| Chapter 7 |

590 26 0
                                    


>>  18+ <<

Zander

_________________________________________________________


- Serio braciszku? Mamy dopiero środę, a ty już siedzisz w klubie? Myślałam, że ten etap masz już dawno za sobą - prychnęła pod nosem moja starsza siostra Kaitlyn.

- Dla twojej informacji moja, droga siostrzyczko przyjechałem tylko na chwilę żeby odreagować po pracy - odpowiedziałem biorąc łyka whiskey.

- W takim razie zgaduję, że dzisiejsze spotkanie nie poszło, po twojej myśli - usiadła na czarnym, skórzanym fotelu naprzeciwko mojego i również nalała sobie alkoholu do szklanki.

Obecnie byliśmy na specjalnej antresoli, przeznaczonej tylko dla mnie. Amantes był jednym z moich najbardziej popularnych klubów w Malibu, jednak przez natłok pracy i zajęte weekendy nie miałem czasu zbyt często tu przychodzić.
Przez chwilę nic nie mówiłem tylko przyglądałem się otoczeniu i delektowałem się smakiem trunku.
Cały lokal był utrzymany w ciemnych kolorach, jedynymj wyróżniającymi elementami były neony i czerwone lampki ledowe.
Patrzyłem beznamiętnie na ludzi w moim lokalu, przez szybę, która jednocześnie robiła za lustro weneckie. Barmani cały czas robili drinki, zatrudnione tancerki i nawalone laski tańczyły na rurach, a reszta świetnie się bawiła.

- Mogę Ci tylko powiedzieć, że uzyskaliśmy nowych sojuszników w Japonii i czterdzieści procent udziałów w ich firmie transportowej - delikatny uśmiech pojawił się na moich ustach.

- Chyba sobie żartujesz. Naprawdę udało Ci się przekonać Sakurajów do współpracy? - popatrzyła na mnie z niedowierzaniem, a ja tylko wzruszyłem ramionami - Cholera jasna! Nie było mnie tylko dwa dni, a ty już zdążyłeś tyle ogarnąć - pokręciła głową.

- Wiesz, byłabyś na bieżąco gdybyś nie wzięła sobie urlopu.

- Może i moim obowiązkiem jest być twoją Betą, ale wybacz, że postawiłam moją przeznaczoną na pierwszym miejscu - oburzyła się, a ja się zaśmiałem.

- Daj spokój siostra, tylko tak sobie  żartuję - popatrzyłem na nią z rozbawieniem - A swoją drogą gdzie w końcu pojechałyście?

- Razem z Tori na początku miałyśmy w planach pojechać do tego spa w Arizonie, który tak bardzo zachwala sobie mama, ale stwierdziłyśmy, że chcemy się wyszaleć i poleciałyśmy do Vegas.

- To całkiem spoko - odpowiedziałem unikając kontaktu wzrokowego i wziąłem kolejnego łyka alkoholu.

Godzinę później zbierałem się do domu. Była godzina dwudziesta trzecia, a ja już nie miałem ochoty dłużej tutaj siedzieć. Przechodziłem korytarzem w stronę wyjścia, po drodze mijałem sporo ludzi, dużo par, które szukało ustronnego miejsca, ostro nawalonych, którzy ledwo trzymali się na nogach oraz kobiety, które próbowały przyciągnąć na siebie moją uwagę. Z czystym sumieniem przyznam, że nie robiło to na mnie wrażenia, bo cały czas myślałem o Madison, chcąc nie chcąc była mi przeznaczona, ale ja trzymałem ją na własnych zasadach. Ta kobieta działała na mnie jak żadna inna, miała w sobie coś niesamowitego i uzależniającego, nigdy czegoś takiego przy nikim nie czułem. Nawet na samą myśl o niej mój kutas budził się do życia.

Przejeżdżałem przez miasto moim rolls royce ghost extended, wokół nie było jakoś dużo innych samochodów, więc na spokojnie mogłem jechać szybciej niż było to tutaj dozwolone. Nie ukrywam, że przez napięcie, które cały czas utrzymywało się w moim ciele, chciałem natychmiast wrócić do domu i samemu sobie ulżyć. Jednak w pewnym momencie coś mnie pokusiło, żeby zboczyć z trasy i skręcić na przedmieścia, a konkretnie kierując się do sąsiedztwa, gdzie mieszka Madison.

Atypical Soulmates Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz