Rozdział 8 - WOJOWNICZKI Z KYOSHI

1.8K 80 8
                                    

Po pierwsze. Nadal żyje. Po drugie. Zostałam wygnańcem. Minął już tydzień od tamtego incydentu, a w mniejszych miastach królestwa ziemi zdążyły pojawić się plakaty z moją podobizną. Prychnęłam pod nosem. Więc jeśli ktoś mnie złapie i dostarczy władcy ognia dostanie sporą nagrodę. Ciekawe. Usiadłam pod drzewem w gęstym lesie. Jak długo będę musiała się ukrywać ? Do końca wojny ? To takie irytujące. Co ja mam robić przez ten cały czas ?
- mówienie do samej siebie napewno mi nie pomoże - westchnęłam - co o tym myślisz ? - zapytałam ptaka, który akurat przyfrunął na krzew przede mną. Stworzenie spojrzało na mnie i przekręciło głowę na bok - ahh.. ty pewnie nie rozumiesz - pokręciłam głową na boki - ale dziękuje, że i tak mnie wysłuchałaś - uśmiechnęłam się blado. Ptak odleciał zostawiajac mnie zupełnie samą. Więc tak to teraz będzie wyglądać? Żałosne. Do moich uszu dobiegł dźwięk syren statku. Spojrzałam przez gęstwinę drzew. W oddali był statek. Wydaje mi się, że zmierzał na Kyoshi. Wstałam z miejsca i otrzepałam się z pisaku. Więc tak mam zacząć ? Płynąc na Kyoshi ? Być może.

Będąc na statku oparłam oparłam się o poręcz. Świeża morska bryza wieczorem. Zaciągnęłam się chłodnym powietrzem. Ukojenie dla bólu.
- cześć - podszedł do mnie chłopak. Spojrzałam na niego z przymkniętymi oczami.
- cześć - mruknęłam.
- dokąd płyniesz ? - zapytał i również oparł się o barierkę.
- do domu - westchnęłam. Głupiutka HyeLin i jej głupie kłamstwa.
- skąd jesteś w takim razie ? - spojrzał na mnie.
- płynę na wyspę Kyoshi - obdarzyłam go chwilowym spojrzeniem. Wyglądała na dość młodego. 19 lat ? Chyba tak. Był ubrany dość nie typowo. A w usta cały czas żuł kawałek słomy.
- razem z przyjaciółmi płyniemy do Ba Sing Se - uśmiechnął się lekko.
- nienawidzę tego miasta - skrzywiłam się.
- ouch.. dlaczego ?
- mój ojciec i brat tam właśnie zginęli..
- zostali zabici przez magów ognia ?
- t-taak..
- moja rodzina.. - zaczął ze murkiem oczach - naród ognia napadł na naszą wioskę. Wszystko spalili. Została nas tylko garstka - dodał i przybliżył się do mnie - właśnie dlatego powinniśmy trzymać się razem - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem - przedstawię ci moich przyjaciół - zaczęliśmy iść w nie znanym mi kierunku. Po chwili chłopak się zatrzymał - jak się nazywasz ? - zapytał.
- HyeLin - przełknęłam ślinę.
- jestem Jet - uśmiechnął się. Kiwnęłam głową.
Przeszliśmy prawie na sam koniec statku gdzie na ziemi siedziała spada garstka uciekinierów. Podeszliśmy do pewnej dwójki.
- to jest strzała - wskazał na chłopaka w słomianym kapeluszu, a ten tylko kiwnął głową - a to żądełko - to była chyba dziewczyna. Miała zawiązaną bandane przez czoło w kolorowe wzorki, a jej policzki były naznaczone czerwoną farbą - to jest HyeLin - wskazał na mnie - siadaj - powiedział i usiadł po turecku na ziemi co roznieś ucieszyłam.
- skąd jesteś ? - zapytała dziewczyna i spojrzała na mnie dziwnie. Skąd ja jestem ?
- pochodzę z Omashu - wymyśliłam coś na szybko i podrapałam się nerwowo po karku.
- twoje dłonie - powiedział Jet i chwycił mnie za poparzoną rękę.
- to nic - wzięłam dłoń i założyłam rękawiczki bez palców - stare rany - uśmiechnęłam się blado.
- kto ci to zrobił ? - zapytała żądełko.
- to.. ktoś z narodu ognia - westchnęła i spuściłam głowę w dół.
- mówiłaś, że twój tata i brat nie żyją , a co z twoją matką ? - odezwał się Jet.
- została zamordowana - czułam jak łzy zbierają mi się do oczu - zamordowali ją na moich oczach, nie lubię o tym mówić - mruknęłam.
Pokiwali zgodnie z głową i nie zadawali więcej pytań.

Podniosłam się z ziemi. Z daleka widziałam już wyspę Kyoshi.
- spotkamy się jeszcze kiedyś ? - zapytał Jet i odprowadził mnie do wyjścia.
- nie wiem - mruknęłam - musze już iść - powiedziałam i odeszłam zostawiajac go samego. Zeszłam na wyspę i założyłam na głowę kaptur. Wmieszałam się w tłum ludzi. Doszliśmy do wioski, a każdy z nich rozszedł się w swoją stronę. Trzymałam się na uboczu. Jestem już na wyspie co teraz ? Dlaczego wcześniej tego nie przemyślałam ? Ahh..
- kim jesteś ?! - krzyknęła jedna z wojowniczek Kyoshi. Spojrzałam na nią i spuściłam głowę w dół. Błagam niech mnie nie rozpozna. Niech mnie nie rozpozna - zapytałam kim jesteś ! Odpowiedz ! - krzyknęła zaczęła zbliżać się w moją stronę. Zdjęła mój kaptur z głowy. Zakryła usta ręką i popchnęła mnie na ziemie. Wyjęła wachlarze i przybrała postawę obronną - czego tu chcesz ?! Ilu was jest ?! - zadawała miliony pytań. Spojrzałam na nią. Uklęknęłam na kolana rozglądając ręce po bokach.
- jestem sama - mruknęłam - nie chce nic wam zrobić - dodałam nie patrząc na nią.
- kłamiesz ! - kopnęła mnie i obaliłam się na ziemie. Podparłam się na łokciach.
- proszę uwierz mi - powiedziałam i spojrzałam na nią - naprawdę - zaczęłam ponownie wstawać.
- co tu się dzieje ? - zapytał starszy mężczyzna podchodząc do nas - kim ty jesteś ? - zapytał przyglądając mi się uważnie - to ty.. ty wtedy napadłeś na naszą wioskę. Czego tu szukasz ? - zapytał wściekły.
- proszę wysłuchującego mnie - powiedziałam z nadzieją w oczach, że może jednak zlitują się nade mną - naprawdę nie chce wam zrobić krzywdy. Jestem tu sama. Uciekłam po tym jak zostało wygnana..chce was.. przeprosić - dziewczyna już otwierała usta, aby coś powiedzieć - tak wiem, że to tylko puste słowa, ale naprawdę.. przepraszam, nie chciałam zrobić nic złego
- ale zrobiłaś - warknęła w moją stronę, a starzec w dalszym ciągu przysłuchiwał się temu co mówię z.. zaciekawieniem ?
- wiem, że nie cofnę czasu, ale mogę go tylko naprawić. Proszę pozwólcie mi tu zostać - spojrzałam na nogi błagalnie.
- zostałaś wygnańcem. Dlaczego ? - zapytał.
- w Ba Sing Se pomogłam uciec avatarowi
- oczekujesz w zamian łaski ? - zirytowała się dziewczyna.
- nie, niczego od was nie oczekuje. Lecz proszę o pozostanie tutaj

Kilka dni później

Starzec pozwolił mi zostać na Kyoshi. Ale dziewczyna, Suki nie była co do tego przekonana. Bacznie obserwowała mój każdy krok i nie spuszczała z oczu. Weszłam do sali treningowej i przyglądałam się jak zaczynają trenować. Czy walka z wachlarzem może być aż tal trudna ?
- skoro uważasz się za dobrą może pokażesz nam jak zablokować tą dziewczynę ? - zapytała Suki.
- TyLee ? - spojrzałam na nią, a dziewczyna pokiwała głową. Westchnęłam i weszłam na podest.
- blokowanie chi to starożytna technika, ludzie praktykowali ją kiedyś w tajemnicy, głównie do samoobrony. Mięśnie ofiary - podeszłam do jednej z dziewczyn - nie mogą się ruszać. Chi blokuje się poprzez uderzenie punktów w szybkich szturchnięciach i ciosach - uderzyłam dziewczynę w plecy kosztami zanim zdążyła cokolwiek zrobić. Jej ręka opadła i nie mogła nią ruszać - muszą być robione szybko dając niewiele czasu na reakcje odbiorcy - uśmiechnęłam się blado - lecz chi można w pewniej sposób z powrotem oddać - podeszłam do dziewczyny i uderzyłam ją szybko palcem w konkretny punkt. Odzyskała panowanie nad mięśniami.
- skąd się tego nauczyłaś ? - zapytała zdziwiona Suki.
- sama to wymyśliłam - wzruszyłam ramionami - oglądając kiedyś TyLee przypatrywałam się w ciosy jakie zadaje. Wpadłam na pomysł. Skoro można odbierać chi dlaczego by go nie zwracać ? Uderzając w dokładnie to samo miejsca tylko z inną siłą, chi zostaje zwrócone - zakończyłam swój dialog.
- skąd mamy wiedzieć gdzie uderzać ? - zapytała jedna z dziewczyn.
- to proste - odwróciłam Suki tyłem - kostki kręgosłupa - wskazałam wzdłuż lini kręgosłupa - każda kostka odpowiada za co innego - wytłumaczyłam wszystko dziewczyną, ale dalszy trening przeszkodził nam dzwon informujący o najeźdźcach.
- co jest ? - mruknęła sama do siebie Suki. Dziewczyny wybiegły z sali kierując się w stronę wioski. Pobiegłam za nimi.
- n-niee... to nie możliwe - przeraził mnie widok płonącej wioski. A na czele wojska stała Azula.
- miło cię widzieć HyeLin - powiedziała i uśmiechnęła się perfidnie.
- czego chcesz ? - warknęłam w jej stronę i wyszłam przed wojowniczki Kyoshi.
- to proste - zaśmiała się i nakierowała na mnie błyskawicą. Przekierowałem ją i wypuściłam w prost na niebo, które zrobiło się szare i ciemne aby za chwile spadł z niego deszcz. Krople wody gasiły palące się budynki. Między nami toczyła się zawzięta walka, ale z góry była przegrana dla mnie. Było ich za dużo. Nie było szans na wygraną. Skoro jednaj Azula przybyła tu za mną musze uciec. Wtedy zostawi tych ludzi w spokoju. Próbowałam odszukać Suki w tym całym zamieszaniu. Podbiegłam do niej i odciągnęłam na bok.
- Azula podąża za mną - powiedziałam dysząc - jeśli odejdę zostawi was w spokoju - dodałam - odciągnie ich uwagę - mruknęłam i chciałam odejść, ale dziewczyna chwyciła mnie za ramię i przytuliła
- przepraszam, że zachowywałam się tak wobec ciebie - powiedziała - uważaj na siebie i obyśmy się kiedyś spotkały - dodała i uśmiechnęła się nie wyraźnie.
- myślisz, że coś osiągniesz ! - krzyknęłam do Azuli rzucając w nią płomieniami. Dziewczyna skutecznie je omijała - skoro tak bardzo chcesz mojej śmierci to proszę bardzo - zaśmiałam się szorstko - ale najpierw musisz mnie złapać - z moich nóg i pieści wytworzyła się błyskawica, która dała mi szanse na ucieczkę. I tak też zrobiłam. Uciekłam, a wioska została ocalona.

AVATAR LEGENDA HEYLINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz