8

2.1K 88 3
                                    

Wieczorem jadę na kolację do Sławka i Pauliny, po drodze kupuję kwiaty dla gospodyni domu a koledze kupuję dobre whisky. Należą mu się podziękowania za to jak mi pomaga. Teraz gdy najbardziej go potrzebuję. Chcę się mu odwdzięczyć za wsparcie, ponieważ jego obecność przy mnie w tym ciężkim dość czasie jest dla mnie bardzo ważna. Wspiera mnie choć nie ma ku temu żadnych zobowiązań. Podjeżdżam pod budynek w którym znajduje się ich mieszkanie, znajduję wolne miejsce parkingowe i udaję się do środka. Dzwonię domofonem i już po chwili jestem w drodze do mieszkania gdzie na mnie czekają. Drzwi od mieszkania otwiera mi Paulina, jak zawsze śliczna i z promiennym uśmiechem na twarzy, jest to szczery uśmiech, jaki rzadko kiedy widywałem na twarzy żony. Wchodzę do środka, po czym podaję jej bukiet.

- Dziękuję, są piękne ale nie musiałeś.

- Ale chciałem, gratulacje mamuśko. Idziecie hurtowo widzę.

- Ahh tak to jest jak się ma super sprawne pływaki jak to mówi Sławek.

- Coś wspominał mi na ich temat, ale powiem ci tak szczerze że nie za bardzo chce mi się myśleć o sprzęcie kolegi.

Zaczyna się śmiać i to tak szczerze że chwyta mnie to za serce, Sławek miał cholerne szczęście trafiając na taką żonę. Nie udaje nikogo kim nie jest, jest sobą i ma w poważaniu co kto o niej myśli i jakie ma na jej temat zdanie. Jest bardzo inteligentna i zaradna. Wchodzę w głąb mieszkania i podziwiam jego wystrój, widać tu kobiecą rękę i ogrom pracy włożony w utrzymanie takiego wyglądu mieszkania. Czysto mimo że mają już trójkę dzieci nie widać żeby było tu coś zaniedbane, czy też sprzątane byle jak. Przestronny salon, mniejszy niż mój obecny ale i tak duży połączony z otwartą kuchnią i jadalnią. Nie ma korytarzy prowadzących do reszty pomieszczeń są tylko drzwi co kawałek na jednej ze ścian w której nie ma okien. Zapewne one prowadzą do pozostałych pokoi i łazienki. Jedna łazienka mi wystarczy w obecnym moim mieszkaniu są cztery, tyle ile sypialni i dodatkowo toaleta dla gości.

- Pięknie tu, widać że sporo pracy włożyłaś w mieszkanie.

- Lubię to robić, mimo że na tym polega moja praca i tak lubię to co robię, dzięki czemu czerpię większą przyjemność z zarabiania pieniędzy. 

- Tak powinno być.

 Paulina prowadzi mnie do części wypoczynkowej, siadam wygodnie i czekam aż pojawi się jej brzydsza połówka. Nie mija dużo czasu gdy z jednych z drzwi wychodzi Sławek z małą na rękach. Malutka się cieszy na mój widok i wyrywa się tacie, puszcza ją a ona chwiejnym kroczkiem podbiega do mnie. Niepewnie ją łapię i sadzam sobie na kolanach. Nawija po swojemu z czego nic nie rozumiem ale śmieję się jak głupi. Uwielbiam dzieci, a fakt że nie posiadam własnych smuci mnie ale w obecnej chwili dziękuję Bogu że ich nie mam bo Anna zdecydowanie nie nadaje się do roli matki.

- Już rzuciła na ciebie urok. - w pierwszej chwili nie rozumiem o co mu chodzi ale po kilku sekundach rozumiem, mała skacze po mnie, szarpie moje włosy i koszulkę a ja nawet nie reaguję. O tak ma mnie całego i doskonale o tym wie.

- No tak, poczekam jeszcze z dwadzieścia lat i się z nią ożenię.- żartuję sobie na co słyszę jak Paulina zaczyna chichotać a Sławek robi się przerażająco blady.

- Spadaj, za stary jesteś a moja córeczka jest za idealna dla ciebie. 

- Żartuję stary, bez obaw. Ale faktycznie wystarczy że spojrzy i już osiągnie co tylko chce. 

- Ta, coś czuję że będziemy mieć przejebane. Dobrze że wiem jak tuszować morderstwo, jak zacznie przyprowadzać jakiś frajerów jak znalazł.

Pozostała dwójka pojawia się niedługo później, wyłaniają się ze swojego pokoju, chłopcy to identyczni bliźniacy w wieku siedmiu lat. Nie mam bladego pojęcia jak ich rozróżniają. Siadamy wszyscy do stołu łącznie z dziećmi, jest wesoła kolacja ponieważ przy dzieciach nie da się spokojnie i w ciszy zjeść. Dopiero gdy Paulina kładzie małą a Sławek chłopców udaje nam się usiąść i porozmawiać. Wiem że chcą mi dopłacić ale ja nie chcę ich pieniędzy, im się bardziej przydadzą więc mam zamiar przekonać ich żeby po prostu korzystali z okazji ponieważ zasłużyli na to za to jakimi są dobrymi ludźmi i rodzicami.

- Wiem że chcecie dopłacić do mieszkania ale na prawdę nie chcę od was pieniędzy, gdybym chciał kasę sprzedałbym je normalnie, jednak chcę się z wami zamienić bo podoba mi się wasze, a wam się przydadzą dodatkowe metry. Zamieńmy się tak jak jest moje za wasze a jako dopłatę Paulino pomożesz mi urządzić to mieszkanie żeby do mnie pasowało. Zaprojektujesz mi wnętrza uwzględniając moje potrzeby, co ty na to? 

- Ale przecież twoje jest warte więcej niż nasze i to dużo więcej.- oponuje Paulina.

- To nic, posłuchajcie. Tamto mieszkanie jest dla mnie za duże i nie chcę w nim mieszkać a sama wiesz że często długo się czeka na kupca tym bardziej gdy nieruchomość jest duża i stosunkowo droga dla skromnego człowieka. Mogę sobie pozwolić na taką zamianę, nie odczuję tego więc pozwólcie mi to zrobić dla siebie. 

- Jesteś pewien?

- Jak niczego innego. Wyświadczycie mi przysługę godząc się na zamianę.

- Dobrze, spadasz nam z nieba bo z kolejnym dzieckiem było by strasznie ciężko się zmieścić. Nie mówię że nie jest to realne ponieważ nie którzy mając jeszcze mniej niż my potrafią się pomieścić z dziećmi ale chcemy zapewnić naszym dzieciom przestrzeń, żeby każdy  miał swoje własne miejsce do nauki czy zabawy.

- No i pięknie. Jutro załatwię z prawnikiem wszystkie potrzebne dokumenty i będziemy mogli się zamienić.

Zostaję u nich jeszcze przez około godzinę, dobrze się nam rozmawia a przy okazji miło się patrzy na to jak się kochają. Dają człowiekowi nadzieję że prawdziwa miłość jednak istnieje i że oni są żywym przykładem jej istnienia i bezwarunkowego oddania. Oboje się szanują i wspierają. Nie ważne że tak jak wszyscy popełniają jakieś błędy, bo nie ma ludzi idealnych i każdy się może mylić oni jednak pokazują że można ze wszystkim sobie poradzić. Postanawiam dziś nie jechać do rodziców ponieważ z rana będę załatwiał papiery związane z mieszkaniami i planuję odwiedzić Michalinę w szpitalu. Cały czas mam ją gdzieś z tyłu w głowie. Obraz jej drobnego ciała podłączonego do sprzętu medycznego. Gipsu który usztywnia jej drobne kończyny. Badania jednak dziś jeszcze nie doszły ale jak Sławek pozna wyniki ma dać mi znać. Jednak ja śmiem twierdzić że będą negatywne, tak jak mówiła Patrycja, Michalina nie jest córką Pierzyńskich. Nie dość że to co nam o niej opowiedziała mówi o tym to i brak jakiegokolwiek podobieństwa zdaje się krzyczeć że nie jest nią. Zapewne na dniach się dowiemy, współczuję rodzicom Ani, są nastawieni że być może odzyskają córkę którą tyle lat temu stracili, a okaże się że to tylko złudne nadzieje. Dziwię się że nie chcieli jeszcze sprawdzić grobu córeczki, choć nie wiem czy po tylu latach by to coś dało. Chodzę po mieszkaniu i patrzę na to co bym chciał stąd zabrać, na pewno zabiorę ze sobą wyposażenie gabinetu. Bardzo podobają mi się znajdujące się tu meble. Są stosunkowo nowe, ponieważ całe pomieszczenie remontowałem niespełna rok temu i w tamtym czasie też zakupiłem całe nowe wyposażenie. Wszystko jest wykonane z ciemnego drewna, zarówno biurko jak i wszystkie regały co na tle jasnych ścian pięknie się odznacza. Kwiaty stojące na półkach również pojadą ze mną do nowego domu. Rośliny zawsze mnie uspokajają, a wnętrzu dodają lekkości i naturalności. Kwiaty znajdujące się tu są jedynymi w całym mieszkaniu. Sam o nie zawsze dbałem, w sumie Ania nie wchodziła tu ponieważ nie miała po co. To była moja przestrzeń i tylko moja. Gdy miałem czasami dość wszystkiego zaszywałem się właśnie tutaj i odpoczywałem. Wyjątkowo wygodna sofa która tu stoi często służyła mi do snu. Teraz po całej akcji z Anią zauważam jak dawno nie było między nami dobrze. Były ciche znaki na to że nasze małżeństwo już od dawna umierało w przerażającej ciszy, a ja nawet tego nie zauważyłem. Nigdy więcej małżeństwa, związku i całego tego syfu. 

Będę sprawdzać pod kontem błędów ort. gdy tylko uda mi się uruchomić laptopa i dzieci pozwolą posiedzieć przy nim dłużej niż pięć minut także proszę o wyrozumiałość ☺😉

Nie moja pokuta.  ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz