Rozdział 20

2.4K 163 273
                                    

Psssst, puść sobie muzyczkę z mediów.


Draco

Obróciłem fiolkę z płynem w dłoni, przyglądając się jej z przymrużonymi oczami. W głowie krążyły miliony scenariuszy, jak mogłem wykorzystać eliksir wielosokowy. Zastanawiało mnie też, czy na pewno dobrym pomysłem było wypicie zawartości. Musiałem jednak się upewnić, co kryła fiolka, a w myślach pojawiła się nutka zaciekawienia. Wziąłem więc głęboki wdech i wypiłem duszkiem całą zawartość. Skrzywiłem się pod wpływem paskudnego smaku eliksiru, a w głowie cichy głosik oznajmił, że prawdopodobnie właśnie otrułem samego siebie.

Przez pierwsze parę sekund nie zauważyłem żadnej zmiany. Później zacząłem czuć coraz mocniejsze mrowienie w palcach, które szybko rozprzestrzeniło się po całym ciele. Wstałem chwiejnie i podszedłem do lustra. Moja twarz zaczęła przybierać dziwnych kształtów, ostatecznie formując się w wizerunek osoby, którą, niestety, spodziewałem się zobaczyć. Westchnąłem, patrząc w swoje, a właściwie obce, odbicie. Sytuacja była jeszcze bardziej skomplikowana niż myślałem. Schowałem własną różdżkę do szaty profesora i ruszyłem zamaszystym krokiem w stronę wyjścia, dokładnie wiedząc co robić. Rozważyłem wcześniej wszystkie opcje i wiedziałem, że jeśli zamienię się w niego, to będę musiał wykorzystać sytuację. Nie traciłem czasu na zbędne analizowanie swojego położenia. Szybkim tempem przemierzałem korytarze Hogwartu, a uczniowie rozstępowali się na boki, by zrobić mi miejsce. Cudem powstrzymałem chytry uśmieszek, wkradający się raz za razem na moją twarz. Cała sytuacja mocno mnie bawiła, choć nie powinna, ale nie mogłem przepuścić okazji, by posłać kilka morderczych spojrzeń w stronę niewinnych Gryfonów. Minąłem też Granger, która niczego nieświadoma siedziała na ławce, czytając książkę. Przystanąłem na moment i posłałem jej krótkie spojrzenie. Była tak skupiona, że nawet nie spostrzegła, że ktoś ją obserwuje. Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy mój wzrok powędrował do wargi dziewczyny, którą nerwowo zagryzała. Hermiona podniosła nagle wzrok, zauważywszy, że coś jest nie tak. Popatrzyłem na nią, chcąc jakoś dać do zrozumienia, że nie byłem tym, kogo widziała, ale otworzyła szerzej oczy ze strachu, a jej ręce zaczęły drżeć. Miałem ochotę coś powiedzieć, choć sam nie wiedziałem co, ale w tym momencie usłyszałem czyiś głos z boku.

— Severusie? — Przeniosłem powoli wzrok na twarz Winsleta, który pojawił się znikąd.

Nie zdradzając żadnych emocji, lekceważąco zmierzyłem go wzrokiem i posłałem ironiczny uśmiech.

— Świetnie, właśnie cię szukałem. Porozmawiamy sobie — powiedziałem, starając się brzmieć groźnie i, nie czekając, oddaliłem się od Gryfonki. Widziałem kątem oka, że Macnair szedł za mną, choć właściwie dreptał jak owieczka. Ewidentnie bał się tego, kogo widział, co dało mi trochę do myślenia na temat nauczyciela od Eliksirów. Odchodziłem coraz dalej od zamku, rozmyślając, jak przekonać go do odejścia bez przemocy.

Kiedy w końcu dotarliśmy na skraj Zakazanego Lasu, odwróciłem się przodem do zdezorientowanego mężczyzny i wyciągnąłem powoli różdżkę z szaty. Pomimo wczesnej pory, w tym rejonie nawet śnieg nie rozjaśniał gęstego mroku, w którym pogrążone były drzewa w oddali.

— Coś się stało? — zapytał Macnair, niepewnie spoglądając na magiczny przedmiot.

Podrzuciłem różdżkę do góry, a po chwili złapałem ją z powrotem do ręki. Wykonałem tę czynność kilkakrotnie, chcąc doprowadzić mężczyznę do jeszcze większej dezorientacji. A może też i złości. Ciekaw byłem, jak daleko mógłby się posunąć, gdyby stracił panowanie nad sobą. Z jakiegoś powodu czułem przewagę nad nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią, dlatego zupełnie nie obawiałem się jego osoby.

Wieczysta Przysięga | Dramione (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz