✩。:*•. Lisa Lisa x fem reader

301 14 5
                                    

na początek info o regularności, otóż muszę zmienić dni pojawiania się moich rozdziałów. Nowe części będę starała się pisać w soboty albo we wtorki. Ale tak poza tym... Jeszcze raz przepraszam, że nie zrobiłam wczoraj rozdziału.

request od tabby_UwU

mam nadzieję, że się spodoba

O niektórych miejscach nie było zbyt wiele powiedziane, więc nagnę lekko fabułę i zrobię wymyślone opisy tych miejsc. I umówmy się w ten sposób, że nikt nie umiera, bo gdy obejrzałam moment ze śmiercią Ceasara prawie szlag mnie trafił a ja tu jestem by poprawiać ludziom humor a nie go niszczyć. Zrobię też tak że walka Joseph vs Wammu i Lisa Lisa vs Kars przebiegły bez przeszkód bo nie chce mi się pisać

Nawet przy ugodach mogłam to zjebać, więc nie oczekujcie za wiele

T/I = Twoje imię

~°✨*.~° 𝓴𝓸𝓷𝓲𝓮𝓬 𝓹𝓲𝓮𝓻𝓭𝓸𝓵𝓮𝓷𝓲𝓪 °~.*✨°~

GRUCH! Upadłaś idąc jednym z wielu korytarzy twierdzy, w której "mieszkałaś". Dźwięk tłuczonego szkła wypełnił cały hol. Po paru sekundach leżenia na posadzce, zorientowałaś się co szklanego właśnie się zbiło. Była to butelka wina musującego, którą miałaś zanieść swojej pani. Wstałaś i otrzepałaś się "O nie! Co ja teraz zrobię..?" patrzyłaś na rozbitą butelkę i rozlany napój. Usłyszałaś kroki "T/I, wszystko w porządku?" był to głos Twojej pracodawczyni, Lisy Lisy. Podeszła do Ciebie i zobaczyła zbitą butelkę. Ukłoniłaś się "Najmocniej przepraszam! Już to sprzątam! To się więcej nie powtórzy!" podniosłaś się. Lisa Lisa zachichotała "To nic takiego, zdarza się. Chodź, pomogę ci, tylko przynieś miotłę i szmatkę" zdziwiło Cię to "O nie, nie jestem w stanie pani na to pozwolić. Niech się pani nie trudzi takimi rzecza-" "Nie nie, nalegam" Nie byłaś już w stanie kłócić się ze swoją chlebodawczynią, więc posłusznie poszłaś przynieść miotłę i ścierkę

Gdy trafiłaś już do szafki, w której trzymaliście wszystkie środki czystości, znów usłyszałaś kroki, tyle że tym razem były o wiele cięższe. Stwierdziłaś, że to albo Joseph, albo Loggins czy Messina. Na Twoje nieszczęście nie był to żaden z wymienionych jegomości. Nie jestem w stanie zdradzić kto to był, ale na pewno nikt z domowników. Wyczułaś za sobą czyjąś obecność. Gdy już chciałaś się obrócić i sprawdzić kto za Tobą stał, dostałaś prawego sierpowego w tył głowy

i myk jakiś czas później

Obudziłaś się na krześle w jakimś sporym pokoju. Pomieszczenie nie było Ci znajome, więc wydedukowałaś, że nie byłaś już na wyspie. Twoi porywacze Cię nie związali, więc mogłaś bezpiecznie pochodzić i porozglądać się po izbie. Podeszłaś do drzwi i spróbowałaś je otworzyć, były zamknięte. Twoje szczęście strikes again I see. Zauważyłaś, że okna w tym miejscu nie miały prawa bytu, więc w zasadzie to nie miałaś jak uciec. Super. Przypomniałaś sobie o rozmowie Lisy Lisy z Josephem i Ceasarem. Mówili coś o jakichś trzech pojebach, i że lepiej byłoby gdyby Twój team zniszczył ich zanim oni zniszczą ludzkość. Ogólnie nie za bardzo Cię to interesowało, bo to nie Ty zajmowałaś się tym kryształem, co jest potrzebny tym ludziom ze ściany. Ale co ta rozmowa ma do rzeczy? Otóż stwierdziłaś, że to właśnie oni mogli Cię porwać. A czy to zmieniało Twoją sytuację? No tak jakby nie za bardzo

Jeszcze po paru godzinach siedzenia i rozglądania się po regałach, zdałaś sobie sprawę z tego, że nikt nie przejął się Twoją nieobecnością. Zasmuciło Cię to trochę, ale to nie Ty byłaś tam tą ważną, bo ważna była Suzi Q. Zazdrościłaś jej benefitów, ale gdy zostałaś zatrudniona, Suzi Q już tam była. Noooo i jeszcze po paru minutach myślenia czy w ogóle ktoś Cię uratuje, czy może jednak spadniesz z rowerka, ktoś otworzył drzwi. Był to pierdalnie wysoki chłop, jakieś 2 metry wzrostu. Był w ogóle pół nagi, ale jednak kinda hot. Miał włosy inspirowane creeperem, wielkie kolczyki i jakieś dziwne bransoletki. "Idziesz ze mną" Podszedł do Ciebie i złapał Cię za nadgarstek. Nie opierałaś się i poszłaś za nim wzdłuż korytarza. Wasza wędrówka zakończyła się parę metrów dalej gdy weszliście do innego pokoju. Siedziało tam dwóch innych typów o podobnej budowie jak ten co po Ciebie przyszedł. Jeden z nich, ten z głową zawiązaną w fioletową szmatę, obejrzał Cię od stóp do głów. "Porwałeś nie tę służącą Wammu" Wtedy zrozumiałaś, jaka byłaś niepotrzebna. Nawet jak Cię porwali, to się okazuje, że chodziło o Suzi. Łzy napłynęły Ci do oczu, ale przecież chyba nie popłaczesz się przed tymi co Cię porwali, prawda? Nic bardziej mylnego. Łzy zaczęły spływać Ci po twarzy. Wyrwałaś się z uścisku Wammu "Możecie mnie zabić! I tak jestem nikomu niepotrzebna! Nikt nawet nie zauważył mojego zniknięcia! Nawet nie potrafię zanieść butelki wina, to dlaczego JA miałabym się wam na coś przydać?!" Wpadłaś w histerię. Ten co na Ciebie patrzył dał znak, że można Cię odeskortować do tej samej kwatery w  której siedziałaś parę godzin. Wammu znowu dał Ci prawego sierpowego w łeb

𝐉𝐉𝐁𝐀║x reader oneshoty [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz