Rozdział 20

2.5K 171 46
                                    

Rozdział korektowany przez Cessidy84




- Co się stało? – spytał głupio lord, gdy nie mógł wyczuć znaku Lucjusza. 'To niemożliwe, żeby umarł'. Po czym warknął:

- Bellatriks!

- Tak, mój panie? – spytała kobieta.

- Idź sprawdzić drzewo rodowe Malfoy'ów.

- Nie da się tam wejść, mój panie – stwierdziła kobieta.

- Czemu ty się mi sprzeciwiasz? – syknął.

- To nie tak mój panie – odparła szybko kobieta – Po prostu Lucjusz zabezpieczył pomieszczenie z drzewem rodowym magią rodową. Także tylko Malfoy może tam wejść. Każdego innego to zaklęcie po prostu zabije.

- Spale do gołej ziemi ten budynek, jak tylko mi przyniesiecie głowę Malfoy'a.

- Panie! – przerwał mu Pettigrew.

- Czego chcesz, szczurze?! – zirytował się Czarny Pan.

- Panie, sprowadziłem tego wampira, co kazałeś – wyjąkał Peter.

- Wpuścić go! – rozkazał Voldemort, wtem drzwi się otworzyły i dumnym krokiem wszedł wyżej wspomniany wampir – Wszyscy mają wyjść! I to w tej chwili – zarządził lord – I przyprowadźcie dla naszego gościa jakąś szlamę. Czy wolisz czarodzieja czystej krwi, Fedricku – zapytał lord?

- Czy ty sobie ze mnie kpić, czy chcesz mnie obrazić, Tom? Czy ty na serio uważasz, że nie potrafię sam sobie zapewnić pożywienia? I po jasną cholerę mnie tu wezwałeś? Już ci mówiłem, że cię nie przemienię w wampira. A jak mnie zirytujesz, to zaoszczędzę czarodziejom roboty i sam cię zabiję. I wiesz mi, że żadne Horkruksy ci nie pomogą. A co do Horkruksów... Czy wiesz, że starzec ma kolejny z twoich cennych "pojemniczków"? – spytał z kpiną wampir.

- Jak to kolejny? O czym ty mówisz? – zdenerwował się Voldemort.

- Ups! – zaśmiał się wampir – Czyżby Malfoy nie pochwalił się, że dziennik został zniszczony zaraz po tym, jak ci się nie udało opętać tej niewiasty od Weasley'ów.

- Zabiję! Wypatroszę! Rozerwę na strzępy gołymi rękoma! – mruczał pod nosem lord.

- Wiesz, to może nie być takie proste. Czuję... – powiedział wampir, zaciągając się powietrzem – Że Malfoy'owie mają dość potężnych sprzymierzeńców, a tak dokładnie to Lady Malfoy ma potężnych sprzymierzeńców.

- Po czym to wnioskujesz? – zainteresował się Voldemort.

- Bo mój drogi Tomie – drażnił go wampir, używając jego znienawidzonego imienia – Lord Malfoy został stąd wyniesiony nieprzytomny, a Lady Malfoy opuściła dom bez żadnego przymusu, poza tym na osłonach jest rysa.

- Chyba kpisz! – zirytował się Marvolo – Przecież sam je sprawdzałem. Nie było nawet maciupeńkiej ryski!

- Tom, po pierwsze: nie podnoś na mnie głosu! – syknął wampir, pokazując mu kły – Po drugie: Mów, czego chciałeś? Bo szkoda mi marnować czasu na ciebie – Tom zdusił w sobie chęć potraktowania tego wampira Cruciatusem i spytał:

- Powiedz mi, proszę, czy były tu inne wampiry, poza tobą, w przeciągu ostatnich dni?

- Nie czuję tu wampirów – odparł zirytowany wampir – Ale daję ci słowo, że jeśli jeszcze raz wezwiesz mnie po taką głupotę, to twoja głowa zawiśnie nad moim kominkiem – rzekł wampir, po czym zniknął, a lord rzucił Crucio na pierwszą osobę, która weszła do komnaty, a tym nieszczęśnikiem był Nott Senior. Niestety Cruciatus był na tyle silny, że Nott tego nie przeżył.

- Poczęstuj się Nagini, moja piękna – powiedział z czułością lord, po czym wezwał swoich ludzi.

<<Tymczasem zamek Hogwart; Komnaty Huncwotów>>

        - Harry, co on znów wyprawia? – zainteresował się Lupin, gdy tylko nastolatek otworzył oczy.

- Po pierwsze: Jutro muszę się spotkać z Clausem, bo ten wężowaty dupek ma po swojej stronie wampira. Nie znam go, więc może Claus, by rzucił na to więcej światła. Szkoda, że gadzinka nie zirytował krwiopijcy nieco bardziej, może wtedy by go zabił. I byłby święty spokój, ale cóż mówi się trudno. Przypuszczam panowie, że nie znacie takiego określenia, jak Horkruksy? – obaj Huncwoci zaprzeczyli ruchem głowy – Dobra, to ja idę, bo za chwilę jeden z moich wychowanków dowie się, że został lordem – powiedział smutno i z goryczą Harry.

- Kogo tym razem zabił ten psychol? – spytał delikatnie Syriusz.

- Pan Nott właśnie został sierotą.

- A co się stało z matką Teodora? – spytał Lupin.

- Po tym, jak odmówiła tortur dzieci mugoli, jej własny mąż ją zabił – odparł Harry i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. 'To będzie trudne'. Pomyślał młody nauczyciel i ruszył w stronę pokoju wspólnego Slytherinu.

Obietnica HuncwotaWhere stories live. Discover now