Jakieś cholerne pikanie nie pozwala mi spać, pip, pip, pip. Staram się otworzyć oczy i zlokalizować pikający budzik jednak idzie mi to ciężko, gdy mi się udaje poraża mnie jasne, dużo za jasne światło. Otwieram je ponownie i rozglądam się po otoczeniu, szpital. Jestem w szpitalu i jak bumerang wracają do mnie wspomnienia. Postrzał i straszny ból ogarniający każdy skrawek mojego ciała. Słowa Michaliny docierają do mnie jak przez mgłę, to wszystko wina Anny, oczywiście że tak!!! Ta kobieta nie zna granic, nie wiem jakim cudem żyję skoro czułem że dusi mnie własna krew ale żyję i po za lekkim bólem w piersi nie czuję się jakoś paskudnie. Otwieram szerzej oczy a cholerna maszyna podłączona chyba do mojej piersi zaczyna piszczeć na co moje uszy protestują, a Michalina która wybudza się ze snu podrywa się na równe nogi. Na nogi!!! Ona stoi i patrzy na mnie z niedowierzaniem, jakby nie wierzyła że się obudziłem. W szoku chce podejść ale szybko opada ponownie na wózek, całe szczęście nie na podłogę. Podjeżdża do mnie ze łzami w oczach. Wygląda jakby mało co spała i jeszcze mniej jadła. Boże jak ja tęskniłem za widokiem jej twarzy, za jej oczami, za nią całą. Chcę się odezwać ale nie mogę, moje usta nie wypuszczają żadnego słowa, jedynie charczenie które brzmi przerażająco. Michalina naciska przycisk przy moim łóżku i się w końcu odzywa.
- Spokojnie, nic nie mów. Zaraz pojawi się lekarz.
Posyła mi piękny uśmiech dodający mi siły, powieki chwili do sali wpadają lekarze i pielęgniarki. Każą Michalinie opuścić salę ale udaje mi się wypowiedzieć słabe, ale nie dające wątpliwości że chcę aby została obok mnie.
- Nie.
Lekarze mnie badają, informują o obrażeniach jakich doznałem, szczęściu jakie miałem ponieważ moje serce przestało pracować gdy byłem na stole operacyjnym oraz o tym że mam odpoczywać w spokoju i lepiej żebym został sam i dochodził do siebie. Dostaję też wodę do picia dzięki czemu mój głos zaczyna wracać. Młodszy z lekarzy który co chwilę posyła Michalinie mało sympatyczne spojrzenie oznajmia że otrzymam teraz leki po których znów zasnę. Na to nie pozwolę, więc gdy zbliża się do mnie pielęgniarka ze strzykawką odzywam się.
- Nie wyrażam zgody na żadne leki przez które będę ponownie zasypiał.
- Musi Pan odpocząć aby dojść do siebie wizyta też powinna zostać zakończona.
Syczy zły lekarz.
- Pan sobie żartuje tak? Która jest godzina?- jak na świeżo wybudzonego ze śpiączki jestem nad wyraz silny i jeszcze bardziej waleczny w kwestii pozostania na sali Michaliny.
To pytanie go zaskakuje ale spogląda na zegarek i oznajmia beznamiętnym głosem.
- Jedenasta pięć.
- Więc wizyty trwają, a Pan chce usilnie się pozbyć mojej partnerki ze sali choć ona siedzi cicho i nie przeszkadza mi w odpoczynku czego nie mogę powiedzieć o Panu. Tak więc proszę dać mi spokój i zostawić nas samych.
- Jestem Pana lekarzem prowadzącym, to ja Pana operowałem i dzięki mnie Pan żyję więc proszę się słuchać moich zaleceń, wiem doskonale co robię w końcu skończyłem medycynę a nie dorobiłem się wszystkiego ładną buźką.
- Michalina, kochanie możesz jechać po ordynatora? Nie podoba mi się jak lekarze traktują pacjentów i ich gości. - Zwracam się do Michaliny na co ta tylko przytakuje i odjeżdża na wózku w kierunku drzwi. Lekarz od siedmiu boleści wydaje polecenie pielęgniarce żeby podała mi lek, na co na szczęście zabiera głos starszy lekarz który do tej pory siedział cicho.
- Nie możesz kazać podać leku skoro pacjent nie wyraża zgody, wyjdź sam dokończę badania.
Młody nie ma okazji wyjść ponieważ drzwi do sali się otwierają i wjeżdża najpierw Michalina a za nią wchodzi ordynator.
![](https://img.wattpad.com/cover/256784964-288-k4013.jpg)
CZYTASZ
Nie moja pokuta. ZAKOŃCZONA
Historia CortaNigdy bym nie pomyślał że zdrada mojej żony może być początkiem dobrego i pełnego spełnienia życia.