Rozdział 11 - JEZIORO LAOGAI

1.7K 72 2
                                    

- a więc ruszajmy - mruknęłam i opuściliśmy herbaciarnie - agenci Dai Li krążą po mieście, zachowajcie ciszę - dodałam szeptem. Przechodząc przez główny pierścień natknęliśmy się na Dai Li - zostańcie - zatrzymałam ich ręką.
- nie możesz iść tam sama - zaprotestował Zuko.
- po prostu zostań tutaj - rzuciłam i wyszłam z ukrycia. Spojrzałam na dwójkę mężczyzn i chrząknęłam zwracając ich uwagę.
- król zaprosił cię na wypoczynek nad jeziorem Laogai - powiedział jeden z agentów.
- to już na mnie nie działa - zaśmiałam się szorstko, a oni ruszyli w moją stronę - kazaliście mi zapomnieć - warknęłam obezwładniają mężczyzn odbierając im panowanie nad ziemią - pospieszcie się - popędziła avatara i zaprowadziłam ich nad jezioro Laogai
- tutaj jest tunel - wtrąciła niewidoma dziewczyna. Wybiła tunel z nad wody, a przed nami ukazała się wąska ścieżka prowadząca do okrągłego wejścia do podziemia.
- biegiem - rzucił Sokka i ruszyliśmy do podziemia. Schodząc po drobinie Zuko owinął mnie swoimi dłońmi wokół tali i przyciągnął do siebie.
- martwiłem się o ciebie - powiedział zatapiając się w moich włosach.
- powinnam cię spoliczkować - zaśmiałam się pod nosem
- huh ? - spojrzał na mnie niezrozumiale.
- nie oszukujmy się, błękitny duch to ty - mruknęłam, a chłopak spuścił zawstydzony głowę - po prostu chodźmy - pociągnęłam go za rękę i dołączyliśmy do reszty.
- gdzie widziałaś te pomieszczenie ? - zapytał Aang.
- na końcu tego korytarza - powiedziałam po chwili zastanowienia - to tutaj - powiedziałam wskazując na żelazne drzwi. Avatar otworzył je podmuchem wiatru, a w środku zastaliśmy bizona.
- Appa ! - krzyknął Aang i podbiegł do bizona - tak się martwiłem - powiedział uwalniając go z łańcuchów.
- musimy iść - mruknęłam i wyszłam na korytarz gdzie agenci Dai Li biegli już w naszą stronę. Niewidoma dziewczyna uniosła ziemie robiąc z niej ścianę dzięki czemu mieliśmy choć trochę czas na ucieczkę.
- jak wyprowadzimy stąd appę ? - zapytał Sokka zdyszany.
- widzę wyjście - mruknęła Toph - tam ! - wskazała palcem na wielką grotę. Wybiegliśmy do środka, co okazało się błędem. To była pułapka. Zostaliśmy otoczeni przez Dai Li, a Long Feng uciekł. Magowie ziemi obezwładnili moje dłonie i upadłam na ziemie. Biegli w moją stronę, a z moich nóg wystrzelił niebieski płomień. Stopiłam ziemie na moich dłoniach i wystrzeliłam w nich wielką błyskawice.
- uciekajmy ! - krzyknęła Katara - jest ich za dużo ! - spanikowała. Kilkunastu agentów biegło w prost na nas
- pomóż mi - zwróciłam się do Zuko i pociągnęłam go za dłoń. Wzięłam głęboki oddech i wytworzyłam płomienną ścianę, nie mogli się przebić.
- teraz ! Uciekamy ! - krzyknął Sokka ciągnąc mnie za rękę. Opuściliśmy podziemie bez szwanku. Lecz nie było tak łatwo jak mogło by się wydawać. Na zewnątrz czekała już reszta agentów. To są jakieś żarty prawda ? Jak mamy dać z nimi radę.
- nie możemy z nimi walczyć, mają przewagę - rzucił szybko Sokka - po prostu uciekajmy - dodał.
- Sokka ma racje - przytaknął mi avatar - nie wygramy z nimi - westchnął. Katem oka spostrzegłam jak kilkoro zaczyna biec w naszą stronę. Wzięłam głęboki wdech, a z moich palców spowiła się potężna czerwona błyskawica uderzająca w prost na nich. W ułamku sekundy na niebie zrobiło się ciemno i zaczęło padać. Pioruny grzmiały na niebie, a pojedyncze błyskawice rozświetlały mrok. Agenci Dai Li wycofali się, a ja odetchnęłam z ulgą.
- możecie już odejść, spłaciłam swój dług - mruknęłam kiwając lekko głową.
- chodź z nami - Zuko chwycił mnie za rękę kiedy chciałam odejść.
- to nikłe rozwiązanie. Nie jestem wam potrzebna - wzruszyłam ramionami.
- z twoją pomocą napewno wygramy wojnę - wtrącił się Sokka - potrafisz rzeczy, których nie potrafią nawet najlepsi magowie ognia - powiedział zafascynowany.
- wcale nie powinnam tkać ognia - syknęłam z politowaniem - to prowadzi wyłącznie do zguby. Pomogliście mi, ja pomogłam wam. Jesteśmy kwita. Idźcie - machnęłam ręką i biegiem rzuciłam się w stronę herbaciarni stryja.

- jak się czujesz ? - zapytał starzec podając mi gorącą herbatę.
- wszystko.. boli - mruknęłam zaciskając zęby.
- czy Zuko... już odszedł z avatarem ? - zapytał siadając na przeciw mnie.
- nie wiem - wzruszyłam delikatnie ramionami popijając gorący napój - mniemam, że tak - westchnęłam.
- aż tak nie przepadasz za moim bratankiem ? - zaśmiał się delikatnie
- to nie tak tylko... powinnam trzymać się z dała od nich - wyjaśniłam - Azula cały czas mnie szuka, jak wszyscy zresztą
- wydaje mi się, że doliczenie do nich było ny słuszną decyzją - powiedział uśmiechając się - jestem pewnie, że twoja obecność może zmienić bieg historii - rzekł poważnie.
- bieg historii ? - zmarszczyłam brwi.
- owszem, ale odpowiedzi na to pytanie otrzymasz później - wstał z krzesła - tym czasem porozmawiajcie teraz - do herbaciarni weszła cała drużyna avatara, a ja przetarłam dłonią twarz. Avatar usiadł na przeciw mnie.
- czy mogłabyś mnie uczyć magii ognia ? - zapytał poważnie i skinął głową w moją stronę.
- przecież Zuko może cię nauczyć, nie jestem potrzebna - westchnęłam.
- powinnaś pójść z nami - wtrąciła się dziewczyna z plemienia wody - potrafisz dużo więcej niż nie jeden mag - dodała.
- Katara ma racje - potwierdził Aang - w mojej wizji... Roko mówił o tobie - spojrzał na mnie nie pewnie.
- nie będę mieszać się w te sprawy. Te wizje są głupie - wstałam na równe nogi i chciałam wyjść, ale powstrzymała mnie rękę stryja na ramieniu.
- myśle, że powinnaś pójść z nimi. Poznasz swoje przeznaczenie i będziesz w stanie odpowiedzieć na pytania, które cię nurtują - wtrącił poważnie. Niechętnie pokiwałam głową. Sama nie wiem dlaczego to robię..

AVATAR LEGENDA HEYLINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz