WILLIAM
Nie miałem pojęcia, o której przyjadą przyjaciele Elaine i Nicole. Jednak w momencie, gdy kuzynka wraz z resztą wchodzi do pałacu, doskonale to czuję. Aczkolwiek nie przez Colina, a białowłosą kobietę, która przemierza drogę nas dzielącą, a następnie bez zbędnych ceregieli, uderza mnie w twarz. Zaciskam szczękę, nie chcąc okazać, że w jakiś sposób mnie to zabolało.Ale do jasnej cholery, dziewczyna ma twardą rękę.
– Ty pieprzony skurwysynie – syczy, wymachując mi palcem przed twarzą. – Gdyby nie ty i te twoja pieprzone królestwo to...
– Dość – przerywa jej mężczyzna, który jest najbardziej zbudowany z nich wszystkich. – Tia to nie czas, a w szczególności nie miejsce na takie oskarżenia.
Z tego, co pamiętam, to właśnie on nazywa się Colin i najwyraźniej jest szefem tej całej spółki, bo Tia wycofuje się, jednak nadal mierząc mnie morderczym wzrokiem.
– William – wyszeptuje Nicole, a ja dopiero teraz zwracam na nią uwagę.
Podchodzi do mnie i przytula mocno, co od razu odwzajemniam.
– Jak się czujesz? – pyta cicho, jednak w odpowiedzi kręcę głową.
– Później porozmawiamy na ten temat – dodaję, wiedząc, że nie jest to czas, ani miejsce. – Mam nadzieję, że podróż była udana.
– Zważając na okoliczności i to, że naszej przyjaciółce grozi niebezpieczeństwo, niebywale udana – kpi kobieta, a Casper, który stoi tuż za mną prycha cicho.
– Przestań – wtrąca Colin. – To nie ich wina.
– Z pewnością – znów tak samo kpiący ton.
Zaciskam wargi, chcąc nakazać sobie spokój.
– Jesteście głodni? Obiad już jedliśmy, jednak mogę...– Jedne co możesz, to darować sobie sztuczne uprzejmości – odzywa się następny mężczyzna.
– Noah – warczy Nicole, chyba mając dość ich zachowania. – Możecie do cholery przestać? Po co nam nerwowa atmosfera, jeśli mamy współpracować?
Noah krzywi się lekko, jednak przytakuje głową.
– Jeśli to nie będzie problem, to tak poprosimy coś do... jedzenia – mówi, zmuszając się na w miarę uprzejmy ton.Casper wychodzi na przód, a następnie prosi, aby szli za nim. Dwa dni temu przekazałem królowi, iż zjawią się goście, dlatego powinniśmy po obiedzie do niego pójść i ich w jakiś sposób przedstawić. Jednak w tym momencie jest ważniejsze ustalenie faktów oraz to, co mogło spotkać Elaine. A patrząc na Colina, który od początku wydaje się dziwnie zamyślony – nie wróży to nic dobrego.
Przyjaciel szepcze coś do służby, a kobieta po otrzymaniu informacji, natychmiast pędzi w stronę kuchni. Wstrzymuję oddech, gdy wspólnie zasiadamy do stołu i następuje krępująca cisza i ciężka atmosfera.
– Więc – zaczyna nagle Colin, unosząc brwi do góry. – Jak to się wydarzyło?
– Może zaczekamy na jedzenie? – sugeruje Nicole, jednak mężczyzna szybko kręci głową, a następnie krzyżuje spojrzenie ze mną.
– Chcę wiedzieć.
Oblizuję wargę.
– Rozstaliśmy się raczej w przyjaźni – zaczynam, spoglądając na Caspra, który słysząc moje słowa, chyba powstrzymuje się przed prychnięciem. – Miała zapewne dołączyć do was, jednak tydzień temu, znaleziono martwego konia oraz pewnego mężczyznę.Colin zaciska dłoń na kielichu.
– Pewnego mężczyznę? –Unosi brew, jednak widać, że brakuje chwili, aby wybuchł. Przełykam ślinę, ponieważ sama rozmowa o tym, budzi we mnie mdłości. – Kogo?– Johna – odpowiada za mnie Casper, wpatrując się w twarz mężczyzny.
Ten jednak pozostaje niewzruszony, aczkolwiek jego klatka piersiowa unosi się szybciej.
– Johna – powtarza, jakby chcąc przyswoić informację. – Zakładam, że nie jest to zbieżność imion?– Mówiła, że się znaliście i był z nią dość blisko – odpowiadam, jednak nie kontynuuję, ponieważ do sali wchodzi służba wraz ze świeżo odgrzanym jedzeniem.
Kiwam na nich głową, iż mogą wyjść i już nic więcej nie potrzebujemy. Na całe szczęście rozumieją i już po chwili zostajemy sami.
– Co jeszcze mówiła? – pyta tym razem Tia, również cudem hamując wściekłość.
– Dość sporo, jak na Elaine, jednak to John powiedział więcej. Przez chwilę rozmyślałem, czy to nie on jej nie zaatakował – robię krótką pauzę. – Na statku próbował ją wrobić w morderstwo, próbował nas skłócić i zapewne maczał palce w próbie zaręczyn.
– Ktoś chciał się jej oświadczyć? – pyta Noah, wyraźnie rozbawiony. – Biedaczysko.
– Typowe zagrania Johna – odpowiada Colin, ignorując blondyna. – Typowa próba bycia zauważonym przez Elaine. Zawsze był głupi i głupotą próbował ją przyciągnąć.
– Czyli to nie on? – pyta Casper, a mężczyzna wykrzywia usta i kręci lekko głową.
– Mało prawdopodobne, aby w ogóle współpracował z ludźmi, których podejrzewam. – Cmoka, a następnie bierze kawałek mięsa do ust. – Elaine miała wrogów... dość wielu wrogów.
– Wiem – przerywam mu, na co Colin patrzy na mnie zaskoczony.
– Jak to do cholery wiesz?
Marszczę czoło, a następnie, jak gdyby nigdy nic, wzruszam ramionami.
– Powiedzmy, że mi powiedziała.Mężczyzna prycha.
– Nieźle... – Kiwa głową. – Czy znaleźliście coś jeszcze na miejscu, prócz ciała tego skurwiela?– Prawdopodobnie zginął od strzału z łuku – tym razem odzywa się Casper.
Niebieskooki prostuje się.
– Łuku?Spoglądam na przyjaciela, który dostrzegając mój wzrok, wzdycha cicho, a następnie wyjmuję strzałę spod płaszcza. Spodziewaliśmy się, iż właśnie takie pytanie padnie oraz mieliśmy nadzieję, że Colin będzie coś wiedział. Cokolwiek.
Mężczyzna podaje mu strzałę, a ten ogląda ją uważnie.
– Minęły cztery lata – szepcze bardziej do siebie niż do nas. – Mogli zacząć kupować inne.
– Kto? – pytam.
– To było cztery lata temu, może trochę mniej. Elaine była głupiutka, naiwna, jednak co się dziwić, jak matka przytrzymywała ją w domu przez siedemnaście lat – mówi to z taką łatwością, jakby się pogodził z tym faktem. Ja jednak nie potrafię i spinam się nieznacznie, zaciskając szczękę. – Ukradła z targu jedzenie, dosłownie kilka owoców. Nie miała zresztą pojęcia, jak to się wszystko odbywa, że powinna za to zapłacić. Wpadła w panikę, gdy zdała sobie sprawę, co zrobiła i podrzuciła te owoce komuś do koszyka. Był to koszyk małego chłopca, a gdy strażnicy znaleźli te owoce, obcieli mu dwa palce. – Chwila przerwy. – Nie mam pojęcia, jak to się stało. Może chłopak był podobnego wzrostu, co ona? Istotniejszy był fakt, że chłopak był synem mężczyzny, z którym od dawna miałem na pieńku. Gdy dowiedział się, że Elaine jest ode mnie, uznał, iż zapewne była to zemsta za nasze wcześniejsze w sumie niemałe sprzeczki. Musieliśmy uciekać z Vasenai, bo poprzysiągł zemstę. – Wzdycha głośno. – Nie mam pewności, jednak możliwe, że jakimś sposobem dowiedział się, że Elaine była w mieście, a następnie śledził was, aż tutaj?
– Co to za człowiek? – wyprzedza mnie Casper.
– Taki, który zabił moją matkę i zgwałcił siostrę. – Nasze spojrzenia się krzyżują, a mi robi się niedobrze. – Jeśli Elaine jest w jego łapach, to nie mam pewności, czy nadal żyje.
CZYTASZ
W cieniu kłamstw [18+]
FantasyZAKOŃCZONE Pragnąc uwolnić się od demonicznego życia, ludzie posuwają się do okropnych czynów. Nie raz, nie dwa są to działania, których sami nie potrafią sobie wybaczyć. Elaine jest dwudziestojednoletnią kobietą, która w życiu popełniła zdecydowan...