16. Litość jest dla słabych

685 63 21
                                    

Następną godzinę spędziłam z Williamem, który cierpliwie mi wszystko tłumaczył. Wyjaśniał mi po kolei - od roli jego na pokładzie, do roli majtka. Chłonęłam wiedzę, jak gąbka, zdając sobie sprawę, że od tego może zależeć moje życie. Reasumując, miałam się trzymać blisko niego, nie robić głupstw, uśmiechać się i za wszelką cenę się nie wychylać.

Prawdopodobnie tylko jedna osoba wie, kim jestem i jest nią Casper, jednak książę rzekł, iż nie muszę się chłopakiem przejmować. Mam tylko nadzieję, że książę ma rację i zaufaniem, którym obdarzył przyjaciela, nie jest tylko kwestią braku innych znajomych.

Wzrok zwracam ku statkowi, na którym mam zamiar spędzić kolejne dni. Załoga, z tego, co się dowiedziałam, składa się z dwudziestu osób i całe osiemnaście to profesjonalni żeglarze, czy strażnicy. W oddali dostrzegam Caspra, który najprawdopodobniej wyczuwając czyiś wzrok, odwraca się w moją i Williama stronę.

- Mam nadzieję, że naprawdę mu ufasz - mówię, gdy Casper zmierza w naszą stronę.

- A ty ufasz Colinowi? - pyta, unosząc przy tym brew. - Casper to mój przyjaciel i muszę mu ufać bez względu na wszystko.

Kiwam jedynie głową, ponieważ ciemnowłosy jest już bardzo blisko nas. Nie chcę wdawać się w zbędne dyskusje, jednak boję się, że przez tego chłopaka nasz plan nie wypali, a ja skończę na stryczku. Wystarczyłaby jedna wątpliwość króla bądź wysoko postawionego urzędnika, a moje życie zawisłoby na włosku. Nasze spojrzenia się krzyżują, a widząc minę Caspra, wstrzymuję oddech.

- Witam po raz kolejny - cedzi przez zęby, a na jego twarzy kształtuje się fałszywy uśmiech. - Mam nadzieję, że dobrze spożytkowałaś mój zegarek.

- Nie masz się czego obawiać - odpowiadam, nie dając po sobie poznać, że boję się chłopaka. - Na dłoni mojego przyjaciela wygląda zdecydowanie lepiej.

- Chcę go odzyskać - warczy, zbliżając się do mnie. - I radzę ci...

- Casper - ostrzega go William. - To nie jest pora na takie rozmowy.

- Słyszałem, gdzie płyniemy. - Kieruje wzrok na przyjaciela. - To stamtąd pochodzisz, Elaine?

- Casper ostrzegam - William robi krok w jego stronę. - Przestań albo to się źle skończy.

Chłopak prycha, a następnie kręci głową. Wymija przyjaciela i łapie mnie za łokieć, przez co syczę cicho. Z boku wygląda to na czuły gest, jednak ja i on doskonale wiemy, co on tak naprawdę oznacza.

- Zrób jeden fałszywy krok, a przysięgam, że gorzko tego pożałujesz.

- Jeszcze raz mi zagroź, a zostaniesz tam, skąd rzekomo pochodzę. - Wyrywam mu się, mierząc go wzrokiem. - Zejdź mi z oczy, bo doprowadzasz mnie do mdłości.

WILLIAM
Patrzę z niedowierzaniem na dziewczynę, która nawet nie próbuje, kryć nie chęci do Caspra. Jestem pod wrażeniem, że Elaine nie daje się zastraszyć, jednak z drugiej strony obawiam się tego, co to przyniesie. Znam chłopaka jak własną kieszeń i jestem pewien, że nie odpuści blondynce. Jest mściwy, inteligentny i zrobi wszystko by postawić na swoim. Za to Elaine nie wygląda na słabą, więc jestem absolutnie pewien, że ona również nie odpuści, jeśli chłopak zajdzie jej za skórę, o ile już tego nie zrobił.

Jednak w tym wszystkim najbardziej mnie dziwi, dlaczego Elaine nie powiedziała mu prawdy z zegarkiem. Casper bądź co bądź jest dobrym człowiekiem, który co miesiąc przeznacza kilka procent swojej wypłaty na najbiedniejsze dzielnice w stolicy. Jestem pewien, że gdyby usłyszał, że pieniądze z zegarka poszły na właśnie ten cel, jeszcze przekonałby się co do dziewczyny. Zawsze miał słabość do takich czynów.

W cieniu kłamstw [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz