- on...zabił moją matkę - załkałam i spojrzałam na stryja.
- niestety czasu nie cofniemy, lecz możemy go tylko naprawić - westchnął smutno kładąc dłoń na moim ramieniu - Zhao poniósł karę za to co zrobił - uśmiechnął się smutno.
- teraz, gdy w końcu znam prawdę...ja.. cały gniew wyparował pozostawiając pustkę
- im szybciej się z tym oswoisz tym lepiej - kiwnęłam lekko głową - kiedy odbijemy Ba Sing Se odbije również moją herbaciarnię - zaśmiał się delikatnie starzec.
- więc ruszajmy bronić miasto - powiedziałam beznamiętnie i wyminęłam stryja.Walka cały czas trwała w zacięte. Z powodów momenty wrogowie przybrali na silę, lecz nie tylko oni. Moje błyskawice były potężniejsze niż kiedykolwiek. Wywołałam wielką burze nad miastem. Wokół panował mrok, a niebo rozświetlały jedynie przebłyski piorunów. Stałam na środku ulicy unosząc się ku górze przez ogień chroniłam miasto przed najeźdźcami. Magowie ognia nadjeżdżali z każdej strony. Wywołałam wielką ognistą ścianę niszcząc tym samym wrogie oddziały.
Powoli czułam jednak jak opadam z sił. Ledwo trzymałam się na nogach. Ciężko dysząc oparłam się o ruiny domu. Nie mam już siły.. ta wojna.. mnie wykończyła. Zginęło tyle niewinnych ludzi. Moje sumienie.. jak mogłam zabijać moich rodaków ? Ach.. HyeLin bredzisz już od rzeczy.. osunęłam się po ścianie w dół. Moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Słyszałem w oddali zbliżające się kroki, a potem widziałam jak wielki głaz leci w moją stronę. Potem była ciemność...Pov. Narracja trzeciej osoby
Osunęła się bezwładnie po ścianie, a wielki głaz gnał w jej stronę. Nikt nie zdarzył jej uratować. Głaz roztrzaskał się na kawałki o mur, a dziewczyna leżała na ziemi. Czy umarła ?
Iroh podbiegł do dziewczyny cucąc ją w policzek, lecz ta nie otworzyła oczu..
- HyeLin - mruknął ochrypłe również wykończony walką - musisz żyć
- co się stało ? - zapytał zdyszany mistrz Piandao - czy ona..
- jeszcze żyje, ale nie wiem jak długo jest poważnie ranna
- trzeba ją stąd zabrać - z nikąd pojawił się Bumi.
- zabiorę ją poza mury miasta - wtrącił Piandao i ostrożnie wziął dziewczynę na ręce. Jej zakrwawiona twarz wyrażała pełno bólu. Jej poparzone dłonie ogromne cierpienie, a jej imię HYELIN oznacza wielkie cierpienie, którego doświadczyłam życiu.
Piandao tak jak mówił tak zrobił; zabrał dziewczynę poza mury miasta i przerażony położył jej ciało na spalonej już trawie. Nagle uchyliła powieki, a jej oczy wyrażały ogromny ból...Pov. HyeLin
- żyje ? - zapytałam ochrypłe kierując swój wzrok na mistrza Piandao.
- jesteś poważnie ranna - powiedział wyraźnie z ulgą w głosie - ale wyjdziesz z tego - uśmiechnął się słabo.
- boli.. - mruknęłam nie wyraźnie i zakasłałam plując krwią.
- leż spokojnie sprowadzę pomoc - powiedział i pobiegł w nieznanym mi kierunku. Leżałam w bezruchu czując przeszywający ból. Cisza wokół mnie była straszna.. wojna dobiegła już końca ? Wygraliśmy ? Co z Zuko ? Aang pokonał władcę ognia ? Spojrzałam na niebo, które jakby przygasło. Kometa już odleciała ? Błagam niech to już się skończy..Opatrzono moje rany i podano zioła przeciwbólowe. Siedziałam na ruinach muru ciesząc się, że wojna dobiegła końca. Wreszcie spokój.
- wypij ciepłą herbatę - powiedział stryj podając mi kubek z ciepłym napojem. Upiłam łyka herbaty i spojrzałam na stryja.
- czy.. wiadomo co z Zuko ? - zapytałam odkładając kubek.
- Azula zraniła go błyskawicą..
- co ?! - podniosłam się co sprawiło mi ogromy ból
- wszystko już dobrze - stryj posadził mnie ponownie na ruinach - Zuko ma się dobrze - uśmiechnął się, a ja pokiwałam twierdząco głową - przybędzie tutaj lada chwila, chodźmy do herbaciarni - pomimo bólu starałam się iść za stryjem
- może podwieźć ? - zaśmiał się Bumi i uderzając nogą w ziemie, której kawałek uniósł się ku gorze; za pomocą magi ziemie przeniósł nas prosto pod herbaciarnie. Usiadłam na jednym z krzeseł i oparłam się wygodnie przymykając oczy. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że wojna się skończyła. Jest tutaj teraz tak cicho i.. bezpiecznie.
- HyeLin ! - wzdrygnęłam się i spojrzałam za siebie.
- Zuko - mruknęłam pod nosem i próbowałam wstać
- nie wstawaj - podszedł do mnie szybko i kucnął przede mną chwytając moje dłonie - wiesz jak się martwiłem ? Jak się czujesz ? Boli cię coś ? - zapytał przestraszony.
- już w porządku to tylko drobne zadrapania - mruknęłam lekko się uśmiechając.
- ta zadrapania.. - zaśmiał się Sokka - jesteś bardziej poobijana niż my wszyscy razem wzięci - dodał ze śmiechem.
- dobrze was widzieć - spojrzałam na przyjaciół, gdzie pośród nich był tez i Aang - zwątpiłam w ciebie - zwróciłam się do avatara - jak widać się myliłam - chłopak uśmiechnął się i zamknął mnie w szczelnym uścisku, chwile później wszyscy staliśmy przytuleni w siebie..- pamiętasz co ci mówiłem ? - zapytał Zuko stojąc obok mnie. Właśnie wróciliśmy do domu. Do stolicy
(Udajmy, że to HyeLin, a nie Katara)
- co konkretnie ? - zapytałam i spojrzałam z uśmiechem na chłopaka.
- wojna dobiegła końca - zaczął poważnie - wiesz ja.. nie wiem jak mam to ująć - zaśmiał się nerwowo drapiąc po karku - uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz królową narodu ognia, a moją żoną ? - zapytał z nadzieją w oczach.
- a mam inny wybór ? - zaśmiałam się - zgadzam się Zuko..chce być twoją żoną - chłopak przyciągnął mnie i pocałował w usta...Wojna dobiegła końca i wszystko wróciło do normy, ale to nie koniec naszych problemów...
AVATAR LEGENDA HYELIN dobiegła końca ! Dziękuję, że byliście ze mną i czytaliście każdy rozdział ! Dawaliście gwiazdki i komentarze, które bardzo mnie motywowały ! Dziękuję i przepraszam, że rozdziały nie były wstawiane regularnie !
Ale czekajcie ! Przecież to nie koniec ! Jak Zuko i HyeLin mogli zakończyć swoją przygodę ? Zapraszam na drugą część książki !Co jeśli Zuko i HyeLin będą mieli córkę ? Zapraszam ! ❤️
CZYTASZ
AVATAR LEGENDA HEYLIN
FanfictionNastolatka po stracie ojca i brata w wojnie o Ba Sing Se kilka lat później jest świadkiem morderstwa matki. Rozdarta i wyprana z uczuć dziewczyna wstępuje do szeregów swojej dawnej koleżanki z czasów dzieciństwa-Azuli. Jej umiejętności nie mają sobi...