Rozdział 7 - ZDRAJCA

1.8K 67 6
                                    

Ba Sing Se. Źle kojarzy mi się to miasto. Czułam się tutaj.. okropnie? Tata i Mako. Właśnie tutaj zginęli. Kilkanaście lat temu. Pod tym murem. Oddali życie dla ojczyzny. Ale czy to jest ojczyzna ? Wojna nie powinna się wydarzyć. Oni nie powinni zginąć. Powinni dożyć później starości i odejść w spokoju. To nie sprawiedliwe, ale nie mi dane ją wymierzać.
- tak właściwie - zapytałam Azuli - co my tu robimy ?
- avatar jest w tym mieście - westchnęła - a naszym zadaniem jest go złapać, kiedy będzie sam
- ciekawe jak chcesz to zrobić - prychnęłam.
- plan już mamy wystarczy go zrealizować - zaśmiała się. Niee, ja nie mogę brać w tym udziału. Ja już.. nie chce robić czegoś przeciwko sobie. Coś.. lub ktoś mi na to nie pozwala.
Plan Azuli wyglądał następująco. Mai i TyLee miały odcisnąć resztę od avatara kiedy to na samym końcu Azula bierze avatara w swoje łaski i pojmuje go oddając władcy ognia. Nawet ten plan.. co ja gadam o i tak jest fatalny w każdym szczególe. To irytujące być na jej posyłki. Ale tego chciałam. Prawda ?

Zaczynało się ściemniać, a Azula zaczęła wcielać swój plan w życie. Bacznie obserwowała każdy ruch drożyny avatara. Agenci DayLi byli rozstawieni po kątkach. Kiedy Azula dała znak ci wybiegli na drużynę avatara zatrzaskując ich ręce w kamiennych kajdankach. Korzystając z magi ziemi przetransportowali nas w podziemia miasta, gdzie rosły cudowne szmaragdowe diamenty, które odbiły swój blask między sobą. Plan Azuli nie poszedł zgodnie z planem. Zamiast odciągnąć avatara od przyjaciół to jest on razem z nimi. Marne szanse, oj marne. Nastała cisza. Tylko chwilowa, bo Azula zaraz ją przerwała atakując ogniem avatara. Tak zaczęła się walka. Każdy przeciwko sobie. Agh.. nie tak to powinno wyglądać. Dlaczego ?! Dlaczego ja nie wiem co mam zrobić ?! Zostali otoczeni. Było ich zbyt dużo. A ja ? Patrzyłam na to wszystko z góry. Pozwalałam na to. Avatar spojrzał na dziewczynę z plemienia wody. Odwrócił się i zamknął się w środku szmaragdowymi diamentów. Chwile później jaskinie otuliła błoga jasność. Aang wszedł w stan avatara i unosił się ku gorze. Nagle zaczął spadać. Azula trafiła go piorunem. Dziewczyna z plemienia wody chcąc go złapać wytworzyła potężną fale wody. Złapała go. Ale to i tak na marne. Zostali otoczeni. Nie mieli szans. Z oczu dziewczyny wylewały się łzy. Na przeciw niej stanęła Azula Mai i TyLee. Nie. Nie mogę. To koniec. Azula szykowała się do ataku kiedy ja zeskoczyłam ze skały i trafiłam w nią ognistą kulą. Stanęłam pomiędzy nimi. Rozłożyłam ręce do ataku.
- musicie stąd uciekać ! - krzyknęłam do dziewczyny - powstrzymam ich jak długo zdołam ! - dziewczyna spojrzała na mnie wielkim oczami. A wiec tak wyglada koniec ? Pasuje. Zwróciłam się do Azuli.
- co ty robisz !? Głupia ! - krzyknęła z mordem w oczach. Nie zważając na jej słowa padłam na kolana, a z mych rąk popłyną ogień oddzielający ich idź siebie. Ściana ognia mieszana z błyskawicą. Powoli opadałam z sił.
- chodź z nami ! - krzykną Zuko podbierając do mnie.
- powiedziałam uciekające ! - krzyknęłam na granicy sił.
- Zuko chodź ! - krzyknął chłopak z kucykiem i pociągnął chłopaka za ramie.
- proszę chodź z nami - klęknął przede mną.
- idźcie - mruknęłam - zostawcie nas tutaj, uciekniecie jak najdalej.. zawale grotę - westchnęłam
- nie ! Nie musisz tego robić !
- a ciebie Zuko - spojrzałam na chłopaka ze łzami w oczach - miło było znowu widzieć - uśmiechnęłam się nie wyraźnie. Chłopak z plemienia wody pociągnął go za sobą i uciekli na bizonie. Ściana ognia opadła.
- a więc tak mi się odpłacasz ? - warknęła Azula.
- konkretnie za co ? - zapytałam ironicznie. Zdenerwowana dziewczyna rzucałam we mnie błyskawicami, które z łatwością omijałam. Czułam jak moje ciało odmawia posłuszeństwa. Nie daje już rady. Ale to nic. To po prostu koniec. Tak wyglada smierć ? Jest dosyć.. męcząca. Wytworzyła błyskawice. Ogromną. Wycelowała ją w prost na mnie. Widziałam jak nie niebiesko jaskrawy płomień zbliża się w moją stronę. Wzięłam głęboki wdech. Przejęłam błyskawice i skierowałam ją w prost na wystające z góry wielkie kamienie. Nagle cała grota zaczęła się trząść. Wszystko zaczęło się zawalać. Przez dym nie było nic widać, a agenci dayLi nie mogli opanować chaosu. Spojrzałam w górę. W prost na mnie leciała ogromna skała. Nic nie zrobię. Czas się pożegnać. Zamknęłam oczy. Nastała ciemność. Umarłam.

Pov. Zuko

Będąc już z dała od Ba Sing Se do naszych uszu dotarło ogromne trzęsienie. Z daleka aż do góry unosił się wielki dym. Ona.. wysadziła tą jaskinie. Ona.. n-nie żyje.
- ona naprawdę to zrobiła - powiedział przygnębiony Sokka.
- pożegnała się - dodała Toph spuszczając głowę w dół - uratowała nam życie - westchnęła smutna.
- nie to nie możliwe ! - krzyknąłem i złapałem się za głowę - nie nie mogła tego zrobić !
- Aang miał racje - odezwała się Katara i spojrzała na nieprzytomnego chłopaka - „dziewczyna nam pomoże", pomogła, ale przypłaciła za to życiem - spojrzała na mnie - tak mi przykro Zuko - przytuliła mnie. To nie może być prawda. Nie może..

Pov. HyeLin

Obudziłam się przykuta do ziemi. Nogi, ręce były zakneblowane, abym nie mogła tkać ognia. Ja żyje ? To sen ? Rozejrzałam się wokół siebie. Metalowe pomieszczenie, zimne i jakby.. się ruszało. Czy ja jestem na statku. Nagle metalowe drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia weszła Azula.
- w końcu się obudziłaś - zaśmiała się gorzko - zdrajco - syknęła
- wolałabym umrzeć - warknęłam w jej stronę.
- nie martw się, to niedługo nastąpi, bądź gotowa - uśmiechnęła się szaleńczo - aż tak ciągnie cię do tego zdrajcy mojego brata, że sama musiałaś się nim stać ? - pochyliła się nade mną - co by powiedzieli rodzice ? A Mako ? Nie wiem czy był by dumny. Ich smierć poszła na marne - zaśmiała się.
- nigdy więcej - zaczęłam - nie waż się o nich mówić, składam wieczystą przysięgnie - zacząłem recytować formule starej przysięgi - że dopóki żyje dołożę wszelkich starać, aby wojna zakończyła się pokojem - spojrzałam na nią z nienawiścią.
- proszę bardzo - założyłam ręce na biodra - obiecuje ci, że twoja smierć będzie powolna i bolesna - uśmiechnęła się. Ahh.. z moich ust popłynął ogień, który otulił swym gorącem każdy skrawek mojego więzienia. Azula uciekła. Tak jak myślałam. Odetchnęłam z ulgą. Opadłam na kolana i oparłam się o lodowatą ścianę. Więc nie długo umrę ? Zaczęłam się zastanawiać.

Azula popchnęła mnie przed tron władcy ognia.
- słyszałem o twoich poczynaniach - zaczął się do mnie zbliżać - szczerze przyznam nie jestem zadowolony - stanął wprost na mnie - ofiara twoich rodziców poszła na marne - westchnął - byli szkodnikami - krążył wokół mnie, a ja coraz bardziej czułam jak ogień płonie w moim sercu - takimi jak ty, zasłużyli na smierć, nie oddali się ojczyźnie tak jak tego oczekiwałem, a ty - spojrzał na mnie - umrzesz razem z nimi - syknął.
- mylisz się - zaśmiałam się - avatar pokona ciebie, nie będziesz w stanie przezwyciężyć jego siły. Nigdy ! A wiesz czemu ? - zaczęłam się podnosić po mimo bólu - bo ja mu w tym pomogę! Ty jesteś szkodnikiem ! Twoja niekompetencja prowadzi do śmierci niewinnych ludzi ! Nie będę patrzeć na to z boku ! Pomogę, pomogę avatarowi zaprowadzić pokój na świecie ! - krzyknęłam. Stopiłam kajdany na nogach i rękach. Rzucałam płonącymi kulami ognia we władcę ognia. On nie był mi dłużny. Nasza walka była zacięta. Było gorzej kiedy dołączyli do niego pozostali. Nabrałam powietrza do płuc. Rozłożyłam ręce po bokach i okręciłam się wokół własnej osi. Ogień strawił wszystko. Korzystając z nieuwagi zaczęłam uciekać. Zabijałam ludzi, którzy stanęli mi na przeszkodzie. Nie umrę. Nie dziś. Uciekłam..

AVATAR LEGENDA HEYLINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz