- nie rozumiesz, że za 2 dni magowie ognia stracą moc ? - zaczęłam zbliżając się do Azuli, która miała swoje upodobania - zaćmienie słońca mówi ci to coś ?
- to zwykle bujdy, które krążą po świecie, a ludzie w to wierzą - warknęła rozzłoszczona.
- jak sobie chcesz, ale pamiętaj, że cię ostrzegałam - wyszłam z kajuty trzaskając metalowymi drzwiami. Skierowałam się do swojego tymczasowego pokoju na jeżdżącym pojeździe, który podążał za avatarem.
Usiadłam na podłodze i zaczęłam medytować. Każdą czachrę po kolei na nowo otwierałam. Czułam jak mój umysł odpręża się i regeneruje. Pozwoliłam wspomnieniom odejść w niepamięć. Zatrzymałam się na wspomnieniu o rodzinie. Nie potrafię tak po prostu o nich zapomnieć. Nie mogę. Nie dam rady. To zbyt ciężkie, dlatego nigdy nie odblokuje ostatniej czachry. Westchnęłam i otworzyła oczy. Położyłam się na łóżku..- wracajcie szybko ! - krzyknęłam do taty i brata na pożegnanie. To ostatni raz kiedy ich widziałam. Minęło kilka dni. Bawiłam się w ogrodzie królewskim z Azulą, Mai i TyLee.
- pobawmy się w coś innego ! - krzyknęła Azula kiedy któryś raz z rzędu przegrała zabawę - mamo, czy Zuko może się z nami pobawić ? - zapytała swojej matki.
- wcale nie chce się z wami bawić ! - krzyknął młody chłopiec.
- boisz się, że przegrasz ? - zapytała Azula ze śmiechem.
- wcale nie ! - Zuko podszedł do nas.
- gra polega na tym aby zrzucić jabłko z głowy przeciwnika - Azula postawiła jabłko na mojej głowie i kazała mi stać przy fontannie - o tak - powiedziała i wycelowała we mnie średnim płomieniem. Zamknęłam oczy i czekałam na cios, który nie nastał. Poczułam jak ktoś mnie popycha i wpadam do wody. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Zuko.
- nic ci nie jest ? - zapytał.
- n-nie - wydukałam. Pomógł mi wyjść, a w między czasie przyszła moja mama. Wyglądała na smutną, a w ręce trzymała kawałek pergaminu.
- mamo co się stało ? - zapytałam podniecające do niej. Kobieta kucnęłam przede mną i chwyciła mnie za ramiona.
- chodźmy skarbie - powiedziała, a samotna łza spłynęła po jej policzku. Doszliśmy do domu.
- skarbie... tata i Mako... nie żyją - rozpłakała się. Stałam bezradna, a mój cały świat legł w guzach. Wydałam z siebie przeraźliwy krzyk..Obudziłam się cała zalana potem. Ciężko oddychając podniosłam się na łokciach.
- to tylko sen, tylko sen - mruczałam pod nosem.Pov. Zuko
- ta dziewczyna ? - zapytał Aang - widziałem ją chyba na widowni na wyspie
- Aang jesteś pewien, że to ona ? - zapytała Katara.
- jest tak jak w opisie Zuko - mruknął - tylko dlaczego cię atakowała ? - zwrócił się do katary.
- sama nie wiem, wydawała się jakby była w jakimś transie
- to do niej nie podobne - wstałem na równe nogi - jak mogła się tak zmienić
- nic dziwnego, ostatni raz widzieliście jak kilkanaście lat temu - odezwała się Toph.
- stara miłość nie rdzewieje - zaśmiał się Sokka, a ja spojrzałem na niego złośliwie.
- wyglądała na przestraszoną - dodał Aang - na tej widowni, widziałem to w jej oczach, poczułem ogromny ból wokół niej, Zuko ?
- ból ? - zapytałem.
- jakby cała jej energia skupiała się tylko na tym
- sam nie wiem co się z nią stało - westchnąłem - pójdę się już położyć - odszedłem od przyjaciół i wszedłem do namiotu. Położyłem się i zamknąłem oczy.- mamo dlaczego HyeLin już nie przyjdzie ? - zapytałem.
- wiesz Zuko to bardzo przykre co się stało, ale.. - zawahała się - ale.. generał wraz z synem poległ w bitwie - powiedziała z bólem w oczach - admirał Iroh wraca do domu po stracie syna - łza spłynęła po jej policzku.
- to nie możliwe - powiedziałem sam do siebie i wybiegłem. Chciałem znaleść dziewczynkę jak najszybciej. Pobiegłem w jej ulubione miejsce licząc, że tam ją znajdę. Nie myliłem się. Siedziała pod drzewem strasznie płacząc.
- HyeLin - zacząłem podchodząc do niej
- zostaw mnie ! - krzyknęła i wstała na równe nogi. Była cała zapłakana - odczep się rozumiesz ?!
- HyeLin ja..
- nie ! Zostawcie mnie ! - krzyknęła płacząc i uciekła. Widok kiedy płacze był okropny- Zuko ! Zuko ! - usłyszałem szturchanie i krzyki - wstawaj ! Musimy uciekać ! - podniosłem się szybko. Zebraliśmy nasze rzeczy i uciekliśmy na appie.
- to tylko sen - mruknąłem pod nosem.
- huh ? - Sokka spojrzał na mnie niezrozumiale.
- co się dzieje ? Dlaczego musimy uciekać ? - zapytałem
- przez to - wskazał Katara na dym unoszący się z gęstych drzew - Azula - mruknęła.Pov. HyeLin
- namierzyliśmy avatara księżniczko - powiedział jeden ze strażników.
- nareszcie - uśmiechnęła się pod nosem - idziemy - zwróciła się do nas. Wyszłyśmy z pojazdu i weszłyśmy na stworzenia przypominające jaszczurki, które były chyba najszybszymi stworzeniami lądowymi - za avatarem ! - krzyknęła Azula i ruszyliśmy w pogoni za avatarem.- kogo my tu mamy - zaśmiała się Azula. Avatar i jego przyjaciele są w pułapce - to koniec
- mówiłaś to już ostatnim razem - odezwał się chłopak z kucykiem czym jeszcze bardziej zdenerwował Azule. Zaczęła rzucać błyskawicami wprost na nich. Ja nie dałam rady. Czułam się okropnie. Może to gorączka ? Chyba. Chwiejnym krokiem ruszyłam za Azulą odciągając drogę ucieczki reszcie. Stałam na wprost nich i czekałam na ruch.
- nie musisz robić tego co każe ci Azula - powiedziała dziewczyna z plemienia wody - chodź z nami, pomożemy ci - wystawiła rękę w moją stronę.
- mi ? - zaśmiałam się - mi się nie da pomóc - warknęłam i wytworzyłam ścianę ognia, która do reszty uniemożliwiła im ucieczkę. Ostatnimi siłami próbowałam podtrzymać ogień, ale w ostateczności upadłam na ziemie. Widziałam ciemność..Kiedy się obudziłam byłam w swoim pokoju. Co ja tutaj robię ? Strasznie pękała mi głowa. Wstałam i wyszłam na korytarz. Usłyszałam krzyki z pokoju dziennego. Stałam za rogiem i nie mogłam dalej się ruszyć. Dokładnie widziałam. Widziałam jak moja matka traci życie. Krzyczałam ile mogłam. Stałam ja sparaliżowana. Mężczyzna, który pozbawił życia mojej marce wskazał na mnie placem
- to twoja wina, twoja wina, twoja wina - powtarzał w kółko. Upadłam ma ziemie i załkałam uszy. Nie mogłam tego słuchać.
- zamknij się ! Zamknij się ! - krzyczałam. Napastnik zaczął się oddalać, a jego słowa ciagle krążyły w mojej głowie..Obudziłam się cała zalana potem. Podniosłam się do siadu, próbując nabrać powietrza
- obudziła się ! - krzyknęła ucieszona TyLee podeszła do mnie i dała mi wody - jak się czujesz ? - zapytała.
- normalnie - sapnęłam.
- nic ci nie jest ? - zapytała Azula
- nie - spojrzałam na nią - ile spałam ?
- 2 dni - odezwała się TyLee. Chwyciłam się za głowę - boli cię coś ? - zapytała gimnastyczka.
- głowa - dziewczyna wykonała szybkie uderzenia w moje plecy, a ból minął. Wstałam na równe nogi - co z avatarem ? - zapytałam.
- uciekł, ale nie na długo, wiemy gdzie jest - odezwała się Azula. Pokiwałam głową. Poszłam do swojej kajuty. Usiadłam na łóżku. Dlaczego? Te sny ? Ahh.. to moja wina. Powinnam coś zrobić, ale nie mogłam, nie mogłam się nawet ruszyć. To moja wina..
CZYTASZ
AVATAR LEGENDA HEYLIN
FanfictionNastolatka po stracie ojca i brata w wojnie o Ba Sing Se kilka lat później jest świadkiem morderstwa matki. Rozdarta i wyprana z uczuć dziewczyna wstępuje do szeregów swojej dawnej koleżanki z czasów dzieciństwa-Azuli. Jej umiejętności nie mają sobi...