Wracam do domu i od razu wchodzę pod prysznic, informując wcześniej Non, że nie musi czekać z jedzeniem. Rzucam ubrania na umywalkę i chowam się pod ciepłym strumieniem wody.
Jest we mnie tyle emocji, że mogę krzyczeć i nikt, włącznie ze mną, nie wiedziałby czy powodem jest złość, rozpacz, czy wszechogarniające szczęście i wolność.
Gdy wyszliśmy ze studia i stanęliśmy obok siebie na brzegu ulicy cisza nigdy nie była tak komfortowa. Czułam się, jakbym weszła na zupełnie inny poziom. To tak jakby on zniżył się o jeden i oddał mi swój, żebym się pozbierała. Nawet nie musiał zadawać pytań, nawet nie musiał poznawać historii. On wiedział. On wciąż wie, a jutro będzie udawał, że nic się nie wydarzyło; że wcale nie zachowałam się, jak mała dziewczynka, którą muszą przekonać, żeby wyszła na scenę na szkolne przedstawienie, mimo że gra jedynie baranka albo drzewo.
I stojąc tak na brzegu tej ulicy, nawet się do siebie nie odzywając, czułam tę wolność, której tak mi brakowało. A chwilę później Alex dotknął palcami moich i powiedział „do zobaczenia" zachrypniętym głosem. I im bardziej się oddalał w dół ulicy, tym gorzej było mi ze swoim zachowaniem. Pokazałam mu, że jestem słaba. Ale z drugiej strony mnie to nie obchodziło. Czułam się sfrustrowana, a jednocześnie wdzięczna. Czułam wszystko. Wszystko na co wcześniej nie zwracałam uwagi.
Dopiero ciepła woda zmyła ze mnie na nowo wszelkie atrakcje dzisiejszego dnia, a gdy wyszłam z kabiny, stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie odkryłam, że tak naprawdę nie przestałam się uśmiechać nawet na chwilę.
- Coś ci się stało? - pyta mnie Non, gdy siadam na przeciwko niej przy stole. Zanurzam widelec w ryżu i lekko się uśmiecham, wkładając go do ust. - Kim jesteś i dokąd zabrałaś Lori?
- O co ci chodzi? - śmieję się, a dziewczyna wywraca oczami, ściągając widelcem ostatki fasolki z wyczyszczonego talerza. - Mam po prostu dobry humor.
- To coś więcej, ale nie umiem tego opisać.
- Tak. Ja też nie - mruczę, podgryzając dolną wargę, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
Przeżywam te chwile, które czuje się zaraz po przeczytaniu dobrej książki albo po fenomenalnym zakończeniu filmu. Nic tylko czysta radość i satysfakcja. Z czasem to odchodzi. Oglądasz kolejny film, czytasz kolejną książkę i czujesz się zupełnie inaczej. Czasem nic nie dorówna już uczuciom, które miałeś w sobie tamtego dnia.
Ale podświadomie wmawiam sobie, że może to się nie zmieni. Może muszę w końcu przebić powierzchnię tej nieznośnej bańki.
Ale jeszcze nie teraz. Jeszcze mam swoją drogę do przejścia.
Tydzień jest pracowity. A Alexa nie ma od dnia, kiedy siedzieliśmy razem przy pianinie. Może się mijamy. Może po prostu tu nie przychodzi. Nie mam odwagi pytać nikogo, kto pojawi się w studiu, żeby coś szybko dopracować albo pozmieniać. Po tym jak doszlifowaliśmy do perfekcji ewidentny brak sympatii między sobą, który objawiał się w każdej naszej rozmowie, byłoby to co najmniej dziwne, jeśli wyskoczyłabym ze swojego pokoiku i spytała obecnych, czy nie widzieli czasem Alexa. A oni odpowiedzieliby, że oczywiście, że widzieli albo przynajmniej z nim rozmawiali. A potem spytaliby skąd moje nagłe zainteresowanie wysokim brunetem w obcisłej koszuli. Powodów dla których miałabym go szukać nie ma dużo. Tak naprawdę nie ma ich w ogóle.
Ale mimo to czuje przypływ gorąca, gdy widzę go w piątek wieczorem za szklanymi drzwiami. Rzuca kartkę papieru na stół, mówi coś do mojego taty, po czym chowa się za szkłem. Walt rozsiada się na krześle, tata zakłada słuchawki, a ja przykładam ucho do ściany.
CZYTASZ
LORI | Alex Turner
FanfictionNikt nie obiecywał, że praca w branży muzycznej będzie prosta. Lorraine zrozumiała to od razu, gdy wypuściła jeden singiel. Podejmuje więc decyzję, aby w pełni oddać się studiowaniu, gdy jej ojciec nawiązuje współpracę z jednym z najpopularniejszych...