Rozdział 35

1.4K 111 10
                                    

- Ależ oczywiście, że pomożecie mi, moi drodzy – odparł Harry, po czym machnął dłonią i odczarował Draco, polecając mu lewitować pannę Chang, po czym zwrócił się do Lupina – Papo, poprosisz profesora Flitwicka do moich kwater, bo nim udamy się do dyrektora musimy zadbać o pana Diggory'ego. Łapo, proszę, sprawdź torbę panny Chang.

- Ma tu sok z dyni, który na odległość wali wielosokowym, poza tym jest list, którym czuć Bellatriks.

- Co piszę? – spytał nastolatek.

- Na pewno mam go czytać w tym towarzystwie? – spytał, patrząc na Cedrika. Potter chwilę się zastanowił, po czym odparł.

- Tak, tato. Sądzę, że tak skoro ja liczę, że będą ze mną szczerzy, to sam powinienem też być z nimi szczery – więc Black zaczął czytać.

Chang, średnio mnie obchodzi, jak tego dokonasz, masz dorwać Malfoy'a, Notta i Parkinson, czy jak ona się teraz zwie. Malfoy ma najpierw zostać zniszczony w oczach Pottera, najlepiej użyj wdzięków albo Imperiusa na jakimś idiocie. Nasz pan jest dla ciebie dość hojny i przesyła ci dwie fiolki Eliksiru Wielosokowego.

Rada ode mnie: Nie używaj go w pobliżu mistrza eliksirów, bo może wyczuć. Nie zawiedź naszego Mistrza po raz kolejny.

Czysta krew zwycięży.

B. Lestrange.

- No cóż, chyba jednak będzie potrzebny nadzór całodobowy – myślał na głos czarnowłosy   – Wiem, że jeszcze nie jest za późno, nie usunę jej znaku, ale zmodyfikuję tak, aby ta podróbka maga nie mógł zadać jej zbyt wiele bólu i nie mógł jej skrzywdzić w żaden inny sposób. Poza tym mam z Albusem do pogadania, czemu uczniowie, którzy próbowali zaatakować innych uczniów podczas  zajścia w Hogsmeade są już poza skrzydłem szpitalnym, a nie na przykład na przesłuchaniu. Mało tego ten facet chyba ma coś mego ojca, co jakoś zawsze zapominał ci oddać tato    – odparł, kierując wszystkich do swoich kwater.

- Panowie Malfoy – spytał mały profesorek w szoku, że widzi dwóch Draco Malfoy'ów.

- Wejdźmy do środka, profesorze, a wszystko wyjaśnię – poprosił Harry. Gdy tylko znaleźli się w środku, mały profesor znów zaczął zadawać pytania.

- Co tu się dzieje? Co z panną Chang? Czemu jest nieprzytomna i kto jest drugim panem Malfoy?

- Spokojnie, profesorze. Już tłumaczę – I Harry streścił mu wszystko, co się wydarzyło od momentu, jak z Draco wrócili do zamku, w zamian profesor wyjaśnił, że dyrektor powiedział aurorom, że zajmie się uczniami, co są "podejrzani" o bycie Śmierciożercami. A, że to byli aurorzy, którzy są w jego organizacji, to zostawili młodzież i wrócili do ministerstwa. W międzyczasie Harry napoił Cedrika antidotum na wielosokowy (kolejny projekt jego i Clausa), po czym wysłał go do dormitorium. Cho cały czas utrzymywał nieprzytomną. Po opowieści zwrócił się do reszty – Coś trzeba z tym zrobić, tato. Jacy aurorzy są w Zakonie Feniksa?

- Poza Moodym? – spytał Syriusza – Tonks i Kingsley.

- To może w weekend? Papa uda się na rozmowę z panią metamorfomag, a ty, tato na pogadankę z Kingiem.

- Bardzo śmieszne – odparł Łapa – No, po prostu boki zrywać – odparł zirytowany Black.

- Ale o co ci chodzi, tato...? A no tak – powiedział Harry, waląc się otwartą dłonią w czoło – Głupi ja. Boisz się, że Dora będzie podrywać twojego ukochanego. Zapomniałem wam wspomnieć, że teraz spotyka się z Charliem Weasley'em. Nie jest pewna, czy im się uda, bo u tego rudzielca 3/4 serca zajmują Smoki i mógłby o nich nawijać 24 h na dobę, ale odbiegam od tematu... Trzeba naprostować Zakon. Może Amelii się to nie udało, ale ja jestem Potter i się nie poddam. A po drugie mogliby mi przeszkadzać w moim tête-à-tête z Tomem, a wiadomo, że mogłoby się to źle skończyć. Mój plan jest prosty. Odebrać Dropsowi jego figurki.

- Profesor Flitwick – westchnął.

- Przykro mi to mówić, ale właśnie tym są dla Albusa ludzie, którzy go otaczają. Pieprzonymi figurkami, którymi porusza, jakby rozgrywał niekończącą się partię szachów – stwierdził szorstko Syriusz – Moi znajomi powiedzieli mi, że chciał zabrać nam Młodego i umieścić u Petunii, siostry Lily. U tej siostry, która na ślubie Potterów wyrzekła się wszelkich więzi z rudą. A że była na magicznej ziemi, cóż magia zadziałała, czyli do młodego, by nic nie poczuła. Żadnej więzi. To by był straszny los dla Młodego.

- A właśnie, Tato skoro już wspomniałeś o Dursley'ach. Tak, wiem jak mają na nazwisko, a raczej mieli, trzeba by znaleźć mojego kuzyna, aby sprawdzić, co z nim i czy niczego nie potrzebuje – chciał coś jeszcze dodać, ale poczuł, że ktoś mu kładzie dłoń na plecach i głos Marco.
- Nie chcę przeszkadzać, ale pod bramą są państwo Parkinson i domagają się spotkania z córką. Starzec już tam zmierza, a Vectro udała się do lochów po Pansy – Harry aż się zatrząsł z wściekłości i zwrócił do Blacka.

- Potrzeba mi, abyś się udał pod bramę. Marco ci wyjaśni. Remi zostań z Draco i panną Chang, a profesora zapraszam ze mną – powiedział, po czym przywołał swojego skrzata, każąc mu ściągnąć tu Lorda Aciliusa i ruszył do lochów na pomoc swojej podopiecznej.

Obietnica HuncwotaWhere stories live. Discover now