Rozdział 34

1.7K 124 15
                                    

Rozdział korektowany przez Cessidy84




- Jak to pomoc wampirów? Czy chcesz mi powiedzieć, że Federico nas zdradził?! – zagrzmiał Lord.

- Nie, mój panie. Chyba nie. Te wampiry były inne – jęczał Glizdogon.

- Co masz na myśli, szczurze? Jak to inne?

- Najpierw pojawił się tylko jeden i wyglądał, jakby chciał poderwać Pottera. Byłem za daleko, aby coś usłyszeć, ale było widać, że tę dwójkę coś do siebie ciągnie. Wglądali, jakby ze sobą flirtowali, jakby cała walka nie działa się zaraz obok nich, ale gdy ktoś próbował ich podejść, kończył martwy. Miałem doskonały cel do zdjęcia Blacka, a tu, tuż przed moją Avadą staje kolejny wampir. Nie wiem, ilu ich było, ale z całą pewnością nie było to tylko dwoje. Co najciekawsze, to poza tym, co gadał z Potterem, inne wampiry nie brały udziału w walce, jedynie chronili plecy tej trójki, a resztę czasu byli poza zasięgiem wzroku. I ten zapchlony wilkołak może się zmienić w prawdziwego wilka. Nie wiem, jak to możliwe, mój panie, ale w porównaniu do niego, Greyback walczył, jak dziecko w piaskownicy, a ten się nim bawił, nim go zabił – lord wysłuchał wszystkiego i po jeszcze kilku minutowym Crucio odesłał Petera i kazał sprowadzić do siebie Federico.

Tymczasem błonia Hogwartu.

- Draco, mam złe przeczucia. Pozwól, że cię zaczaruję, tak, że będziesz niewidzialny. Złap mnie za ramię i nie puszczaj, chyba że twoje życie będzie zagrożone, wtedy co sił w nogach gnasz po Syriusza. Rozumiemy się? – spytał Harry i po otrzymaniu skinienia głową Potter zaczarował Malfoy'a i udał się z nim w stronę lochów. Jakoś w połowie drogi spotkał ciekawy widok. W jednej z klas paliło się światło, a na ławie pod ścianą w dość jednoznacznej sytuacji byli Cho Chang i ktoś, kto wyglądał jak Draco.

- Panno Chang, panie...

- Malfoy, nie rozpoznaje profesor swojego ucznia? – spytał dumnie chłopak.

- Po pierwsze: Draco, jak i dość znaczna część szkoły ma pozwolenie, aby mi mówić po imieniu i Dracon korzysta z tego w pełni. Ostatni raz powiedział do mnie per profesor na moim pierwszym spotkaniu z prefektami mego domu – mówił Harry – A po drugie: *Exarmaueris recall – po wypowiedzeniu zaklęcia różdżki dwójki uczniów wylądowały w wyciągniętej dłoni Harry'ego, a gdy to się stało sobowtór Draco, jakby się ocknął i spytał:

- Gdzie ja jestem? Co tu się dzieje? Harry, co ty tu robisz? Miałem pomóc Cho w zaklęciach – Potter przerwał mu, unosząc dłoń.

- Wybacz, że zapytam, ale kim jesteś?

- Co to za głupie pytanie, Harry? – nauczyciel nie wyjaśniając nic, po prostu wyczarował lustro i mu podał – Na Merlina, Chang co ty mi na litość Helgi zrobiła? – spytał zdenerwowany chłopak.

- Czyli jesteś Puchonem, tak? – upewnił się Potter.

- Tak, jestem Cedrik Diggory, chociaż teraz jestem klonem Malfoy'a – odparł Cedrik, po czym zwrócił się do Cho – Mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę, że przesadziłaś i między nami koniec. Nawet chyba nie chcę pamiętać tego, co mi kazałaś robić i jeśli Malfoy się o tym dowie, nie licz, że w jakikolwiek sposób stanę po twojej stronie.

- Jesteś idiotą, Diggory – prychnęła Azjatka, po czym spojrzała dumnie na Pottera i prawie że wysyczała wszyscy – Ślizgoni i tak będą po jego stronie. Już ja o to zadbam.

- Panno Chang, za te groźby już mógłbym cię relegować ze szkoły, ale nie zrobię tego. Wręcz przeciwnie spróbuję naprawić twój światopogląd. Od jutra po kolacji spędzisz dwie godziny z Hermioną Granger i jej chłopakiem, chyba że panna Granger będzie wykonywała swoje obowiązki perfekta, wtedy spędzisz go z nią i panem Ronaldem Weasley'em. Pan Diggory uda się teraz ze mną do dyrektora, ale najpierw muszę go odczarować – mówiąc to, uśpił dziewczynę i zaczął mamrotać pod nosem – Gdzie są ludzie Clausa, gdy są potrzebni – gdy usłyszał zza drzwi głos Remusa.

- Może nie jesteśmy tymi, co chciałeś, ale może możemy pomóc.



*Rozbrój/przywołaj po łacinie.

Obietnica HuncwotaWhere stories live. Discover now