Hogwart; Komnaty Mistrza Eliksirów.
Wkurzony Harry usiadł przy biurku, chowając głowę w ramionach. Po chwili poczuł za sobą ruch. Nawet nie podnosząc wzroku, spytał:
- Kto czeka na zewnątrz, Marco?
- Skąd do cholery wiedziałeś, że to ja?? – spytał zdziwiony wampir.
- Powiedzmy, że zawiało chłodem – odparł Mistrz Eliksirów, podnosząc głowę.
- Nawet biorąc pod uwagę, że jak to ująłeś "zawiało chłodem" to mogła być matka czy też ojciec, ale ty od razu wskazałeś, że to ja. Czyżby myślenie życzeniowe? – spytał, puszczając oczko do Pottera, licząc, że ten się zarumieni, co się nie wydarzyło ku jego zdumieniu.
- Bo gdyby to był twój ojciec odezwałby się, nim jeszcze usiadłem, a twoja mama jak zwykle zaraz by mnie objęła i pomstowała na tę starą kozę – wyjaśnił nastolatek, a teraz czy możesz mi powiedzieć, kto jest na zewnątrz?
- Oczywiście. Twoja rodzina, McGonagall z rodziną, blondasek z czekoladką i ładnym brunecikiem.
- Marco wara ci od moich węży! – powiedział groźnie Harry.
- A co, zazdrosny jesteś o mnie?
- Wmawiaj sobie – prychnął zielonooki – a jeśli chcesz wiedzieć, czemu masz się trzymać z dala od tych dzieciaków, to później ci to wyjaśnię. A teraz bądź tak miły i wpuść wszystkich, zanim matka wpadnie w panikę, a Syriusz wpadnie na jakiś głupi pomysł – nim Harry skończył mówić, usłyszeli zwodniczo spokojny głos Remusa:
- Ja, Remus John "Lunatyk" Lupin wyzywam cię, Rogasiątko na wojnę na psikusy. Wszystkie chwyty dozwolone, bez trwałych klątw, zmiany lub deformacji ciała. Klątwy zmieniające ciało mogą trwać do co najwyżej 12 godzin i nie możemy zakłócać swojej pracy. Więc jak, Rogaczu Jr, przyjmujesz wyzwanie? – spytał Lupin, stając przed nim, na co Harry tylko przecząco pokręcił głową, mówiąc:
- Nie, Remi. Przepraszam, nie chciałem cię zdenerwować, sam jestem wkurzony i nie pomyślałem, o czym mówię, ale szczerze to nie wiem, co cię tak wkurza, jeśli mówię o tobie matka.
- Bo nie jestem pieprzoną kobietą!
- Co? – spytał z niedowierzaniem Mistrz Eliksirów – Czy ty myślisz, że nazywając cię matką, myślę o tobie, jak o kobiecie? Oj, Remusie, a podobno to ty jesteś ten mądry w naszej rodzinie, więc pozwól, że cię oświecę. Mówiąc o tobie "Matka" chodzi mi o to, że troszczysz się o mnie i dbasz, abym nie stał się drugim dużym dzieckiem, jak Syriusz.
- Ej! – jęknął wyżej wymieniony z oburzeniem, lecz nikt nie zwrócił na niego zbytnio uwagi, a Harry mówił dalej.
- Chodzi mi o to, że jesteś dla mnie kimś na wzór matki, a nie, że jesteś kobiecy czy, że chcę ci dokuczyć. Po prostu no cóż, kocham cię, jakbym kochał własną matkę – nim skończył zdanie, był już w ramionach Remusa.
- Och, dzieciaku ja też cię kocham – powiedział wilkołak. Po chwili przytulania Harry odsunął się od Lupina i rzekł wesoło:
- Skoro już mnie zawstydziłeś przed wszystkimi, to powiedzcie mi, co was sprowadza? – mówiąc to, spojrzał na McGonagall z rodziną i swoich uczniów.
- Ja chciałbym z tobą o nie jakim Severusie Snapie porozmawiać, a przy okazji o pewnej jaszczurce, która z jego mocy sobie pobierał, co zrobiliście z Severusem – powiedziała McGonagall.
- Nic a nic, moja droga nie zrobiliśmy twojemu koledze. Co prawda ta gadzia podróbka chciała, abyśmy go, że tak powiem ten no, abyśmy go zneutralizowali, teraz jest bezpieczny w królestwie Voltery – po chwili Harry zerwał się na równe nogi i zaczął węszyć, po czym zwrócił się do swoich ojców – Huncwoci, węch – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Syriusz zmienił się w Łapę, Remus przybrał swoje wilcze cechy, a naprzeciw nich dumnie stał gepard. W chwilę później cała trójka, warcząc, skierowała się w stronę szafy. Nim którykolwiek z nich zdążył rozbić szafę, dowodzenie przejął Alexander. Wyciągnął dłoń, a chwilę później w jego dłoni był oszołomiony szczur. Alexander zwrócił się do swojej prawnuczki.
- Klatka z czarem przeciw animagom – po transmutowaniu klatki i zabezpieczeniu jej odpowiednimi czarami Nekromanta umieścił tam szczura.
- Oddaj nam go – warknął Lupin.
- Obawiam się, że nie mogę, bo to właśnie ta tchórzliwa kupa łajna może być drogą do lorda. Mam głupią nazwę.
- Kontynuuj – poprosił Harry, wracając do ludzkiej postaci i pokazując, by wszyscy usiedli, jednocześnie łapiąc Marco za kołnierz – Ty zostajesz i trzymasz się z dala od moich węży albo zadzwonię do Klausa.
- To nie sprawiedliwe – poskarżyły się wampir.
- Być może, ale skuteczne – odparł mu Mistrz Eliksirów i zwrócił swoją uwagę na Alexandra – Mów – poprosił.
- Nie jestem pewien czy twoi uczniowie powinni to usłyszeć i to wcale nie dlatego że są ze Slytherinu, tylko dlatego dlaczego tak Voldiemu zależy na tym, aby do niego powrócili. Może sam jeszcze tego nie wie, ale ta trójka to moc sama w sobie, ale nie powiem nic więcej. Poza tym on sobie to uświadomi po tym, jak spotka Arysę i oczywiście będzie myślał, że się jej pozbył, a ona bezpiecznie wrócić do domu
YOU ARE READING
Obietnica Huncwota
FanfictionPo śmierci Potterów mały Harry trafia pod opiekę dwójki przyjaciół swego ojca. Syriusz nie ruszył złapać Petera Pettigrew. A co dalej? Przekonajcie się sami. Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.