| Chapter 14 |

466 25 7
                                    


Zander

_________________________________________________________


Przez kilka tygodni nie było mnie w kraju, byłem zmuszony jak najszybciej wylecieć, aby jakoś powstrzymać kryzys z jednymi z naszych sojuszników. Gdy już wylądowałem we wschodniej Europie, rozpętała się wielka afera. Rosjanie nieumiejętnie zarządzali przez te wszystkie lata naszymi biznesami, które im powierzyliśmy. Do tej pory wszytsko zamiatali pod dywan, i pewnie byłoby tak do teraz, gdyby nasi księgowi nie odkryli tego w dokumentach. Po długich i bezsensownych negocjacjach stwierdziłem, że dalsze współprace nie mają najmniejszego sensu, zerwaliśmy z nimi wszystkie umowy. Próbowali naprostować całą sytuację, nawet posunęli się do desperackich kroków i zaczęli obwiniać o wszystko oddział w Helsinkach, jednak czegokolwiek by nie powiedzieli i tak nie uwierzę w żadne ich słowo. Wymyślili jeszcze kilka innych powodów, ale i tak pozostaliśmy nieugięci. Na sam koniec zaczęli nam grozić, jednak ani trochę nas to nie wzruszyło. Nie sądziłem, że mam do czynienia z, aż takimi idotami, doskonale zdają sobie sprawę jaką gospodarką prosperujemy my, a jaką oni, jednak i tak postanowili skoczyć nam do gardła. Było to po prostu komiczne.

Po przylocie do Kalifornii od razu podjechałem pod dom Madison. Musiałem jakoś odreagować cały stres, a wizyta u mojej przeznaczonej wydawała się idealnym rozwiązaniem. Jak zawsze zaparkowałem na jej podjeździe i szybkim krokiem ruszyłem w stronę drzwi wejściowych. Jak zawsze zapukałem kołatką i czekałem aż drzwi otworzy mi blondynka.

Po kilku sekundach w drzwiach stanęła ostatnia osoba, której mógłbym się tutaj spodziewać. Niska brunetka krzyknęła głośno na mój widok, tak jakby ktoś ją obdzierał ze skóry. Katherine, z jakiegoś powodu od zawsze lubiła robić szum wokół siebie, a w tym momencie było to ostatnie czego potrzebowałem. Nie myśląc dwa razy wepchnąłem ją do środka i zatrzasnąłem za nami drzwi.

- Co ty kurwa tutaj robisz?! - zapytałem zszokowany widokiem dziewczyny w domu mojej przeznaczonej, o której nikt nie miał prawa się dowiedzieć.

- Co ja tutaj robię? Co ty tutaj kurwa robisz?! - wrzasnęła wściekła.

- Pierwszy spytałem - wycedziłem przez żeby, wkurwiony.

- Ugh, niech Ci będzie - odpowiedziała cynicznie - najzwyczajniej w świecie przebywam w domu mojej przyjaciółki - wskazała na pomieszczenie za nami - a ty czego tutaj? - spojrzała na mnie zirytowana.

Popatrzyłem jej prosto w oczy i zacisnąłem mocno szczękę. Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że akurat one mogą się zaprzyjaźnić. Chociaż zważając na okoliczności, Madison przez ten cały czas musiała grzecznie trzymać buzię na kłódkę, ponieważ Katherine nigdy nie wspomniała ani słowem, a wiem, że gdyby się dowiedziała zrobiłaby aferę na całą watahę. Musiałem szybko wymyślić jakiś pretekst, dlaczego tu przyjechałem, aby ostatnie lata nie poszły się jebać.

- Tylko mi nie mów, że.. - nagle jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki, zakryła usta dłonią, po czym cofnęła się kilka kroków do tyłu - Nie...

- Katherine - powiedziałem ostrym tonem.

Przez kilka sekund w kompletnej ciszy, staliśmy na przeciwko siebie i mierzyliśmy się wzrokiem. Oboje dobrze wiedzieliśmy, że lada chwila między nami rozpęta się wojna.

- Kathy? Wszystko w porządku? - usłyszałem głos Madison, która nagle wyłoniła się z korytarza, po lewej stronie - Zander? - zapytała cicho, niedowierzając, że tu jestem.

- Zander?! - powtórzyła głośno Katherine - ten kurwa Zander?!

Madison spojrzała w bok, unikając kontaktu wzrokowego z nami. Widziałem, że powstrzymywała łzy, które działały jak tysiąc małych kolców wbitych w moje serce.

Atypical Soulmates Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz