5. Bal

723 63 10
                                    

Mija następnych kilka dni, a historia naszyjnika i pierścionka zżera mnie od środka. To nie jest tak, że nie ufam własnym przyjaciołom, a wręcz przeciwnie. Uważam ich za najlepszych słuchaczy i ludzi, którzy zawsze, ale to zawsze słowa dotrzymują, a tajemnic nie ujawniają. Jednak coś w środku podpowiada mi, że tę informację powinnam zatrzymać dla siebie. Nie jestem pewna dlaczego. Może nie chcę ich narażać na niebezpieczeństwo, które kryje się za tym sekretem? A może po prostu uważam to za zbędne i nic nieznaczące? Sama nie jestem pewna, lecz uparcie trzymam się myśli, że jest to moja sprawa i sama muszę ją wyjaśnić.

– Jest idealnie – mówi Nicole, przyglądając się sukni, którą mam na sobie.

Odwracam się do lustra, a następnie lekko uśmiecham. Bądź co bądź dziewczyna ma rację. Ciemnozielona sukienka właściwie eksponuje moje kształty, a zarazem nie można nazwać jej „niegrzeczną". Jest bardzo długa i ciężka, jednak mam wrażenie, iż z łatwością mogę się w niej poruszać. Sukienka posiada długie rękawy, za co jestem ogromnie wdzięczna, ze względu na chłód, jaki panuje w zamku. Odwracam się tyłem do lustra i dostrzegam, że moje plecy są odkryte. Unoszę brew, a Nicole widząc to, wzrusza ramionami.

– Taka moda – mówi.

I choć z początku nie byłam do tego przekonana, to teraz mam wręcz pewność, że kreacja pasuje do moich długich, złoto jasnych włosów oraz zielonych oczu. Kiwam lekko głową, a następnie spoglądam na Tię, która przygląda mi się z zafascynowaniem.

Ona także wygląda pięknie, a powiem więcej – wygląda prześlicznie. Jej czarna, długa suknia jest zupełnym przeciwieństwem mojej, ma nieskończenie wiele falbanek i pereł, przez co dziewczyna wygląda jeszcze bardziej księżniczowato, niż Nicole.

Dziewczyny w przeciwieństwie do mnie mają upięte włosy w wymyślne koki, natomiast ja postawiłam na zwykłe loki i muszę przyznać, że jak na trzeci raz wyszły dość przyzwoicie.

– Nieskromnie przyznaję, że suknie mi wyszły – mówi nagle krawcowa, u której właśnie jesteśmy.

Nasza trójka odwraca się w jej stronę, a Nicole podchodzi do niej.

– Jak zwykle ratuje nas pani w ostatniej chwili – mówi, uśmiechając się promiennie, a następnie podaje jej sakiewkę pełną monet. – Dziękujemy.

– Ależ panienko to jest zdecydowanie za dużo!

– Jest tyle, ile być powinno. – Nicole patrzy na nas, a ja przytakuję głową. – Musimy już iść, więc jeszcze raz dziękujemy za suknie. Są piękne.

– Zapraszam jak najczęściej! – mówi uradowana, a my uśmiechamy się szeroko.

Wspólnie wychodzimy z pomieszczenia i tak jak ustaliliśmy parę godzin temu, chłopcy czekają na nas przed wejściem do zamku. Każda z nas ma swojego partnera, dzięki czemu nie wzbudzamy podejrzeń. Ja wchodzę wraz z Jarvisem, Tia z Noah, a Nicole rzecz jasna z Colinem. Wchodząc na dwór, wyglądamy jak obcy sobie ludzie, dzięki czemu nie będziemy wzbudzać podejrzeń na balu.

– Nie sądziłem, że będę miał okazję ci to powiedzieć – Jarvis ścisza głos. – Ale wyglądasz dziś prześlicznie.

Uśmiecham się lekko na ten komplement.
– Dziękuję – mówię cicho. – Też nie sądziłam, że możesz wyglądać tak dobrze.

Chłopak prycha cicho, jednak już nic więcej nie mówi. Owszem, musimy być wyluzowani, lecz również i skupieni. Nie możemy pozwolić, aby cokolwiek nas rozproszyło, ponieważ nasz plan mógłby pójść w łeb. A tego nie chce żadne z nas.

Po kilku minutach czekania w kolejce wchodzimy na salę pełną już ludzi. Cudem powstrzymuję się przed otwarciem buzi, ponieważ jeszcze w życiu nie widziałam tylu ludzi w jednym pomieszczeniu. Jarvis łapie mnie za talię i prowadzi na parkiet, za co jestem mu ogromnie wdzięczna, ponieważ sama nie potrafiłabym wykonać, ani jednego kroku. Natychmiast jednak uspokajam się, a na mojej twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Wiem, że tylko taka postawa zachęci ludzi, by ze mną rozmawiali.

W cieniu kłamstw [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz