Rozdział 13 - JET

1.6K 59 13
                                    

Minęło kilka dni odkąd dołączyłam do avatara. Można by powiedzieć, że w granicach rozsądku postarałam zaprzyjaźnić się z jego przyjaciółmi. Naprawdę; są mili, ale czasami aż za bardzo. Sokka ? Zawsze wynajdzie znikąd jakiś nie śmieszy dowcip, albo mówi coś na temat mój i Zuko. Nie do pomyślenia. Katara ? To jest chyba najmilsza osoba jaką było mi dane spotkać w życiu. Chętnie pomaga, wysłucha, doradzi. Toph to inna bajka. Prawda; jest dosyć chaotyczna i nieco roztrzepana, ale kiedy trzeba potrafi zachować powagę i zdrowy rozsądek. Aang ostatnimi czasy denerwuje się, gdyż ma problem z opanowaniem magii ognia, a ja siedzę i patrzę jak Zuko próbuje mu pomoc. Może powinnam coś zrobić ? Pomoc ? Nie, nie mogę. Nie używam ognia i tyle. Nigdy nie będę go tkała.. chyba.

- jesteś pewny, że tu chcesz rozbić obóz ? - zwróciłam się do młodego avatara - nie daleko jest miasteczko magów ognia, co jeśli się zorientują ? - spojrzałam na niego ciekawa.
- nie możemy wiecznie się ukrywać - westchnął głęboko - zbyt długo mnie nie było, abym teraz chował się przed obowiązkiem - dodał spoglądając na mnie
- bycie avatarem to nie obowiązek - mruknęłam - bycie avatarem to utrzymywanie równowagi pomiędzy czterema żywiołami między sobą. Utrzymywanie równowagi między światem duchowym, a naszym światem - dodałam siadając obok niego.
- wiesz dużo rzeczy - uśmiechnął się blado
- kiedyś dużo czytałam - wyjaśniłam - to nie twoja wina, że rozpoczęła się wojna.. to raczej normalne.. wyjaśniając twoją reakcje na wieść, że jesteś avatarem - pocieszyła chłopaka - avatarzy nie byli od zawsze, a na świcie nie było kolorowo..
- co ? - spojrzał na mnie niezrozumiale. Powinnam ugryźć się w język
- nic.. - uśmiechnęłam się nerwowo - idę - wstałam na równe nogi i odeszłam pospiesznie od Aanga.
- może chcesz iść ze mną do miasta ? - zaczepiał mnie Katara, a ja pokiwałam twierdząco głową. Dziewczyna zabrała torbę i ruszyłyśmy w kierunku targu. Spięłam włosy i założyłam kaptur. Nie mogą mnie rozpoznać. Rozglądałyśmy się za czymś co mogło by nam się przydać. Kupiłyśmy jedzenie i potrzebne rzeczy. Kończąc zakupy zmierzałyśmy do rozbitego obozu kiedy ktoś postanowił nas zaczepić.
- może wam pomoc ? - odwróciłam się w stronę głosu. Jet. Skąd on tu się wziął ?
- nie chcemy twojej pomocy - warknęłam Katara i upuszczając zakupy z prowiantem wymierzyła w chłopaka wodnym biczem. Jet upadł na ziemie
- zaczekaj ! - krzyknął kiedy dziewczyna wymierzała w niego kolejną falą wody - ja się zmieniłem !
- nigdy w to nie uwierzę ! - syknęła i po raz kolejny wymierzyła cios.
- przestań - mruknęłam pod nosem zatrzymując ją dłonią, a ta spojrzała na mnie zaskoczona - wysłuchanym go - dodałam i podeszłam do chłopaka.
- HyeLin ? - spojrzał na mnie - co ty tu robisz ? - wstał na równe nogi.
- długo historia - machnęłam ręką
- to wy się znacie ? - powiedziała zaskoczona Katara.
- przypadkiem - mruknęłam pod nosem - więc.. co tu robisz ? - spojrzałam na chłopaka.
- sam nie wiem - widocznie się zmieszał
- nie kłam - fuknęła Katara - śledzisz nas - zmrużyła oczy i przeszyła go badawczym spojrzeniem.
- już mówiłem - westchnął głęboko - nie wiem jak się tu znalazłem - wzruszył delikatnie ramionami.
- miałeś płynąc do Ba Sing Se - zauważyłam - co się zmieniło ?
- byłem w Ba Sing Se, ale nie wiem co działo się później - spuścił głowę
- Jet kłamie, jak zawsze - Katara spojrzała na mnie
- nie potrafię tego stwierdzić - westchnęłam i uważniej przyjrzałam się chłopakowi. Na pozór wyglądał normalnie; ale jego oczy. Było w nich coś dziwnego. Sama nie potrawie ubrać tego w słowa i racjonalnie wytłumaczyć. Były powiększone; bardziej niż naturalnie.
Stwierdziłam, że najlepszym wyjściem będzie zabrać chłopaka ze sobą. Wszystko leży w rękach Aanga.
- co on tu robi ?! - krzyknął Sokka odciągając mnie i Katarę i chowając za swoimi plecami.
- uspokój się - mruknęłam
- już nie pamiętasz co ci zrobił ?! Co nam zrobił ? A mi co zrobił ?! - wydzierał się na Katarę.
- nie o tym teraz - wtrąciłam się - spójrz na niego - wskazałam ma chłopaka palcem - coś jest nie tak - zamyśliłam się.
- to znowu ty ? - warknął Zuko podchodząc do Jet'a - czego tym razem chcesz ? - syknął przeszywający go morderczym wzrokiem.
- nie chce od was niczego - obronił się chłopak unosząc ręce w geście obronnym.
- więc co tu robisz ? - odezwał się Sokka.
- sam nie wiem - zmarszczył brwi Jet - nie wiem co się działo - spojrzał na nas kolejno.
- co było ostatnią rzeczą jaką pamiętasz podczas pobytu w Ba Sing Se ? - spojrzałam na chłopaka.
- rozmawiałem z przyjaciółmi; pokłóciliśmy się. Wyszedłem.. dalej nie pamietam - westchnął desperacko.
- nie kłamie; on mówi prawdę - odezwała się Toph - kiedy człowiek kłamie inaczej oddycha - wyjaśniła - Jer mówi prawdę
- jest tylko jedno wytłumaczenie - powiedział poważnie Sokka - agenci Dai Li wyparli mu mózg ! - wdziałem na Jet'a.
- co ?! Nie - zaprzeczył chłopak i pokręcił głową na boki - to nie możliwe - rzekł.
- nie ma się czym stresować - podeszłam do niego i chwyciłam za ramie - usiądź - dodałam. Chłopak usiadł i oparł się o pień drzewa.
- przypomnij sobie co magowie ognia zrobili z twoimi rodzicami - wtrąciła się Katara.
- to nie pomoże - wtrąciłam - widziałaś jego oczy ? Są nie naturalne myśle, że podali mu truciznę
- truciznę ?! - krzyknął Jet
- uspokój się - westchnęłam. Będę tego żałować - połóż się - mruknęłam, a chłopak pospiesznie położył się na trawie. Przełknęłam ślinę. Nie powinnam tego robić. Wzięłam głęboki oddech, a z moich dłoni wypłynął płynny jaskrawo czerwony. Płomień rozprowadził się od stop do głów chłopaka. Przeniknął do jego wnętrza wypalając truciznę - czujesz się lepiej ? - spojrzałam na niego - przypominasz sobie wszystko ? - zapytałam, a chłopak pokiwał głową. Między nami zapanowała cisza; niezręczna. Wstałam na równe nogi i po prostu; nadzwyczajnie odeszłam. Usiadłam na skarpie. Chciałam zostać sama. Tym bardziej teraz. Potrzebuje samotności.

Nie potrafię określić ile już tal siedzę. Siedzę i myśle. Nad tym wszystkim. Od czego to się zaczęło ? Dlaczego jestem taka ? Dokładnie znam odpowiedz na to pytanie. Znam odpowiedzi na wszystkie pytania. Więc dlaczego tak trudno mi na nie odpowiedzieć ? Dlaczego nie potrafię się z tym pogodzić ? Czemu nie umiem odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie ? Nie chce. Po prostu nie.
- długo już tak siedzisz - powiedział Aang siadając obok mnie - cze coś się dzieje ? - zapytał patrząc gdzieś przed siebie - jestem avatarem, postaram się pomoc - uśmiechnął się delikatnie.
- w tej sytuacji nie da się pomóc - mruknęłam odzywając się pierwszy raz od kilku godzin.
- każda sytuacja ma wyjście - dodał pocieszająco - to co zrobiłaś Jet'owi.. co to było ? - zapytał.
- wyjęłam tylko truciznę - westchnęłam
- jak ? - zmarszczył brwi.
- ogień nie tylko niszczy, ale wykrywa i eliminuje truciznę u człowieka - wyjaśniłam.
- jak się tego nauczyłaś ?
- nie nauczyłam się, mam tak od dziecka
- ale Zuko...
- Zuko nie wie o większości rzeczy - przerwałam chłopakowi - kiedy się urodziłam.. nie płakałam.. nie krzyczałam. Urodziłam się z zamkniętymi oczami z ledwo słyszalnym oddechem; prawie martwa. Rodzice zanieśli mnie na ogniste wzgórze. Modląc się do pradawnych smoków o zwrócenie mi życia. Wielkoduszny smok wysłuchał ich modlitwy. Jego ogień był.. cudowny.. pamiętam wszystkie kolory, które mnie otaczały. Były jak tęcza, cudowna tęcza. Później zaczęłam płakać, a moje życie wróciło. Żyje. Ten ogień - wyciągnęłam przed siebie dłoń i wytkałam krwawą błyskawice - to dar. W południe, gdy słońce świeciło najjaśniej, zaczęłam żyć. To nagroda, którą dostałam i kara, którą powinnam otrzymać za swe marne życie. Moja matka powiedziała, że Mako; mój brat urodził się szczęśliwy, a ja miałam szczęście, że w ogóle się urodziłam. Ich śmierć to kara, kara dla mnie - spojrzałam na avatara ze łzami w oczach - ten tatuaż - odwróciłam się do niego tyłem i pokazałam tatuaż na plecach - to moje przekleństwo

AVATAR LEGENDA HEYLINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz