13

556 46 3
                                    

Kończymy butelkę wina, gdy ruda głowa Non pojawia się na balkonie. Uśmiecham się do niej, a ona zerka to na mnie, to na Alexa.

- Hej - mówi w końcu.

- Cześć, Shannon - wita się brunet, a ja powstrzymuję się od parsknięcia. Non mruży oczy i odwraca twarz do mnie, gdy Alex bierze ostatniego łyka wina.

- Jestem wyczerpana - kontynuuje, patrząc mi prosto w oczy. - Ale poszło mi świetnie na prezentacji. Dzięki, że pytasz.

- Przepraszam. Dużo się dziś działo - przykładam dłoń do czoła, a dziewczyna posyła mi wyrozumiały uśmiech i opiera głowę o framugę drzwi.

- Zostało coś na obiad?

- Zrobiłam specjalnie dla ciebie. Trochę przypalone, ale jest dobre - mamroczę pod nosem, gdy brunet rzuca mi złośliwe spojrzenie.

- Zjem u siebie i idę się uczyć. Nie przeszkadzajcie sobie - mówi, po czym chowa się w środku.

- Chyba i tak będę już wychodził - wzdycha, opierając głowę o ścianę. Słońce jest już na tyle nisko, że cała jego twarz oświetlona jest pomarańczową poświatą. Śmiem twierdzić, że pobudza to jego świeżą, kalifornijską opaleniznę do życia.

Przez ostatnią godzinę jedliśmy, piliśmy i rozmawialiśmy. O wielu rzeczach. Nie tylko o muzyce. Mimo że dowiedziałam się, że kocha Franka Sinatrę, a on że Moonage Daydream to też mój ulubiony utwór Bowiego. Wspominał mi o początkach zespołu, o jego dzieciństwie. Opowiedział kilka historii o chłopakach, żebym mogła poznać ich lepiej. Mówił nawet o swoich ulubionych instrumentach i historiach związanych z każdym z nich.

Ja nie miałam aż tyle do powiedzenia, nie chciałam mieć, więc słuchałam, pijąc zachłannie wino, przez co kręci mi się teraz w głowie. A gdy kręci mi się w głowie, to Alex wydaje się dużo ładniejszy. Zahacza nawet o pogranicze pięknego. Przechylam głowę do ramienia, wpatrując się w papierosa, który zwisa bezwładnie z jego ust i lekko się uśmiecham.

- Odprowadzę cię - mówię, a on zerka na mnie ze zmrużonymi oczami.

- Myślałem, że będziesz błagała, żebym został - mamrocze niby urażony, a ja parskam i podnoszę się z krzesła, zbierając talerze.

- Nie spoufalaj się, Alexander - mówię pod nosem i przechodzę obok niego. Mogę przysiąc, że wyciągnął rękę, żeby znów mnie dotknąć.

Odstawiam wszystko do kuchni, a gdy wracam do salonu, to widzę, jak brunet łapie gitarę, która stoi oparta o ścianę koło telewizora. Zakładam ręce na piersi i głośno wzdycham. Odwraca się w moją stronę z małym uśmiechem.

- Nie mówiłaś, że grasz też na gitarze - mówi.

- Bo nie gram - uśmiecham się i podchodzę bliżej. - Umiem kilka akordów. Głównie do mojej piosenki - mamroczę, dotykając palcem gryfu.

- Ja mam nową w głowie. Wysłałem ci w nocy początek - mówi cicho, prawie do mojego ucha. Kiwam głową i oblizuje szybko wargi.

- Widziałam.

- Zagram ci - oznajmia, po czym rozgląda się po salonie. Przez chwilę jest mi gorąco. - Gdzie jest twój pokój?

- Co to to nie! - wołam, gdy zaczyna iść w kierunku drzwi. - Boże, Alex - mamroczę, idąc za nim, a on zaciska dłoń na pierwszej lepszej klamce i wchodzi swobodnie do środka. Skąd wie, że to akurat tu? Mógł równie dobrze wejść do łazienki.

Przez chwilę się rozgląda, po czym zwyczajnie siada na łóżku. A ja zamykam drzwi plecami i patrzę na niego ze zmrużonymi oczami.

- Nie chciałem przeszkadzać twojej przyjaciółce - uśmiecha się niewinnie. Przewracam oczami i siadam na krześle przy biurku, kiwając głową w stronę gitary.

LORI | Alex TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz