chapter 14

2.4K 251 265
                                    

Cicha kłótnia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Cicha kłótnia

— George! Nic ci nie jest? — Zapytał blondyn startując by pomóc wstać swojemu przyjacielowi. Przy okazji też miał w planach udzielić pomocy temu kto potrącił bruneta, bo to nie była jego wina, że oboje skończyło leżąc pobijani na ziemi. To w większości była wina nieuwagi George'a oraz tego, że rozdrażniło go zachowanie Dreama. 

— Nie, tylko... Boli mnie trochę wszystko. — Brunet zaśmiał się cicho z bólu, bo to była jego metoda na brak zapłakanej twarzy. Wtedy przynajmniej nie wydawał się być bardzo czuły na ból. Normalnie pewnie byłby udany za jakiegoś płaczka, ale przez ten wypracowany odruch się wstrzymywał. — Pomożesz mi wstać?

— Pewnie, daj mi rękę. — Piegowy wyciągnął dłoń ku George'owi. W czasie kiedy pomagał mu wstać, jakby znikąd wyskoczył pewien czarnowłosy u chłopak o trochę dłuższych włosach. Był wysokości chłopaka, na którego nieumyślnie wpadł. Ubrany był dość nietypowo, ale zdawał się tutejszy.

— O boże! Wybaczcie mi! — Niemalże wyskoczył w górę i szybko podszedł do nich. Niczym narwany pomógł do końca wydostać się brunetowi z pod beli materiałów, a potem odciągnął go w swoją stronę oglądając czy nic mu nie jest. — Nic ci nie jest? Mocno się poobijałeś?

— N-nie, jest d-dobrze. — Zaśmiał się stresowo oglądany chłopak i odsunął od siebie pobudzonego widocznie czarnowłosego. — Nic mi nie jest. Wybacz, że tak wparowałem ci na drogę. Pomogę ci pozbierać to wszystko.

— Ah tak! Materiał! — Odwrócił się zaczynając na niego patrzeć i szybko próbował wszystko wziąć do rąk, ale takim sposobem ponownie się wywrócił. Dopiero wtedy trochę się uspokoił wpadając w śmiech. Blondyn i jego towarzysz zmierzyli się wzrokiem w równym czasie, a potem ponownie spojrzeli na śmiejącego się chłopaka. — Wybaczcie, nawet się wam nie przedstawiłem. Jestem Nick, ale możecie mi mówić Sapnap.

— Zawsze jesteś taki nadpobudliwy? — Zapytał od razu Dream, ale dostał za to w bok od bruneta stojącego przy jego boku. Ten w dalszym ciągu czuł się wyrażony faktem, że Dreama nie skupił się na rozrywce, a potraktował ten wieczór jako element poszukiwań.

— Nie... Przynajmniej mi się tak zdaje. — Wstał i otrzepała swoje brudne ubrania. Potem dopiero przyjrzał się nowo poznanym i uśmiechnął się szeroko. — Nie jesteście stąd, prawda? Wyglądacie zbyt charakterystycznie. Poznałabym was gdybyście mieszkali tu lub gdzieś w okolicy.

— To fakt. — Zaczął George po chwili kontaktu wzrokowego z wysokim towarzyszem. Znał zasadzę blondyna o tym, że nie powinni mówić kim są i jakie mają prawdziwe zamiary, ale czy do tej pory choć raz zastosował się do tej zasady? — Ja jestem George, a to jest Dream. Jesteśmy z daleka i szukamy starego portalu. Wiemy, że ktoś stąd może nam pokazać do niego drogę.

— Chcecie iść w góry do tej kupy wystygłej magmy? — Zapytał czarnowłosy biorąc w ręce dwie bele materiału i zaraz chciał się schylić po kolejną, ale ta zabrał brunet, który z nim rozmawiał. Kolejną też zabrał by pomóc mu choć trochę. Taka rekompensata za stracony czas.

faraway || 𝗗𝗿𝗲𝗮𝗺𝗻𝗼𝘁𝗙𝗼𝘂𝗻𝗱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz