Rozdział 14

2.5K 180 267
                                    

Otworzyłam niepewnie oczy, nie wiedząc, czy naprawdę obudziłam się tak spokojnie, czy może wciąż śniłam. Pomyślałam o tym, jakie to dziwne, że przespałam noc. Później dotarły do mnie wspomnienia z wczorajszej nocy. I dopiero wtedy poczułam na swoim brzuchu czyjąś dłoń. Do nozdrzy dotarł też dobrze znany mi zapach, który rozpoznałabym wszędzie. Otworzyłam szeroko oczy, zdając sobie sprawę, że to się działo naprawdę. Nie odważyłam się spojrzeć na jego rękę. Bałam się choćby drgnąć. Leżałam więc w tej samej pozycji, skupiając się, by mój oddech nie był aż tak nerwowy. Przerażały mnie urywki scen z wczorajszej nocy, których pojawiało się z każdą minutą coraz więcej w mojej głowie. Jednak nie to najbardziej mnie martwiło, a fakt, że byłam na tyle głupia, żeby nie rzucić zaklęcia tłumiącego, zanim poszłam spać. Bałam się myśleć o tym, do jakich wniosków mógł dojść Malfoy.

Ostatnie, czego potrzebowałam, to jego litości.

W tym momencie usłyszałam przy swoim uchu cichy pomruk, który wywołał u mnie gęsią skórkę i zamknęłam z powrotem oczy, starając się wyglądać na śpiącą, chociaż wszystko wewnątrz mnie szalało. Chłopak poruszył się niespokojnie i poczułam, jak się wzdrygnął, gdy delikatnie zabrał rękę z mojego brzucha. Tak bardzo kusiło mnie, żeby odwrócić się i zobaczyć, jak wyglądał, kiedy się budził. Czy jego włosy były seksownie rozburzone, czy błądził zaspanym wzrokiem po ścianach, szukając w nich ratunku przed kolejnym dniem. Na pewno nie miał tego chłodnego spojrzenia, kiedy wstawał. Tak bardzo chciałabym to zobaczyć... Ale nie mogłam. Gdybym tylko dała po sobie znać, że nie śpię, musiałabym coś powiedzieć na temat dzisiejszej nocy. Musiałabym się z tym zmierzyć, a wcale nie chciałam, bo byłoby to bardzo niezręczne. Zresztą, najwidoczniej Malfoy miał takie samo zdanie na ten temat, bo słyszałam, jak zabiera swoją różdżkę ze stolika z zamiarem odejścia. Po chwili otworzył cicho drzwi i zamknął je z lekkim skrzypnięciem na końcu. Kiedy tylko wyszedł, sfrustrowana obróciłam się na plecy i spojrzałam w sufit.

Czy to normalne, że Draco Malfoy spał dzisiaj w moim łóżku? Ze mną? Już nie mówiąc o tym co wydarzyło się wcześniej... Taniec, a potem jego pocałunki na mojej szyi.

Moja szyja.

Nagle otworzyłam szeroko oczy i zerwałam się na równe nogi, biegnąc prosto do łazienki. Po drodze szukałam palcami śladu na szyi i kiedy dotarłam do lustra, od razu go zobaczyłam. Spojrzałam jeszcze bardziej przerażona we własne odbicie.

Zrobił mi cholerną malinkę!

Spanikowana starałam się zakryć ją włosami, ale kiedy tylko mi się udawało, wystarczył jeden ruch głową, by z powrotem znalazła się w centrum uwagi. Cholerny Malfoy, zawsze musiało być wszystko po jego myśli. Kilkanaście minut zajęło mi nieudolne zakrywanie sinego śladu zaklęciami maskującymi, aż uśmiechnęłam się do siebie, osiągając zamierzony efekt i wyszłam z łazienki. Wychodząc na śniadanie zatrzymałam się jeszcze w salonie, patrząc z wyrzutem na samotnie leżącego na stole blanta. Wzięłam go i wróciłam do sypialni, chowając do szuflady obok czerwonego notesu. Westchnęłam, patrząc na niego chwilę. W ostatnim czasie nie używałam pamiętnika zbyt często. Być może dlatego, że bałam się, że znowu narażę siebie na odkrycie własnych sekretów przez taką głupotę.

Później podniosłam wzrok na ruchome zdjęcie w ramce, które przedstawiało mnie, Harry'ego i Rona w wydzierganych swetrach z własnymi inicjałami, kiedy mieliśmy po trzynaście lat i wyglądaliśmy, jak małe, rozwydrzone bachory. Trzymałam w rękach Krzywołapa i śmiałam się do obiektywu.

Biedny Krzywołap. Niestety, gdy wróciłam po wojnie do Nory, gdzie zostawiłam kota przed szukaniem horkruksów, jego już nie było. I właściwie bardzo mi brakowało towarzystwa niezdarnego sierściucha. Przydałoby mi się zwierzątko w tym pustym dormitorium, być może pomogłoby mi z koszmarami. A im głośniejsze i dziwniejsze by było, tym lepiej. Będę musiała nad tym pomyśleć.

Wieczysta Przysięga | Dramione (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz