9

556 47 8
                                    

- Czujesz się lepiej?

Prawie upuszczam wielki zielony kubek, gdy słyszę jego głos w małej kuchni, którą Dawn urządziła w studiu kilka lat temu. Mam wrażenie, że albo się przesłyszałam, albo migrena, którą pożegnałam wczoraj po południu tak naprawdę nie zniknęła, tylko wyżarła mi mózg. Alex. Odwracam twarz w jego kierunku i widzę, że opiera się o framugę drzwi z uniesionymi brwiami. Okulary przeciwsłoneczne przytrzymują jego długą grzywkę, ale niektóre kosmyki wciąż wydostają się na zewnątrz i głaszczą jego czoło.

- Tak - odpowiadam i odwracam się szybko w stronę ekspresu, aby nie patrzeć dłużej na jego białą prześwitującą koszulkę. Gdy wróciłyśmy z Non z baru nie mogłam powstrzymać się od włączenia wiadomości głosowej jeszcze kilka razy, gdy leżałam już zakopana w szarej kołdrze. Dopiero rano zdałam sobie sprawę z tego, że zachowuję się jak psychofanka albo co gorsza - nastolatka.

- Podobała ci się? - pyta, a jednocześnie się zbliża, bo ekspres hałasuje na całe pomieszczenie. Opiera się o blat i patrzy na mnie ze zmrużonymi oczami, jakby próbował przejrzeć mój umysł na wylot. Na szczęście ukrywanie emocji dopracowałam do perfekcji.

Cóż, może niekoniecznie, bo prawie się dławię, gdy zadaje to pytanie.

- Czy co mi się podobało? - pytam, próbując osiągnąć swój codzienny, nieco oschły ton.

- To, jak zmieniłem końcówkę. - mamrocze. Teraz prawie się śmieje. Wie, że coś jest nie tak. - Chyba nie czujesz się do końca dobrze.

- Czuję się wyśmienicie, Alex - wzdycham, mówiąc to odrobinę głośniej niż zamierzałam. - Tak. Jest znacznie lepiej.

- Jeśli chodzi o to, co powiedziała Will... - zaczyna, a ja zagryzam policzki od środka. - Normalnie bym się nie przejął, ale skoro razem pracujemy, to... - te słowa powodują, że otrząsam się z tego dziwnego stanu i marszczę brwi. Gdy moja mimika wraca do normalności przerywa.

- Po pierwsze, nie pracujemy razem. - unoszę palec wskazujący. - Po drugie, nawet jakbyśmy pracowali, to tylko wtedy duma pozwoliłaby ci przejąć się swoją dziewczyną i jej niewyparzonym językiem? - pytam. Mówię cicho i stanowczo. Wiem, że go to denerwuje. - I po trzecie, nie przejmują mnie takie błahostki.

- Świetnie, skoro wróciłaś do pierwotnej formy, to mogę dać ci spokój - uśmiecha się szyderczo, a ja wywracam oczami i zdenerwowana biorę kawę z ekspresu.

- Dupek - mamroczę pod nosem i wychodzę w akompaniamencie jego chichotu. Niestety sama nie mogę powstrzymać uśmiechu.

I humor dopisuje mi do wieczora. Jestem nawet zaskoczona tym, jak chętnie przystaję na zaproszenie na wyjście na kolacje z zespołem, tatą, Waltem, a nawet Will. Zapraszam Non i w przeciągu godziny wszyscy siedzimy przy długim stole we włoskiej restauracji przy Golden Gate, śmiejąc się jakbyśmy wszyscy byli przyjaciółmi od niepamiętnych czasów.

Alex siedzi na przeciwko mnie. Czasem nasze spojrzenia się krzyżują. Oboje się wtedy uśmiechamy. Ja spuszczam czasem wzrok, żeby zachować pozory, że wciąż jest mi obojętny. Mimo że przestaje być. Muzyka jednak łączy ludzi. Nawet jeśli przeprowadziliśmy jedną lub dwie rozmowy, w których sobie nie dogryzaliśmy.

Pod koniec dnia i tak nic o sobie nie wiemy.

Gdy przekraczam próg studia następnego wieczora dowiaduje się od Dawn, że wszyscy oprócz Alexa już wyszli. Marszczę brwi. Dobija dopiero dziewiętnasta. Mimo to cieszę się, że będę mogła popracować w spokoju; umówiłam się z tatą, że od teraz mam godzinną stawkę i to zależy ode mnie, czy poświęcę pracy cały dzień czy dwa dni w miesiącu.

LORI | Alex TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz