7

2.4K 95 4
                                    

Szpitalny bufet świeci pustkami, jest pełno wolnych miejsc więc bez problemu udaje się nam wybrać najdalej oddalone miejsca od ciekawskich pracowników. Zamawiamy kawy i z gotowymi napojami siadamy. Sławek zaczyna rozmowę.

- Zostały zlecone badania DNA ponieważ kobieta która spowodowała wypadek twierdzi że pani przyjaciółka jest jej siostrą której się pozbyła gdy była noworodkiem i teraz także chciała się jej pozbyć ale tym razem chciała ją zabić. 

- Pan sobie żartuje tak? Michalina trafiła do domu dziecka jako maleńkie dziecko to fakt ale nie była noworodkiem tylko kilkumiesięcznym niemowlęciem. Jej rodzice zginęli w wypadku, a jedyna rodzina jej czyli brat jej ojca oddał ją do domu dziecka ponieważ nie nadawał się do opieki nad nią. Był alkoholikiem nie panującym nad swoim uzależnieniem więc postanowił ją oddać i to była najlepsza rzecz jaką mógł zrobić ponieważ przy nim mogła by nie przeżyć.

- Jest pani pewna? Skąd ma pani te informacje?

- Po opuszczeniu domu dziecka w wieku osiemnastu lat Michalina dostała swoją dokumentację, ponieważ nie było zaznaczone że mają pozostać tajemnicą.

- Czyli nie widzi pani możliwości żeby pani Michalina była tą rzekomą siostrą?

- Nie. Jedyne co widzę to to że pana żona to walnięta psychopatka.-te słowa kieruje akurat do mnie, nie musi się przejmować że mogła mnie urazić ponieważ myślę tak samo jak i ona.

- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, dodatkowo jest zdradliwą szmatą i powinna już siedzieć w więzieniu, zamknięta z dala od ludzi.

Takiej odpowiedzi się nie spodziewała, Sławek ledwo panuje nad wybuchem śmiechu a ona się patrzy na mnie jakby wyrosły mi co najmniej dwie dodatkowe głowy.

- Jeśli mogę zapytać co pan tu właściwie robi? Co pana obchodzi w jakim stanie jest Michalina i czy jest spokrewniona z pana byłą żoną?

- Odpowiedź jest prosta, chcę pomóc pani przyjaciółce. Mam możliwości to zrobić i chciałbym ją wesprzeć w powrocie do zdrowia.

- Ale dlaczego, nawet pan jej nie zna nie wie pan co lubi, czego się boi i czy w ogóle pozwoli sobie pomóc. Michalina wiele przeszła szczególnie ostatni rok nie był dla niej zbyt łaskawy, teraz dochodzi ten cholerny wypadek, czy też zamach.

- Nie znam ale mam nadzieję że będę miał okazję poznać pani przyjaciółkę i że dana będzie mi możliwość osobistego przeproszenia za beznadziejnie nieodpowiedzialne zachowanie kobiety która była moją żoną.

- Nie pan ma za co przepraszać, jedyną osobą która powinna to robić jest pańska była. To ona wjechała w Michalinę z taką siłą że jeśli uda jej się przeżyć to zapewne nigdy nie stanie już o własnych siłach.

 Tu już nie daje rady tamować płaczu i zaczyna cicho szlochać, widzę jak bardzo kocha swoją przyjaciółkę choć nie są spokrewnione traktują się jak rodzina. Tak jak powinno się traktować w kochającej się rodzinie.

- Przepraszam że doprowadziłem panią do płaczu naprawdę mam dobre intencje, oraz czuję wewnętrzną potrzebę pomocy pani Michalinie.

Patrzy na mnie szklącymi się przez łzy oczami i obserwuje, tak jakby szukała w mojej twarzy choćby odrobiny fałszu czy też czegoś innego, nie zauważ nic ponieważ jestem szczery jak zawsze.

- Mam nadzieję że się obudzi. Boję się że ją stracę a mam tylko ją.

- Wyjdzie z tego, nie znam jej ale czuję że jest niezwykle silną osobą.

Rozmawiamy dość długo o Michalinie, jej życiu, planach i marzeniach. Dziewczyna jest jak mało kto doświadczona przez życie mimo młodego wieku. Wychowana w domu dziecka, żyjąca skromnie ale dbająca o swoje wykształcenie i starająca się zmienić swoje życie na lepsze. Tak jak mówiła Patrycja, bo tak ma na imię jej przyjaciółka ostatnio rok faktycznie był dla Michaliny paskudny. Planowała ślub i założenie rodziny ale jej narzeczony zginął w pożarze który miał gasić jako strażak. Straciła go trzy miesiące przed ślubem. Przeżyła w rozpaczy ponad rok. Straciła wszystkie pieniądze jakie wpłacili jako zaliczki i tym podobne. Jednak z dnia na dzień walczyła żeby się pozbierać po tragedii i zaczynała na nowo żyć. Jako osoba wierząca twierdziła że tak chciał Bóg i nie jej oceniać wyroki boskie. Podziwiam że w tak młodym wieku szanuje wiarę i nie wstydzi się o tym mówić. Chodziła na terapię grupową dla osób które straciły kogoś bliskiego orgaznizowane przez kościół. Zapewne ta terapia pomogła jej w znaczącym stopniu się podnieść po tragedii, teraz dokładnie czternaście miesięcy po śmierci narzeczonego ona leży w szpitalu i walczy o życie. 

Sławek musiał wrócić na komendę policji, ja w tym czasie postanowiłem wstąpić do biura i sprawdzić jak radzi sobie Karol pod moją nieobecność. Może jakoś się dogadamy i nie będzie musiał odchodzić, bo jeśli mam być szczery ciężko mi by było znaleźć równie dobrego współpracownika. Zna moją firmę tak dobrze jak ja sam, ponieważ był przy mnie gdy ją otwierałem i przy każdym etapie jej rozwoju. Podjeżdżam pod siedzibę firmy i patrzę na nowoczesny budynek w którym się ona mieści. Ten budynek to jedno z pierwszych naszych dzieł, wybudowaliśmy sobie go gdy tylko pozycja firmy na to pozwalała i zarówno wymagała abyśmy mogli się godnie reprezentować bo jaki klient skorzystał by z firmy budowlanej która ma paskudną siedzibę. Jesteśmy największą budowlaną firmą w kraju, często pracujemy również po za granicami naszego kraju dzięki czemu znani jesteśmy już praktycznie na całym świecie. Europa to jak na razie nasze pole działania, ze  względu na łatwiejszy transport potrzebnych materiałów i przemieszczanie pracowników.  Wsiadam do windy i jadę na najwyższy poziom gdzie znajduje się moje i Karola biura. Moja asystentka jak zawsze jest na swoim stanowisku pracy, gdy mnie zauważa nie udaje jej się ukryć zaskoczenia na widok mojej dzisiejszej garderoby. Tak jak i wczoraj nie zakładałem garnituru. Tylko dziś zamiast wczorajszego stroju mam na sobie jasne jeansy z przetarciami, czarną koszulkę i na wierzchu dresową marynarkę, buty to wysokie, białe conversy. Jeszcze nigdy nie pokazałem się w biurze w czymś innym niż dopasowany i idealnie leżący na mnie garnitur.

- Panie Michale nie spodziewałam się pana ale zaraz przygotuję kawę i dostarczę świeżą pocztę.

- Nie trzeba, zaraz i tak wychodzę, czy Karol jest u siebie?

- Tak, przed chwilą skończył spotkanie z nowym klientem, obecnie jest wolny aż do szesnastej.

- Dziękuję.

Udaję się do gabinetu Karola, pukam jak nakazuje kultura osobista chociaż jest to moja firma okazuję szacunek pracownikom nawet tym dużo niższego szczebla.

- Proszę.

Wchodzę do środka i widzę jak Karol przekopuje się przez tony dokumentów znajdujących się na jego biurku. Jak zawsze jest pochłonięty pracą. Za  to zawsze go szanowałem, nie ważne w czym był mi potrzebny ze wszystkim dawał sobie radę. 

- Jakieś problemy?- pytam ponieważ nie reaguje na moją obecność, a co za tym idzie nie skupia się na otoczeniu ponieważ coś zaprząta jego myśli.

- O cześć, nie. Żadne problemy tylko dzwonił szef budowy w Berlinie i twierdzi że dostali nie te materiały co potrzebują, jestem pewien że dostawa była prawidłowa sam sprawdzałem faktury i stan towaru. Muszę tylko poszukać odpowiednią fakturę i udowodnić idiocie że się myli i próbuje zrobić z nas debili. W końcu ciężko zgubić lub pomylić się co do trzech transportów towaru.

- Kolejny próbuje nas wychujać? 

- Na to wygląda, ale jak tylko znajdę odpowiednią fakturę koleś wyleci na zbity pysk już mam w gotowości nowego szefa budowy. Skończył swoje zlecenie trzy tygodnie wcześniej i jest już wolny wraz z ekipą i tak mieli tam dołączyć, teraz jednak dołączą jako dowodząca ekipa.

Dlatego właśnie nie chcę żeby odchodził, ktoś nowy będzie potrzebował wiele czasu żeby osiągnąć choć w połowie zbliżony poziom do znajomości firmy co Karol.

- Nie chcę żebyś odchodził z firmy.- mówię i zaskakuję go tym. Tego się nie spodziewał, myślał w sumie tak jak i ja że nie dam rady z nim pracować, ale nie chcę tracić takiego pracownika. Już tym bardziej nie teraz kiedy może mnie nie być przez dłuższy czas.

- Też nie chcę odchodzić, ale jeśli mamy się unikać lub nie daj Boże dziwnie traktować lepiej żebym odszedł.

- Nie mam zamiaru cię unikać ani traktować źle. Nie mówię że będę ci ufał tak jak przed całym zajściem ale wiem że dla firmy byłaby to tragedia. Może uda nam się odbudować naszą przyjaźń z czasem, jednak teraz muszę się  skupić na kilku innych kwestiach.

- Rozumiem, naprawdę rozumiem. Mam nadzieję że uda ci się wszystko ogarnąć tak jak chcesz.

- Z czasem się uda. Anna podpisała papiery rozwodowe. Nie wiem czy wiesz ale ona choruje i zaprzestała leczenia psychiatrycznego. Sam tego nie wiedziałem, ukryli to przede mną, zarówno ona jak i jej rodzice.

- Cholera, wszystkiego się spodziewałem ale nie tego. 

- Nie tylko ty. Dobra jakbyś potrzebował mnie w firmie daj znać, zmieniam mieszkanie więc nie będzie mnie kilka dni dopóki nie zadomowię się.

Nie moja pokuta.  ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz