25. Będzie moją żoną

553 54 18
                                    

WILLIAM
Nie potrafiłem zasnąć. Całą noc rozmyślałem nad słowami Johna, a moje przypuszczenia dotyczące matki Elaine, możliwe, iż są prawdą. Obwiałem się najgorszego, obawiałem się, że kobieta, która ma kochać dziecko, była potworem. Jednak wiem, iż zdałem sobie z tego sprawę za późno i zamiast bronić kogoś, kogo nie znam, powinienem wysłuchać dziewczyny, której postanowiłem kilka dni temu powierzyć przyszłość całego kraju.

Odebrałem jej resztki ufności do ludzi i nieważne kim dla niej będziesz, ona nigdy, ale to nigdy ci nie zaufa, a ty z każdym dniem będziesz się dowiadywał o niej coraz gorszych rzeczy i nie będziesz miał pojęcia, dlaczego to zrobiła, choć ręczę, że wyjaśnienia wszystko by złagodziły.

To zdanie jednak zapadło mi w pamięć najbardziej. Jestem pewien, że John miał na myśli więcej, niż powiedział. Obawiam się jednak najgorszego - John planuje zniszczyć Elaine, a przez jej nie ufność, konsekwencje mogą być nieodwracalne. Choć nie powinienem, cholernie się o nią boję i zrobię wszystko, by w jakiś sposób jej pomóc. I nie obchodzi mnie to, że zabiła swoją matkę, ponieważ jak wynika ze słów Johna, miała powód, a to mi wystarczy.

Dlatego dupku, zamiast być dupkiem, powinieneś jej wysłuchać już wczoraj.

- Wasza Wysokość. - W moim kierunku zmierza jeden ze strażników. - Za dwie godziny będziemy na miejscu. Powinniśmy ustalić, co robimy dalej.

- Wiem - odpowiadam. - Casper da wam znać, co postanowiliśmy. Na ten moment zajmijcie się własnymi sprawami.

Mężczyzna kiwa głową, a następnie odchodzi prawdopodobnie przekazać wiadomość innym. Odwracam się z zamiarem odnalezienia przyjaciela, jednak widząc go z Elaine, coś się we mnie gotuje. Pomimo że nie wierzę w słowa Caspra na temat tego, że spędził noc z dziewczyną i tak mam wrażenie, iż między nimi sytuacja zdecydowanie się poprawiła.

I powinieneś się z tego cieszyć.

Zaciskam dłonie w pięści, ruszając w ich stronę. Nie mam zamiaru pokazywać, że irytuje mnie ich dziwna przyjaźń, dlatego jedyne, co można wyczytać z mojej twarzy, to obojętność.

- Elaine, Casper - witam się z nimi, a gdy napotykam spojrzenie blondynki, natychmiast się spinam. - Chyba czas ustalić, co zrobimy, gdy dopłyniemy do celu.

ELAINE
- To beznadziejny plan - odzywam się po raz pierwszy od pół godziny.

Wszystkie spojrzenia w końcu kierują się w moją stronę, jednak ja nic sobie z tego nie robię. Nadal przyglądam się swoimi paznokciom, jakby były najlepszą rzeczą znajdującą się w pomieszczeniu. William, Niklaus oraz Casper najwyraźniej czekają na moje wyjaśnienia, dlatego po paru chwilach wzdycham głośno.

- Vasenai do biedne miasteczko - wyjaśniam powoli, unikając wzroku tego pierwszego. Już w nocy postanowiłam, iż kończę tę naszą beznadziejną relację i nie mam zamiaru płakać przez kogoś, kto nawet nie chce wyjaśnień. - Strażnicy, którzy rzekomo mają pilnować Williama, jedynie pogorszą sytuację. Zwrócimy na siebie uwagę i nici z pierścionka.

- Dlaczego tak uważasz? - Casper unosi brew.

- Jestem tam dosyć... znaną osobowością. Jeśli ktokolwiek mnie skojarzy, w dzień rozejdą się plotki. Wszyscy moi wrogowie zrobią wszystko by mnie zniszczyć.

- Więc tym bardziej potrzebni wam strażnicy - odzywa się tym razem Niklaus. - Jeśli wyjdziecie we dwójkę, to będzie samobójstwo.

- Niekoniecznie - odpowiadam spokojnie. - We dwójkę nie zwrócimy na siebie uwagi. Wieczór spędzimy w jednym z hoteli, którego właścicielem jest mój dawny znajomy. Wisi mi przysługę, więc nie będzie gadał. Następnego dnia pójdziemy po pierścionek i zawijamy się stąd. Strażnicy nam to uniemożliwią.

W cieniu kłamstw [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz