25

409 39 3
                                    

Wszystko porusza się w zwolnionym tempie, gdy idziemy w ich kierunku. Hałasy pubu cichną, buty przesuwają się niedbale po zdartych panelach, spojrzenia łączą się i błyszczą w przytłumionych światłach. Słyszę tylko swój oddech. Czuję tylko dłoń Alexa na moich plecach. Widzę tylko Jude, który podnosi się ze stołka.

A potem nagle wszystko wraca do życia.

- Jestem Matt.

- Perkusja?

- Tak.

- Kurwa, musimy to omówić. Jestem Willy.

- Jamie. A to Nick.

- Austin.

- Przyjemność po naszej stronie.

- Cześć, Lori!

- Nie mamy basisty w zespole. Może cię pożyczymy?

- Nie ma opcji.

- Jesteś Alex?

- Alex Turner - przedstawia się tym niskim, niechętnym i dumnym głosem, który automatycznie zamyka każdemu usta. Wszyscy spoglądają w naszym kierunku, a mnie zaczynają pocić się dłonie.

- Austin. A to Willy - uśmiecha blondyn i mruga do mnie porozumiewawczo. Skinam mu głową, chociaż mam ochotę wydrzeć się, żeby odwrócił od nas uwagę. Może udaje mi się to przekazać spojrzeniem, bo ten klaszcze głośno w dłonie i wskazuje bar. - Może się napijemy?

- Jasne.

- Hej, Lori - zaczyna Jude, świdrując mnie wzrokiem. Uśmiecha się szyderczo. Mój oddech jest płytki. Wtedy on zerka na Alexa. - Jestem Jude.

- Alex - przedstawia się, patrząc na niego z tym samym złośliwym uśmiechem. Mam wrażenie, że zaraz się na siebie rzucą.

- Dobrze, wszyscy się poznali. Możemy iść do tego baru? - pytam, siląc się na wesoły ton.

- Właściwie to możesz ze mną wyjść na papierosa, Lori? Mam pytanie - mówi Jude, a ja momentalnie tężeję na twarzy. Mam ochotę uderzyć go w twarz. Robi to specjalnie. Dłoń Alexa wciska mi się boleśnie w bok.

- Nie możemy tego załatwić później?

- Wolałbym nie.

- W porządku - wzruszam ramieniem i zerkam na Alexa, który chwilowo przymyka oczy. Gdy je otwiera widzę, że stara się zrozumieć. Stara się być tu dla mnie. Jego spojrzenie nie jest dłużej zimne. Skina po prostu głową do szatyna i rusza pewnym krokiem do baru. - Jesteś strasznym dupkiem, Jude.

- Ogarnęłaś, że nie mam żadnego pytania, nie? - pyta, a ja przewracam oczami, zakładając ręce na piersi. Objeżdżam go wzrokiem. Ma na sobie starą koszulkę Joy Division i wytarte jeansy. Wygląda, jak kompletne przeciwieństwo Alexa, który zawsze jest elegancki, nawet jeśli tego nie chce.

- Właśnie dlatego jesteś dupkiem. - unoszę brew. - Nie będę zwracać uwagi na twoje zagrywki.

- To dobrze, bo moje dzisiejsze oblicze ma nie ochotę.

- Zmieniasz oblicze każdego dnia? - pytam, próbując ukryć uśmiech. Przypomina mi się, jak Alex zadał mi podobne pytanie.

- Mam ich tak dużo, że nie chciałbym żadnego zmarnować.

„- Skąd ta nagła zmiana osobowości? - pyta podejrzliwie, a ja wzruszam ramionami i otwieram drzwi wejściowe.

- Mam ich tak dużo, że to grzech nie wykorzystać przynajmniej dwóch, gdy cię widzę - mamroczę."

LORI | Alex TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz