1

5.3K 143 4
                                    

Wiecie jak to jest że czasami nie wiesz dlaczego ale robisz coś czego do końca nie jesteś pewien? Właśnie tak dziś postąpiłem, wychodząc z biura postanowiłem jechać do mieszkania dłuższą drogą, nie jak co dzień tą samą znaną już na pamięć trasą tylko dalszą i o wiele bardziej zakorkowaną. Nie śpieszyło mi się do domu, nie miałem po co się śpieszyć. Mogłem stanąć twarzą w twarz z problemami wieczorem, gdy już ochłonę. Sumienie dziś ruszyło mojego przyjaciela, cóż do dziś był moim przyjacielem, obecnie jest zakłamanym frajerem który za moimi plecami pieprzył mi żonę. Taką mam kochaną żonę że zamiast powiedzieć otwarcie że brakuje jej seksu, że za dużo spędzam czasu w pracy ona się puszczała z moim przyjacielem którego nigdy za specjalnie nie lubiła. Cóż jakoś nie specjalnie mnie to zabolało, nie jej zdrada boli tylko jego. To z nim znamy się całe życie, to z nim u boku otwierałem firmę która dziś jest jedną z lepiej prosperujących firm w Polsce. Teraz przez to że nie potrafił utrzymać fiuta w spodniach czeka mnie rozwód z żoną i szukanie nowej prawej ręki w firmie. Nie wiem czy liczył się ze skutkami swojego zachowania, nie wiem czy wiedział o ryzyku jakie podejmuje ściągając bieliznę z niewiernej Anny, jedno wiem na pewno ona z nim nie będzie. Za bardzo kocha pieniądze a Karol nie zarabia ich tyle by jej wystarczyło, a niebawem skończy zarabiać u mnie. Całe szczęście że posłuchałem ojca w kwestii intercyzy, moja żona z momentem zdrady straciła prawo do czegokolwiek z moich aktywów. Pogrążony w myślach spokojnie przemierzam ulice Warszawy. Brakuje mi ciszy i spokoju a w takim mieście naprawdę ciężko o niego. Chętnie zamieszkałbym ma obrzeżach miasta, kto wie może teraz po rozpadzie małżeństwa to zrobię.
Do mieszkania wracam gdy dochodzi dwudziesta, ciekawe czy Karol uprzedził Annę. Odziwo wyjątkowo spokojny wchodzę do mieszkania. Od progu czuję zapach mojej ulubionej potrawy, nie martwcie się to nie Anna gotowała. Nie potrafi gotować, za to potrafi zamówić coś w restauracji lub poprosić naszą pomoc domową o ugotowanie. Tak, mamy pomoc domową mimo że Anna nie pracuje, dzieci nie mamy ponieważ moja żona uważała że jest za młoda na macierzyństwo. Jest młodsza ode mnie o rok, ja obecnie mam trzydzieści siedem lat, dobijam do czterdziestki nie mam potomka, a żona okazała się puszczalska. Cudowne jest życie, normalnie rzygam tęczą. Wchodzę w głąb mieszkania i kieruję się prosto do mojego gabinetu, siadam do komputera. Zanim stanę twarzą w twarz z Anną i jej wersją muszę zrobić kilka rzeczy. Blokuję jej dostęp do wszystkich kont bankowych, blokuję abonament telefoniczny i wszystko co opłacała. Drukuję przygotowane przez prawnika papiery rozwodowe i z kim w ręku kieruję się na poszukiwania już niebawem eks żony. Zostaję ją w jadalni, zanim zdąży mnie zobaczyć przyglądam się jej. Zawsze zadbana, idealnie uczesana z makijażem i eleganckim strojem. Jasne włosy błyszczą od zabiegów w salonach kosmetycznych, całe życie farbuje swoje brązowe włosy na blond. Nigdy nie widziałem jej w dresie czy choćby jeansach. Zawsze wyrafinowana i nazbyt elegancka. Zauważa w końcu moją obecność i uśmiecha się do mnie promiennie. Czyli nie dał jej znać. Zaczynamy przedstawienie.

- Czekałam na ciebie kochanie, siadaj mam coś dla ciebie. -nie odpowiadam tylko siadam na swoim miejscu, kopertę z papierami kładę tuż koło siebie. Patrzę na ozdobne pudełko które mi podaje. Uśmiechem zachęca mnie do otwarcia. Robię to i moim oczom się ukazuje oprawione w ramkę zdjęcie usg i małe buciki dla dziecka.

- Który miesiąc? - pytam patrząc na zdjęcie.

- Siódmy tydzień kochanie, myślałam że się ucieszysz.- odpowiada i niepewnie na mnie spogląda.

- Pamiętasz że wróciłem do kraju cztery tygodnie temu, a nie było mnie w nim przez sześć? Pogratuluj Karolowi i możesz się pakować. - blednie, traci cały kolor mimo że ma na twarzy masę kosmetyków. Widzę że powoli do niej dociera że wiem o ich romansie. Teraz ciekawe czy się przyzna czy zacznie kłamać.

- Nie wiem o czym mówisz. Co ma wspólnego Karol z naszym dzieckiem. - czyli kłamie.

- Karol mi powiedział prawdę żono. Też mam coś dla ciebie. Proszę. - Podaję jej dokumenty, czyta i wciąga ze świstem powietrze.

- Kotku on kłamie, przecież ja cię kocham nigdy bym nam tego nie zrobiła. Jemu wierzysz a nie żonie?

- Tak jemu, widziałem wasze wiadomości nie kłam już i podpisz papiery. Rano masz się wyprowadzić, zgodnie z intercyzą w momencie zdrady jesteś zobowiązana dać mi rozwód bez przeszkód i wyprowadzić się z tym co wniosłaś do naszego małżeństwa, czyli z trzema tysiącami złotych i starym oplem którym jeździłaś. - nie zwracając już na nią uwagi biorę swój talerz i idę do gabinetu. Jestem głodny jak cholera, o dziwo nie porusza mnie ta cała jej zdrada, rusza mnie to że chciała mi wcisnąć cudze dziecko jako moje. Jem w spokoju spaghetti popijając je wodą z cytryną. Jako syn trzeźwej alkoholiczki stronię od alkoholu. Nigdy mnie nie kusiło ani w złych ani dobrych momentach. Cisza i spokój jednak nie trwają za długo ponieważ dźwięk rozbijanego szkła niesie się korytarzem. Wychodzę z gabinetu i kieruję się w stronę salonu, to co tam zostaję wprowadza mnie w niedowierzanie i szok. Anna zrzuca wszystko co szklane, porcelanowe czy tez kryształowe na podłogę. Telewizor jest rozbity a w jego środek wbity jest kryształowy wazon. Niszczenie mieszkania to już przesada. Zazwyczaj opanowana i spokojna aż nad wyraz zimna i zdystansowana Anna obecnie jest ogarnięta wściekłą furią.

- Co ty robisz? - pozornie spokojny ton mojego głosu zaskakuje ją.

- Remont, nie widzisz?! Oddałam ci najlepsze lata życia a ty mnie teraz wyrzucasz? Zapłacisz mi za to!!!- tuż po jej krzyku w moją stronę leci szklana misa, udaje mi się odskoczyć ale ona nie ma zamiaru na tym poprzestać. Rzuca wszystkim co ma pod ręką. Nie poznaję tej kobiety.

- Ja ciebie nie zdradziłem, nigdy nawet o tym nie pomyślałem. Nigdy! A ty sypiałaś z moim przyjacielem którego nie lubisz. No chyba że tylko przy mnie udawałaś że go nie lubisz. Teraz się uspokój bo zadzwonię po policję, albo zrobią to sąsiedzi przez hałas jaki robisz.

- Pierdol się!!! Nienawidzę cię!!! Zniszczę cię!!! - krzycząc to łapie torebkę i kieruję się do wyjścia. Zanim wyjdzie wołam ostatnie zdanie jakie mam jej do powiedzenia.

- Karty są zablokowane, auto odstaw jutro. Żegnam.

Nie czekam co odpowie ani czy cokolwiek coś powie. Nie obchodzi mnie to. Idę do gabinetu zadzwonić to firmy sprzątającej i ślusarza. Wiem że jeszcze nie raz będę ją widywał ale już Zawsze w obecność prawnika bądź sędziego. Po godzinie pojawia się najpierw ekipa sprzątająca a po nich zaraz ślusarz. Zauważam na stałe do połowy pustą butelkę whisky, jestem pewien ze była pełna. Jeśli Anna w ciąży piła i dodatkowo wsiadła do samochodu okaże się że nigdy tak naprawdę jej nie znałem. Jednak nie mam siły się nad tym zastanawiać jestem wykończony. Gdy wszyscy opuszczają moje mieszkanie zamykam drzwi i kieruję się do sypialni, jednak biorę tylko potrzebę rzeczy pod prysznic i spania i idę skorzystać z pokoju gościnnego. Nie wiem kiedy ostatnio się pieprzyli w naszym łóżku ale nie mam zamiaru ze zdobytą widzą kłaść się tam spać. Jestem tak wykończony że sen przychodzi bardzo szybko pozwalając mi przestać myśleć i odpocząć.

***

Witajcie

Dziś leci sześć, a może i siedem rozdziałów nowego opowiadania, wszystko przed korektą ale myślę że nie będzie aż tak dużo błędów. W przyszłym tygodniu trafią tu kolejne rozdziały. Miłej lektury. Trzymajcie się w ten śnieżny dzień. 

Nie moja pokuta.  ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz