Rozdział 9

2.6K 215 153
                                    

Obudził mnie pulsujący ból w skroniach. Jęknęłam cicho, jakby próbując zaprotestować, ale uczucie wciąż było nieznośne. Niechętnie otworzyłam oczy, ale niemal od razu musiałam je zmrużyć z powodu ostrego światła żarówki nad głową. Dopiero wtedy zauważyłam coś jeszcze. Przez kilka sekund wpatrywałam się w ciszy w stalowe tęczówki. Były piękne. Skrywały tajemnicę, a jednocześnie zauważyłam w nich iskierki ulgi i... troski. Może mi się to tylko wydawało? Westchnęłam błogo, czując się, jak we śnie. Jakbym unosiła się na falach oceanu. Mogłabym patrzeć w nie w nieskończoność, gdybym nagle nie zorientowała się do kogo należą. Otworzyłam szeroko oczy i zerwałam się z pozycji leżącej, ale zaraz tego pożałowałam, gdy zderzyłam się z chłopakiem czołem. Poczułam jeszcze mocniejszy ból głowy, więc położyłam się z powrotem na łóżku, dotykając zimną dłonią swojego czoła i popatrzyłam znów w jego oczy. Zniknęła ulga i troska. A może wcale ich nie było?

- Obudziła się - mruknął chłopak, odrywając ode mnie wzrok i chwilę później zobaczyłam przed sobą Panią Pomfrey. Szybko rozmasował sobie czoło, nie komentując nawet mojej niezdarności. A to najbardziej mnie zdziwiło.

- Och kochanie spokojnie, zaraz podam ci jakieś lekarstwa. Doprawdy panie Malfoy, nie rozumiem, jak mógł pan tak okaleczyć tą biedulkę - powiedziała, patrząc na niego karcącym wzrokiem, na co chłopak zaśmiał się krótko.

- Już pani mówiłem, że się pośliznęła i walnęła głową w ścianę. Nie moja wina, że jest taką niezdarą.

Spojrzałam na niego i już otworzyłam usta, żeby zaprotestować, a nic takiego się nie wydarzyło, ale Malfoy chyba to wyczuł, bo spojrzał na mnie tym swoim władczym wzrokiem i pokręcił przecząco głową. I całe szczęście, że to zrobił, bo wtedy przypomniałam sobie, co naprawdę się wydarzyło, kiedy w mojej głowie pojawiły się obrazy z dzisiejszego wieczoru. Czyli Malfoy nic nie powiedział. Dochował tajemnicy.

Uśmiechnęłam się do siebie. Miałam ochotę wstać i przytulić się do niego i zacząć mamrotać o tym, że wiedziałam, że jednak był człowiekiem, ale wyobraziłam sobie jego reakcję. Najpierw popatrzyłby na mnie, jakbym była nie z tej planety, potem odsunąłby mnie od siebie i poddał się szczególnej dezynfekcji całego ciała, a ubrania by spalił. Chciałam z nim porozmawiać o tym, co się wydarzyło, dlatego nie mogłam się doczekać, aż pani Pomfrey skończy krzątanie się po skrzydle szpitalnym i wyjdzie, ale zamiast tego Malfoy przeczesał dłonią włosy i zabierając ze stolika nocnego swoją różdżkę, posłał mi ostatnie, nieodgadnione spojrzenie i ruszył w stronę wyjścia.

Co? Nie! Wracaj! Jeszcze z tobą nie skończyłam, ty idioto. Ty nędzna kreaturo, ty...

Nie odezwałam się ani słowem. Kątem oka zauważyłam, jak stanął obok pielęgniarki, powiedział coś do niej, a potem nie obejrzawszy się za siebie, wyszedł z pomieszczenia. Pani Pomfrey poczekała cierpliwie, aż dokładnie zamknie za sobą potężne drzwi, po czym podreptała do mnie na ploteczki. Usiadła na krańcu szpitalnego łóżka, podając mi fiolkę z jakimś śmierdzącym skarpetkami eliksirem i kazała to wypić. Spełniłam jej polecenie, jednakże bardzo opornie. Postawiłam puste naczynie na stoliku i spojrzałam na pielęgniarkę, która wpatrywała się we mnie badawczym wzrokiem.

- To powiesz mi, co tak naprawdę się stało? - zapytała w końcu, nie spuszczając ze mnie wzroku. Skrzywiłam się, udając, że boli mnie głowa (tak naprawdę nie mogłam znieść tego paskudnego smaku skarpetek) i pomasowałam sobie palcem skroń.

- Pamiętam, że byliśmy na patrolu z Malfoyem. Szliśmy korytarzem i nagle się poślizgnęłam. Musiałam uderzyć w coś głową, bo nie wiem, co później się wydarzyło.

Kobieta pokiwała głową, choć chyba nie wierzyła w tą historyjkę, a ja zauważyłam, że za oknem w oddali robi się już jasno.

- Jak długo byłam nieprzytomna? - zapytałam, zmieniając niewygodny temat.

Wieczysta Przysięga | Dramione (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz