Po owocnym spotkaniu z rodzicami i prawie narzeczoną Williama wchodzę do pokoju Nicole. Mam zamiar z nią o wszystkim porozmawiać, ponieważ nadzwyczajniej w świecie jest mi jej szkoda. Zdaję sobie sprawę, że dziewczyna żałuje i za wszelką cenę chciałaby naprawić błędy, które wyrządziła. A w szczególności chciałaby, aby to Colin jej wybaczył.
– Och Elaine to ty. – Nicole odwraca się w moją stronę, z wymuszonym uśmiechem.
– Mam pewną sprawę – mówię, gdy jestem już pewna, że drzwi za mną są zamknięte. – Nie lubimy się. – Dziewczyna otwiera usta, by coś powiedzieć, jednak przerywam jej gestem dłoni. – Nie próbujmy udawać, że jest inaczej. Nie podpasowały nam nasze charaktery i nic w tym złego. Jednak... – Podchodzę do okna, gdzie mam idealny widok na las, w którym mieszkałam tyle lat. Podświadomie uśmiecham się do siebie. – Jednak zależy mi na szczęściu Colina. Znam go i wiem, że powiedział ci tak tylko dlatego, aby żadne z nas nie miało pretensji, że ci wybaczył.
– Elaine...
– Daj mi skończyć, zanim się rozmyślę – znów jej przerywam. – Jutro wyruszają w stronę Gerdhold i mają zamiar zamieszkać w stolicy. Wiem, że nie popełnisz tego samego błędu i nikomu o tym nie powiesz.
– Ale to nie jest główna przyczyna, dlaczego mi to mówisz – odpowiada, a ja uśmiecham się szerzej.
– Tak jak mówiłam, znam Colina i pragnę jego szczęścia. Jeśli zależy ci na nim, choć odrobinę tak jak jemu na tobie, zrób coś z tym.
– On mi nie wybaczy.
– Mylisz się. – Kręcę głową. – Colin jest zdolny do wszystkiego, jeśli zależy mu na danej osobie. Poza tym... – Pierwszy raz spoglądam w jej stronę. – Co ci szkodzi spróbować?
– Dziękuję – szepcze cicho. – Wiem, jak wiele cię to kosztuje.
– Nic mnie to nie kosztuje, Nicole – wzdycham. – I mam nadzieję, że konsekwencje tego, iż postanowiłam ci zaufać, również nie będą mnie kosztować.
WILLIAM
– Jesteś bezczelny – syczy Elizabeth, a ja nie potrafiąc się powstrzymać, przewracam oczami.Od razu, gdy Elaine wyszła ze spotkania, Elizabeth rzuciła się na mnie z oskarżeniami, iż dziewczyna jest moją kochanką. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zrobiła to przy moich rodzicach. Tak, dokładnie – przy parze królewskiej, w zamku gdzie jest gościem.
– Kłamiesz mi prosto w twarz i to jeszcze przy własnym ojcu i matce – kontynuuje. – Jak ci nie wstyd.
– Elizabeth uspokój się – odzywa się moja matka, a po wyrazie jej twarzy, rozumiem, że jest tym wszystkim zmęczona. – Każdy ma dość twoich żałosnych oskarżeń.
Jestem zdziwiony, jak kobieta odzywa się do Elizabeth. Nigdy nie wyrażała swojej opinii, zwłaszcza gdy w pomieszczeniu znajdował się król. Beatrice boi się własnego męża i nie chce wystawiać jego cierpliwości na próbę. Ile ja bym dał, aby moje małżeństwo nie wyglądało w taki sposób. Ile ja bym dał, aby moja żona była na równi ze mną.
– Z całym szacunkiem Wasza Wysokość, ale to nie są „żałosne oskarżenia" – kpi, a ja unoszę brew.
– Nie masz prawa odzywać się tak do mojej matki – warczę. – Wracaj do swojego państwa i czekaj na wieści o pierścionku. Do tego momentu nie chcę cię widzieć.
– Jeśli ta cała Elaine nie jest twoją kochanką, to nie powinieneś mieć nic przeciwko, abym popłynęła z wami.
– Dość – ryk mojego ojca, roznosi się po całym pomieszczeniu. Mężczyzna spogląda to na mnie, to na Elizabeth, a następnie odpala cygara. – Mój syn nawet nie jest z tobą w związku, jeśli ma taką ochotę może mieć i sto kochanek i kochanków, a tobie nic do tego. – Ostatnie słowa wypowiada powoli i dobitnie. – Zrozum dziecko, że twoje życie nie będzie usłane różami, a przez twoje zachowanie, pogarszasz swoją sytuację. Więc albo będziesz miała do nas szacunek, albo przy pierwszej lepszej okazji skończysz otruta we własnym łóżku.
CZYTASZ
W cieniu kłamstw [18+]
FantasyZAKOŃCZONE Pragnąc uwolnić się od demonicznego życia, ludzie posuwają się do okropnych czynów. Nie raz, nie dwa są to działania, których sami nie potrafią sobie wybaczyć. Elaine jest dwudziestojednoletnią kobietą, która w życiu popełniła zdecydowan...