Rozdział 24

2.1K 144 17
                                    

Rozdział korektowany przez Cessidy84




Gdy już przybyli jego opiekunowie, Harry pokrótce nakreślił im, po co ich wezwał i udał się z powrotem do swoich komnat, gdzie Malfoy'owie żegnali się z synem.

- Nie sądzę, abyście mogli pisać – mówił Draco.

- Lepiej nie ryzykować, że ta gadzia morda was jakoś wyśledzi – Harry chrząknął i powiedział: – Na miejscu pokaże wam skrzatkę, przez którą będziecie mogli się kontaktować z synem, jak i podam wam czar, dzięki któremu listy, które zostawicie na gzymsie kominka, pojawią się na moim kominku, gdy tylko wypowiecie inkantacje – Narcyza ostatni raz przytuliła syna, po czym stanęła koło męża, a Harry zwrócił się do Draco: – Draco, czy możesz zadbać o to, aby panowie Nott i Zabini wypili dziś z Tobą do kolacji kawę. Później wam wyjaśnię na szlabanie. Przygotujcie się na warzenie – to powiedziawszy, schwycił Malfoy'ów i się z nimi aportował poprzez osłony Hogwartu. Gdy wylądowali, Narcyza spytała:

- Ale jak? Przecież w szkole i z jej terenów nie można się ani aportować, ani nic.

- Cóż, droga Narcyzo, chyba nie doceniasz sprytu i determinacji Huncwotów. Papa ma łeb nie od parady, a jak tata przestaje pajacować, to są w stanie zrobić wiele pożytecznych rzeczy – pani Malfoy tylko skinęła głową, po czym rozejrzała się dookoła.

- Lucjuszu, tu jest pięknie.

- Prawda. Dość urokliwie – zgodził się pan Malfoy.

- Witam na Potter Island – powiedział brunet, a na dźwięk jego głosu z chatki wyszła para skrzatów.

- Witajcie Piwoniu i Kokosku. Piwoniu na czas pobytu państwa Malfoy na wyspie spełniasz ich polecenia, jak i za twoim pośrednictwem państwo Malfoy mogą się kontaktować z synem. Poza tym jakby cię coś zaniepokoiło, pamiętaj, że nadal twoim panem jestem ja, bo należysz do Potterów. To samo się tyczy Ciebie Kokosku. Usługujesz Lordowi i Laydy  Malfoy, ale należysz do mnie. Skrzaty was oprowadzą. Ja muszę wracać. Inkantacja, o której wspominałem, znajduje się na kominku w czerwonym etui.

- Panie Potter, czy mogę na słowo na osobności, nim pan nas zostawi? – poprosił Lucjusz i odeszli kawałek na bok, a Piwonia ustalała już z Narcyzą, co podać na kolację.

- Dziękuję za wstawienie się za Draco u Vectory. Ona jest zwolenniczką. Nie ma znaku, bo pracuje w Hogwarcie i nagabuje uczniów. Gdyby miała w tym roku pieczę nad Slytherinem, wyszło, by na jaw, ilu uczniów Severus zniechęca, a nie chciałbym, aby Czarny Pan go zabił, bo on jako jedyny przejmował się w szkole wężami.

- Lucjuszu, zobaczę, co da się zrobić, bo Snape jest do zabicia tyle tylko, że jego egzekucja jest odłożona w czasie, póki nie uwarzy rodzinie Rizzo tych wszystkich eliksirów czarnomagicznych.

- Czyli mamy jakieś dwa i pół miesiąca na to, aby do niego dotrzeć i go ocalić. Wpadnę tu w tygodniu wieczorem po ciszy i pogadamy o tym. Teraz muszę wracać.

- Oczywiście. Dziękuję ci za wszystko i proszę, dbaj o mojego syna – poprosił Lucjusz, a Harry skinął głową i już go nie było.

Wrócił do swoich komnat. Spojrzał na zegarek. Na nim świecił się napis, że za 10 minut jest kolacja.

- Ruchy! – zaśmiał się, wspominając, dlaczego dostał ten zegar od Lupina.

& WSPOMNIENIE &

- Harry, skarbie znów zapomniałeś o kolacji, a aby ćwiczyć, musisz mieć siły, a do tego musisz jeść. Tak więc uznaliśmy z Syriuszem, iż pora to naprawić. Proszę, o to zegar, który postawisz na kominku i jak będziesz w pokoju lub sali treningowej, albo pracowni eliksirów on zacznie wykrzykiwać, że na przykład: "pora na śniadanie", "pora na obiad", "spanie", czy takie tam. I nie uciszy się, póki tego nie zrobisz. Jak cię nie będzie w domu, zegar będzie milczał – po paru latach wyciszył zegar, gdyż Marco ani Claus nigdy nie pozwolili mu opuścić posiłku lub spać mniej, niż osiem godzin.

& KONIEC WSPOMNIENIA &

Udał się na kolację, właśnie w momencie, gdy trójka jego uczniów, o których musiał się dziś zatroszczyć. Usiadł do stołu i Draco nalał sobie, jak i Nottowi i Zabiniemu kawy, odsyłając od razu dzbanek do kuchni, co robił zawsze po nalaniu sobie tego aromatycznego płynu. Po tym, jak trójka wyżej wspomnianych Ślizgonów wypił, płyn zmienili się kolejno w pawia, papugę, arę oraz bardzo kolorowe węże. Po chwili znów byli uczniami, tyle że Draco miał pióra pawia, Teodor papugi, a Zabini miał na dłoniach i twarzy łuski. Wszyscy trzej, jak na komendę wyciągnęli swoje różdżki i wycelowali w kierunku bliźniaków Weasley, lecz nim jakiekolwiek zaklęcie zdążyło paść z ich ust, ich różdżki wyrwały się im z rąk i poszybowały do wyciągniętej dłoni profesora Pottera, który przemówił:

- Czy macie pewność, że to bracia Weasley za tym stoją? Po drugie: Czy jesteście w stanie to udowodnić? A po trzecie: Finite Incatatem. I po sprawie. Trzeba myśleć, panowie i o tym sobie pomówimy na szlabanie zaraz po kolacji.

Obietnica HuncwotaWhere stories live. Discover now