Zaśmiałabym się z własnej głupoty, ale gula w gardle jest znaczną przeszkodą.

Zamykam oczy i biorę głęboki oddech, nim pozwalam palcom się poruszać. W końcu uaktywniam drugą dłoń i próbuję się rozluźnić, grając dla przypomnienia kilka akordów. Moja stopa zaczyna uderzać rytmicznie o podłogę, a na usta wpływa leniwy uśmiech, gdy poznaję na nowo swój teren. Automatycznie gram swoje ulubione utwory, których uczyłam się jako dziecko. Siadałam wtedy na podłodze z tą wielką gitarą na udach i czułam się, jak prawdziwa gwiazda. Jak Stevie Nicks albo Barbra Streisand.

Gula w gardle się zmniejsza, więc wypuszczam kilka mruknięć, które z każdą chwilą zamieniają się coraz bardziej w słowa, a słowa w śpiew. I prawie oddycham z ulgą. Już nie potrzeba wiele, a w końcu się przemogę. Może nawet zaśpiewałabym pełnym głosem, gdybym nie usłyszała pukania do drzwi, szybkich kroków Non, a w końcu ciężkich butów pod moimi drzwiami. Zastygam z gitarą w rękach i otwieram szeroko oczy, gdy Alex wchodzi do środka. Patrzy na mnie, próbując skryć uśmiech pod dłonią, którą przyłożył do ust pod pretekstem podrapania się po brodzie.

- Hej - mówi, opierając się o framugę. Zaciskam usta w linię, patrzę na gitarę, po czym podnoszę się powoli do góry i odstawiam ją na jej stare miejsce. A potem siadam z powrotem na łóżku i zakładam nogę na nogę. Wszystko pod jego czujnym spojrzeniem.

- Wejdź jeszcze raz - mówię, a on kręci rozbawiony głową i wchodzi głębiej, zamykając za sobą drzwi.

- Jedziemy - oznajmia, opierając się o biurko. Patrzę na niego ze zmarszczonymi brwiami, opierając się na przedramionach. Nawet nie pytam go, dlaczego przyszedł tu, jak do własnego mieszkania.

- Gdzie ty chcesz jechać? - pytam, siląc się na neutralne spojrzenie. Obserwuję jego przystojną twarz i hipnotyzujące oczy. W brzuchu robi mi się gorąco i czuję się znów, jak nastolatka, której podoba się chłopak z ostatniej klasy.

- Do Black Cat. Arthur zadzwonił do szefa i powiedzieli, że chowają dodatkowy klucz za doniczką, więc mamy sobie otworzyć. Dasz wiarę? - uśmiecha się. Tym razem jest mi gorąco, ale ze stresu.

LORI | Alex TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz