Cisza. Cholerna, pieprzona, przytłaczająca cisza przykrywa nas, jak jakiś koc. Czuję, że się duszę, czuję, że zaraz wybuchnę, że zrobię zaraz coś, czego będę żałować. Wzrok każdego w tym pomieszczeniu jest skupiony właśnie na mnie, a mnie to jeszcze bardziej przytłacza. Moja dłoń drży, co chwilę zaciskając się na kruchym kielichu.
Mam dość.
Nie wytrzymuję i rzucam nim o ścianę z żałosnym wrzaskiem, który ma mi jakoś pomóc. Nicole siedząca obok mnie, podskakuje i zasłania usta dłonią.
- Pieprzysz - cedzę w stronę Colina. - Na pewno... nie, nie to niemożliwe.
- Oczywiście, że nie mam pewności, jednak taki są fakty - mówi spokojnym głosem.
Czy on zawsze taki jest? Spokojny, opanowany, jakby do jasnej cholery mówił o tym, że właśnie nadeszła wiosna? Czy mógłby pokazać, choć trochę uczuć, zważając, że właśnie powiedział o tym, że jego przyjaciółkę możliwe, że ktoś zgwałcił albo zamordował?
Colin wstaje z miejsce, jakby chcąc do mnie podejść, jednak zrywam się z krzesła, a następnie wskazuję na niego palcem.
- Nie podchodź do mnie - warczę, a Casper najwyraźniej dostrzegając, że robi się zbyt poważnie, również wstaje. - Ty również.
- William...
Kręcę głową, a świat wokół mnie wiruje. Czuję się zamknięty, czuję się jak w bańce i wiem, że brakuje chwili, by w moich oczach pojawiły się łzy. Jestem bezradny i wściekły na samego siebie. Wiem, że miałem szansę jej szukać, miałem szansę ją zatrzymać, albo przynajmniej dać wóz, który by ją bezpiecznie odwiózł w dane miejsce. Mam pieniądze, mam wpływy, a nie pomyślałem o jej bezpieczeństwie i jak kretyn pozwoliłem jej odejść. Kobiecie, przy której tracę resztki samokontroli, a na samą myśl o niej, serce mi przyśpiesza. Nie zadbałem o jej bezpieczeństwo, pomimo że pragnąłem dla niej tego, co najlepsze.
Robię kilka kroków do tyłu, a następnie nie zważając na krzyki innych, wychodzę, chcąc stąd uciec. Chcę pobyć sam, chcę to wszystko przemyśleć i do jasnej cholery mieć pewność, że jest cała.
CASPER
Nicole przygląda mi się z przerażeniem i szokiem, tuż po tym, jak William trzasnął drzwiami, nie zważając na moje, czy dziewczyny prośby.- Mogę wiedzieć, co tu się właśnie zadziało? - pyta mnie dziwnie spiętym tonem. - Dlaczego Will tak zareagował i dlaczego za nim nie idziesz?
Wzruszam ramionami.
- Powiedzmy, że zadziało się między nimi coś, co niekoniecznie powinno się zadziać.- Co do cholery?! - wrzeszczy Colin, mordując mnie spojrzeniem. - Tknął ją?
- Uspokój się - prycham. - Są dorośli, chyba nie będziesz jej prawić morałów, jak tylko się odnajdzie, co?
- O ile się odnajdzie - po raz pierwszy odzywa się trzeci mężczyzna.
- Odnajdzie się - warczę wściekły. - Znacie ją, nie podda się tak łatwo, gdziekolwiek jest.
- Z pewnością - prycha Colin, a następnie chowa twarz w dłonie. - Zabiję gnojka.
- Zapewniam, że nic nie robił przeciw jej woli - cedzę, odchodząc od nich. - A teraz wybaczcie, ale czas was przedstawić cholernemu królowi, który wręcz nie może się doczekać, by was poznać.
CZYTASZ
W cieniu kłamstw [18+]
FantasíaZAKOŃCZONE Pragnąc uwolnić się od demonicznego życia, ludzie posuwają się do okropnych czynów. Nie raz, nie dwa są to działania, których sami nie potrafią sobie wybaczyć. Elaine jest dwudziestojednoletnią kobietą, która w życiu popełniła zdecydowan...