| Chapter 3 |

591 20 0
                                    


Madison

_______________________________________
__________________


- Myślisz, że ta będzie okej? - odsunęłam zasłonę z przymierzalni i okręciłam się w kółko pokazując kreację w okazałości.

- Wyglądasz świetnie! - powiedziała moja koleżanka z roku, Kathy.
- Ta sukienka pasuje do ciebie tak dobrze, jak ja do Johnnego Deppa! - krzyknęła z entuzjazmem.

Roześmiałam się na jej słowa. Katherine Knight zawsze wiedziała jak poprawić mi humor. Znałyśmy się od prawie trzech lat, gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy myślałam, że jest wredną suką. Cóż za wiele się nie pomyliłam, ale jest kochaną osobą i zawsze mnie wspiera. A pomyśleć, że wszystko zaczęło się od obgadywania wrednej profesorki na przerwie. Jak widać nienawiść do tych samych osób, potrafi zbudować przyjaźnie na całe życie. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo z całą pewnością nie chciałabym być jej wrogiem.

- Nie jestem co do niej przekonana - westchnęłam i obejrzałam się za siebie aby zobaczyć tył sukienki w lustrze.

- A mogę wiedzieć co ci w niej na pasuje? - zapytała z podniesioną brwią.

- Nie zrozum mnie źle, ona jest bardzo ładna, ale chyba nie jest dla mnie.

- Bzdura - machnęła ręką - Wyglądasz w niej bardzo seksownie.

- Właśnie w tym problem, ona za dużo odsłania i jak się schylę to wszyscy będą mogli podziwiać moją bieliznę - powiedziałam z grymasem na twarzy.

- Dziewczyno nie załamuj mnie - pokręciła głową - Czerwony materiał idealnie do ciebie pasuje, a dekolt jest w porządku. No może mógłby być trochę mniejszy, ale to by odebrało cały urok tej sukienki. Elegancki rozkloszowany dół. Ale spójrz tylko na te wycięte plecy! Wyglądasz jak bogini seksu!

- Nie chce nic mówić, ale do kabiny obok jakieś dziesieć minut temu wchodziła pani z dzieckiem - burknęłam pod nosem.

- Oh, już nie przesadzaj - przewróciła na mnie oczami - Bierzesz ją i koniec.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale! Przysięgam, że nie wyjdziemy z galerii jeśli jej nie weźmiesz - zagroziła i spojrzała na mnie bardzo poważnie. Wiedziałam, że nie żartuje, więc jaki miałam wybór?

- Niech ci będzie - westchnęłam z rezygnacją, a na jej twarzy pojawił się satysfakcjonujący uśmieszek. Zołza.

Chodziłyśmy po galerii jeszcze półtorej godziny, ponieważ odwołali nam zajęcia, co było kompletnie bez sensu, bo i tak potem musiałyśmy wrócić na dalsze lekcje. Chociaż znając życie, później raczej już nikt się nie pojawi. Po kupieniu sukienki miałam ochotę iść do kawiarni i w spokoju napić się mojej ukochanej latte, ale Kathy uparła się żeby zaciągnąć mnie do Victoria Secret. Stwierdziła, że na dzisiejszą noc nowa bielizna przyda mi się jak nic i jeszcze jej za to podziękuję. Po raz kolejny jej uległam i weszłam do tego cholernego sklepu. Przyjaciółka cały czas przyglądała mi się uważnie, ale nic nie mówiła tylko poradziła żebym kupiła czarny, koronkowy zestaw.

- Stój! - nagle podniosła głos moja przyjaciółka i pociągnęła mnie ze sobą na pobliską kanapę.

- Mogę wiedzieć co się stało? - zapytałam w lekkim szoku.

- Nic, po prostu muszę odpisać na esemsa - odpowiedziała jakby nigdy nic i zaczęła stukać palcem po ekranie.

- Aha i dlatego musiałaś zwracać na siebie uwagę całej galerii?

Atypical Soulmates Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz