Rozdział korektowany przez Cessidy84
- A wracając do tematu, to mam pewien pomysły, panie Nott – stwierdził Harry.
- Słucham – zainteresował się Ślizgon.
- Podczas kolacji wywołasz awanturę, za którą zarobisz szlaban, który ja osobiście będę nadzorował i będzie on trwał, aż pana Chang nie opuści zamku i...
- To nie przejdzie – stwierdził Nott, wchodząc mu w słowo.
- Czemu? – spytał młody mężczyzna.'
- Wszyscy, co mnie znają, nie uwierzą, że tak nagłe wszczynam awanturę. To będzie podejrzane – wyjaśnił.
- A co powiesz na to, aby bliźniacy Weasley nam pomogli?
- Myśli pan, że te Gryfy zechcą pomóc obślizgłemu Wężowi? – spytał sceptycznie Teodor.
- Zostaw to mnie. Myślę, że uda mi się ich przekonać, tylko pamiętaj, ani mru-mru.
- Co? – spytał lord Nott.
- "Ani mru-mru", to taki skrót, że ani słowa nikomu – wyjaśnił Harry.
- Potter przysięgam, że jak ci się uda uchronić mnie przed Czarnym Panem, to zrobię, co zechcesz – powiedział twardo Theo.
- Panie Nott wystarczy, że wróci pan na dobrą stronę.
- Mówiąc "dobrą stronę" ma profesor na myśli stronę Dumbledore'a? – spytał chłopak.
- Nie! W życiu! – zaprzeczył Potter – Ale o tym pogadamy, gdy już nie będzie na tobie wisiało widmo mało przyjemnej służby u Tomusia – w tej chwili przed Harrym pojawił się Patronus przedstawiający dużego psa, który przemówił głosem Remusa.
~ Harry proszę, przyjdź do naszych komnat, jak najszybciej możesz ~ 'Ciekawe, co się stało?'. Pomyślał Potter, po czym zwrócił się do Teodora.
- Wybacz, ale jak widzisz, żyć beze mnie nie mogą – zażartował i ruszył w stronę komnat swoich opiekunów, uprzednio usuwając barierę, którą ustawił przed rozpoczęciem rozmowy z Nottem. Gdy wszedł do komnat swoich opiekunów, zobaczył, że mają oni gości. A był to Claus wraz z małżonką. Po przywitaniu się z wampirami młody człowiek przeszedł do sedna i rzekł tylko jedno słowo: – Horkruksy – Na tę nazwę wampirzyca upuściła karafkę z winem, z której miała właśnie nalać trunku – Czyli wiecie, o co chodzi – stwierdził Potter, mimochodem sprzątając nieład, który powstał wskutek jego słów, po czym przywołał z barku nową karafkę, z której rozlał do czterech kieliszków, podając po jednym każdemu z dorosłych, po czym podszedł do małej lodówki przenośnej, zaczarowanej tak, że chłodziła bez prądu i wyciągnął z niej puszkę zimnej Pepsi, po czym zwrócił się do Clausa.
- Na szalonego Merlina i słodką Morganę czym są Horkruksy i czemu nie były uwzględnione w moim programie nauczania?
- Stwierdziliśmy z Marco, że nikt już nie pamięta o Horkruksach.
- Nie doceniliście gadziej mordki – mruknął nastolatek, a wampir kontynuował, jakby mu wcale nie przerwano.
- I sądziliśmy, że raczej na nic ci się nie przyda ta wiedza. Nawet jeśli byś chciał być nieśmiertelny, to chętnie bym cię włączył do swojego klanu i to w bardziej humanitarny sposób, niż Horkruksy – wyjaśnił, pokazując przy tym swoje kły.
YOU ARE READING
Obietnica Huncwota
FanfictionPo śmierci Potterów mały Harry trafia pod opiekę dwójki przyjaciół swego ojca. Syriusz nie ruszył złapać Petera Pettigrew. A co dalej? Przekonajcie się sami. Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.