Rozdział 29

2K 125 148
                                    

Kiedy zeszliśmy z powrotem na rynek, był już wieczór. Krążyliśmy chwilę między oświetlonymi budkami, wdychając drażniący zapach cynamonu i grzanego wina. Zewsząd dobiegał do nas gwar rozmów i roześmianych dzieciaków, które biegały dookoła. Trzymaliśmy się za ręce, a nikt nie zwracał na nas uwagi. Mogliśmy być sobą. Z uśmiechem przyklejonym do twarzy obserwowałam, jak zwykli ludzie robią sobie zdjęcia na tle francuskiej karuzeli z konikami, a inni biegną w stronę rozświetlonego drobnymi lampkami lodowiska. Mnóstwo osób jeździło po błyszczącej tafli lodu w rytm świątecznej muzyki.

Nagle zatrzymałam się w miejscu, a Draco spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

— Umiesz jeździć na łyżwach?

Draco prychnął w odpowiedzi.

Jasne, że umiał, był przecież uosobieniem gracji.

Nagle uleciała ze mnie cała pewność siebie. Przełknęłam ślinę, bo odechciało mi się już tam iść, a on uśmiechnął się przebiegle i pochylił; jego głos przeszedł teraz w tajemniczy szept.

— Chcesz, żebym pokazał ci, co jeszcze umiem?

Momentalnie oblałam się rumieńcem, uświadamiając sobie, w którą stronę pognały moje myśli. Bo nawet jeśli jego słowa wybrzmiały dwuznacznie, tak sama dopisałam sobie do nich ciąg dalszy.

Teraz szturchnęłam go ramieniem, ale on nic sobie z tego nie zrobił. Złapał tylko moją dłoń i pociągnął w stronę lodowiska.

— Później się dowiesz — dodał.

Sama nie wiedziałam, czy była to obietnica, czy groźba, ale coś w jego słowach sprawiło, że poczułam się niepewnie. Wszystko działo się na tyle szybko, że nie miałam czasu, by zatrzymać się i rozsądnie zastanowić nad całą sytuacją. Jeszcze parę dni temu nie wiedziałam, co chodziło mu po głowie i co właściwie nas łączyło. Tak naprawdę nie miałam pojęcia, czy to ja ubzdurałam sobie, że zbliżyliśmy się do siebie, czy rzeczywiście coś między nami było, bo Draco zachowywał się niewiarygodnie sprzecznie.

Nawet nie potrafiłam stwierdzić, kiedy zaczęłam czuć do niego coś więcej, ale przypuszczałam, że mogło się to stać, gdy zostaliśmy sami w zamku; to właśnie wtedy Draco pozwolił mi ujrzeć swoją drugą twarz. Z dala od oczu innych był całkiem zwyczajnym chłopakiem, który nie chciał nikogo skrzywdzić i troszczył się o bliskich - wbrew surowym zasadom wychowania zachował w sobie empatię. I zrozumiałam to owego tygodnia, który sprawił, że nic nie było już takie jak wcześniej. Bo choć Draco ranił mnie wielokrotnie, wciąż czekałam na niego, gotowa, by roztrzaskał moje posklejane serce po raz kolejny.

Przed nami przebiegła grupka dzieci, wyrywając mnie z zamyślenia.

A potem uświadomiłam sobie, że moje uczucia nie są tylko niezobowiązującym zauroczeniem, a ja naprawdę się zakochałam. Wiedziałam, że to niemądre i mogło doprowadzić mnie do zguby, ale już nie potrafiłam się odsunąć. Nie miałam pojęcia, co mógł czuć Draco i czy odwzajemniał to wszystko, więc z jakiegoś powodu miałam ochotę mu to wyjaśnić. Właśnie teraz. A może... zwłaszcza teraz, gdy wiem już, że to, co robił, było przemyślane i chciał mnie jedynie chronić. Nie potrafiłabym dalej żyć bez niego. Musiałam jednak myśleć realnie - nie miałam co liczyć na głębsze wyznanie z jego strony. Nie miałam też co liczyć na publiczne okazywanie uczuć z jego strony, bo byliśmy z dwóch różnych światów.

Pozostało mi więc kochać go po cichu.

Nagle zrobiło mi się smutno i nieznacznie zwolniłam, a on od razu to zauważył i zatrzymał się w miejscu.

— Hej, co jest? — zapytał i złapał mnie za podbródek.

Posłałam mu lekki uśmiech i delikatnie zdjęłam jego dłoń ze swojej twarzy.

Wieczysta Przysięga | Dramione (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz