40. Nie utrudniaj tego

470 55 15
                                    

– Nigdzie nie jedziesz – wściekły ton Williama, rozbrzmiewa w pomieszczeniu, gdy ostatni raz spoglądam w lustro.

Powoli ze spokojem wymalowanym na twarzy, odwracam się w jego stronę i po prostu mu się przyglądam. Jego klatka piersiowa unosi się nienaturalnie szybko, a dłonie co chwilę się zaciskają. Jego wzrok jest wściekły, a widząc, że jest skupiony właśnie na mnie, wzdrygam się lekko. Jednak nadal stoję w miejscu, nie ruszając się nawet na centymetr i się nie odzywając. Nie wiem zresztą, co miałabym mu powiedzieć.

Zacząć się kłócić?

Spróbować doprowadzić go do porządku?

Żadna z tych opcji nie wydaje się skuteczna, ponieważ wiem, że wściekłość przysłania mu logiczne myślenie. Zapewne zacząłby się rzucać na lewo i prawo, skoczylibyśmy sobie do gardeł i rozstali w bardzo napiętej atmosferze. A tego wolałbym uniknąć.

Chociaż z drugiej strony możliwe jest, iż się znienawidzimy, albo przynajmniej znielubimy i żadne z nas już o sobie nie pomyśli. To by z pewnością ułatwiło sprawę.

Z obojętną miną podchodzę do swojej walizki, którą i tak tu zostawię, mając nadzieję, że król odda rzeczy Nicole. Nie mam zamiaru zabierać ze sobą niczego, co nie jest moje. Nawet pieniądze mnie nie obchodzą.

Dlatego w tym momencie mam na sobie swoje stare ulubione spodnie oraz przylegającą bluzkę dobrą na każdą pogodę. Na to wszystko włożyłam jeszcze płaszcz, który jest nieodłącznym elementy mojego życia, jako przestępca.

– Nic nie powiesz? – cedzi. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy jego ton nie był nasączony tak wielką wściekłością. – Może jeszcze chciałaś zniknąć bez jakiejkolwiek informacji, co?

Nie odpowiadam, bo wiem, że moja odpowiedź go zaboli. William najwyraźniej domyślając się, prycha, kręcąc głową.

– Oczywiście – warczy. – Cała ty.

Unikam jego wzroku, nie mogąc już patrzeć, jak bardzo jest mną rozczarowany. Mężczyzna robi krok w moją stronę, jednak ja nadal nie reaguję.

– Kiedy to postanowiłaś? – pyta, próbując po raz kolejny nawiązać ze mną jakiś kontakt.

– Mówiłam ci o tym wczoraj – odzywam się w końcu zachrypniętym głosem.

Nie mogę sobie pozwolić na okazanie jakichkolwiek uczuć. Nie mogę, ponieważ wiem, że nie zdołam zostawić Williama, albo – co gorsza – on mnie. Po naszej wczorajszej rozmowie dużo myślałam i teraz wiem, co mogłoby się stać, gdybym powiedziała mu, co tak naprawdę do niego czuję.

To było po prostu żałosne i bardzo nieodpowiedzialne.

Poza tym król doskonale dał mi do zrozumienia, że powinnam się stąd wynosić. A ja nienawidzę być niechcianym gościem.

– A ja ci mówiłem, że możesz zostać tak długo, jak zechcesz.

– Przepraszam, że szczytem moich marzeń nie jest oglądanie wariatki Elizabeth – wybucham, mierząc go ostrym spojrzeniem. – Po drugie doskonale zrozumiałam twoje wczorajsze słowa.

Książę przystaje.
– O czym ty do cholery mówisz?

– Jestem niepotrzebną ci komplikacją – odpowiadam bez żadnego zająknięcia, a następnie przełykam gulę i odganiam niechciane łzy.

– Nie mów tak – jego głos momentalnie mięknie. – Nigdy tak o sobie nie mów.

– Doskonale wiesz, że to prawda. – Znów unikam jego spojrzenia. – Tak będzie najlepiej dla nas wszystkich.

– Nie! – Jego głos jest przesiąknięty paniką i bólem.

– Nie utrudniaj tego – nim zdąży cokolwiek powiedzieć, ja się odzywam. – Doskonale wiesz, że zaczyna się robić coraz gorzej. W dodatku jeszcze ten cholerny Niklaus...

– Nie musisz się nim martwić. Obiecuję, że to załatwię.

– Jestem pewna, że właśnie tego oczekują – sapię. – Naprawdę nie rozumiesz? Chcą cię pogrążyć. Jeśli twój ojciec się dowie, kim jestem, zrobi wszystko, aby mnie zniszczyć. Za niedługo każdy, każdemu zacznie grozić, aż w końcu nie dojdzie do ślubu i będzie jeszcze więcej problemów, niż można sobie wyobrazić. Po prostu tego nie utrudniaj.

– Doskonale wiesz, że problemy nie zaczęły się rodzić teraz, tylko wtedy kiedy postanowiliśmy nawiązać układ. – Robi następne kilka kroków w moją stronę, na co kręcę głową, by się nie zbliżał.

– William proszę.

– A ja proszę, byś została.

– Nie zrobię tego.

– Więc...

– Nie zachowuj się, jak dziecko! – podnoszę głos.

– Twoim zdaniem zachowuję się jak dziecko, bo chcę, aby osobą, którą ko... na której mi zależy, została? – pyta.

– A twoim zdaniem to nie jest wobec mnie nie w porządku? – odpowiadam pytaniem na pytanie. – Jestem, kim jestem i tego nie zmienię. Przez to mogę wylądować na stryczku bądź gorzej, a doskonale wiesz, że w tym momencie masz mało do powiedzenia. W dodatku jest jeszcze twój ojciec, który chyba wziął sobie mnie za cel, co obrzydza mnie do naprawdę wysokiego stopnia. Już nie chcę mówić, w jak wielkie obrzydzenie wpadam, gdy Elizabeth próbuje cię...

William nie daje mi skończyć mojego żałosnego monologu. Zamyka moje usta swoimi, zaborczo przyciągając do siebie. I zanim do mojego durnego umysłu, zdąży dolecieć, co się właściwie dzieje, moje serce decyduje się oddać ten pocałunek z tą samą zaborczością. Jestem spragniona pocałunku, jak i jego samego. Mężczyzna zaciska dłonie na moich biodrach, co powoduje u mnie cichy jęk rozkoszy.

Jednak do mojego mózgu bardzo szybko wkradają się myśli, które nakazują mi się od niego odsunąć. I pomimo że nie chcę i pragnę być cała jego, robię to. Ostatni raz muskam jego wargi, a następnie próbuję się odsunąć, co nie jest tak łatwe, jak mogłoby się wydać. Moje serce bije boleśnie.

– Powiem, że ślubu nie będzie – szepcze wprost w moje wargi. – Odwołam to wszystko, tylko mnie nie zostawiaj.

Mimo uczucia kotłującego się w całym moim ciele słowa te działają na mnie jak kubeł zimnej wody. Zdaję sobie bowiem sprawę, co zrobiliśmy i do czego to może doprowadzić. Zamykam oczy, walcząc z wyrzutami sumienia, bo pomimo że Elizabeth nienawidzę całym sercem, moja moralność nakazuje mi zaprzestać to, co robię. Bo to nie jest w porządku dla żadnego z nas.

Krzyżuję z nim wzrok, a następnie dotykam jego policzka po raz ostatni.

– Proszę cię – błaga, a odgłos mojego łamanego serca słychać zapewne w całym pałacu.

– Żegnaj Williamie – mówię i nim zdąży cokolwiek powiedzieć, wymijam go i opuszczam pomieszczenie.

Zostawiam za sobą mężczyznę, który jakimś sposobem wkradł się niepostrzeżenie i rozszarpał moje życie na drobne kawałki.

W cieniu kłamstw [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz