Rozdział korektowany przez Cessidy84
- Draco, nie możesz o tym nikomu powiedzieć – zastrzegł mu Syriusz – Nie będę od ciebie żądał przyrzeczenia, bo jak nas zdradzisz, ucierpi Narcyza, a wiesz, że przez to, że jestem głową rodu Black, mogę nawet ją zabić.
- Syriuszu, do cholery nie strasz chłopaka, bo powiem młodemu – zaszantażował go Remus, po czym zwrócił się do Ślizgona – Harry miewa wizje, które zsyła mu Ten-Którego-Imię-Jest-Zbyt-Głupie-Aby-Się-Go-Bać, jak to mawia Harry – powiedział ze śmiechem Remus.
- Papo, miałem sześć lat, jak je wymyśliłem – mruknął Harry, otwierając oczy.
- Co tym razem chciał Gadzi Łeb? – spytał Łapa.
- Planuje rajd, a przy okazji chce się pozbyć Lucjusza i Narcyzy, aby mieć dostęp do Dracona.
- Że co?! – spytał przerażony blondyn.
- Spokojnie Draco. Masz moje słowo, że włos im z głowy nie spadnie, ale musisz się rozchorować.
- Co? – spytał głupio blondyn.
- Pstro – mruknął brunet – Możemy z tym iść do Dumbledore'a, który zacznie motać, a potem będzie już za późno, albo można zrobić to, jak na Hunców przystało – wyjaśnił Harry.
- Kontynuuj – poprosił blondyn.
- Na mojej lekcji źle się poczujesz, więc wezmę cię do skrzydła, a tak naprawdę pójdziemy do mnie, gdzie dasz mi swój sygnet. Zmienisz się we mnie, a w Remusa i Syriusza zmienią się ich osobiste skrzaty domowe, a poza tym to potrzebuję hasło i fiolkę z twoją krwią, aby przejść przez bariery – Draco sięgnął do kieszeni.
- To możesz wziąć już teraz, bo w szkole go nie noszę – powiedział Malfoy, podając mu sygnet z grawerem herbu Malfoy'ów – Krew musi być świeża, więc przed samym wyjściem ci dam, a hasło jest głupie, ale matka się uparła, a brzmi "Non lusum a anguis"*.
- Może kiedyś ci zdradzę hasło do Potter Manor, to dopiero żenada, a to przez nich – powiedział, wskazując głową na uśmiechniętych profesorów OPCMu.
- Ale musisz przyznać, Harry, że nikt go nie zgadnie.
- Być może i nie zgadnie, ale to ja się spalam ze wstydu za każdym razem, gdy muszę komuś podać hasło. Kto normalny daje ustawić hasło sześciolatkowi? – irytował się brunet.
- A ty masz zamiar teraz to roztrząsać, czy zajmiemy się tymi ważnymi sprawami? – spytał Łapa.
- Wrócimy do tego – obiecał im Harry, po czym bez słowa kiwnął na blondyna i razem opuścili klasę.
- Remik, może w końcu zmienimy obecne hasło do Potter Manor? – spytał Syriusz, całując w szyję swojego partnera.
- Łapo, ale to hasło jest genialne. Jak ktoś go nie usłyszy od nas, to serio nie wpadnie na nie, bo kto normalny pomyśli, że primo hasło nie jest po łacinie, a secundo brzmi "Szczeniaczkowo "Luniaczkowy Łapek"? Poza tym sam powiedz, czyż to nie słodkie? – spytał Lupin, wtulając się plecami w tors Blacka.
- To, co trza wezwać Stworka i Paproszka – stwierdził niechętnie starszy.
- Ano – zgodził się z nim Remus, całując go szybko i zawołał – Paproszek! – po chwili z cichym "pop" pojawił się skrzacik.
- Tak, panie? Co Paproszek może zrobić dla swojego pana? – spytało stworzonko, patrząc z uwielbieniem na Lupina. Po wezwaniu przez Blacka Stworka i przekazaniu skrzatom, co mają robić Remus i Syriusz rzucili na siebie zaklęcie Niewidzialności i ruszyli do komnat Harry'ego.
~~*~~
Tymczasem zaczęła się lekcja eliksirów klasy piątej.
- Panie Malfoy, czy wszystko w porządku? – spytał Harry, widząc, jak Draco udaje, że się chwieje.
- Nie za bardzo, panie psorze – odparł blondyn.
- Czy chce się pan udać do skrzydła szpitalnego?
- Tak. Jeśli można, to z chęcią – Harry skinął głową i zwrócił się do uczniów.
- Panie Zabini, panno Granger, proszę się zająć klasą. Przepis macie na tablicy. Jak wrócę i nie znajdę na waszych ławkach wszystkich potrzebnych składników i wstępu do tworzenia bazy, to wypadacie z zajęć i otrzymujecie za dzisiejszą pracę T – powiedział zimno i złapał Draco za łokieć, opuszczając z nim klasę. Skierował się do swoich komnat. Przed komnatami spytał szeptem – Jesteście? – w odpowiedzi poczuł dłoń na ramieniu. Poznał od razu, że niewidzialna dłoń należy do jego Papy. Otworzył swoje drzwi i wpuścił wszystkich do swoich komnat, gdzie od razu postawił przed blondynem dwie fiolki. Jedną z Eliksirem Wielosokowym ze swoim włosem, a drugą pustą na krew. Na ten znak Ślizgon naciął sobie dłoń i napełnił swą krwią. Fiolkę podał Potterowi. Ten spytał, czy wysłali już skrzata do skrzydła, jako Draco. Syriusz potwierdził, więc zwrócił się do Ślizgona.
- Wierzę, że po pierwsze nie odejmiesz Gryfonom wszystkich punktów?
- Myślę, że musisz mnie zastąpić na trzech lekcjach, a w przerwie na lunch przyjdź tu. Wplotłem w drzwi twą magię, więc wystarczy, że przyłożysz do drzwi dłoń. My już powinniśmy tu być – Draco przytaknął i wypił eliksir, po czym kiwnąwszy głową, powiedział:
- Dziękuję – i ruszył w stronę klasy eliksirów, jako Harry Potter.
*Nigdy nie drażnij węża.
YOU ARE READING
Obietnica Huncwota
FanfictionPo śmierci Potterów mały Harry trafia pod opiekę dwójki przyjaciół swego ojca. Syriusz nie ruszył złapać Petera Pettigrew. A co dalej? Przekonajcie się sami. Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.