chapter 26

1.2K 164 78
                                    

Clay?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Clay?


     Pierwszy wieczór po rozstaniu był najtrudniejszy. Musiał być jednak silny, bo nie lubił pokazywać swoich słabości. Schronienie znalazł dość szybko. Było nim rozłożyste drzewo, na które się wspiął. Wśród gałęzi znalazł bezpieczne miejsce na chwilę zastanowienia. Nie miał on bowiem pojęcia co ma zrobić. Od tego momentu już nie było zapisek. Do wszystkiego trzeba było dochodzić samemu, bo w końcu musiała być jakaś droga.

     Z każda chwilą myślał czy to co robi jest realne. W końcu nikt już nie doszedł dalej. Ostatnie zapiski jakie on ma kończą się na dniu przed przejściem do piekieł. Dalej nie wiedział niczego.  Mimo to zapisywał każde możliwe przemyślenie często motając się w tym co pisał. Nie raz zaprzeczał sam sobie wymyślając najbzdurniejsze teorie. Nie miał pojęcia co się z nim w tej chwili dzieje. 

     Każdego dnia szedł dalej przemierzając teren z myślą, że się na coś natknie. W końcu to nie miałoby sensu gdyby po przeżyciu w piekle i zdobyciu potrzebnych rzeczy nie było już niczego. Wtedy wszystkie nadzieje i wierzenia nie miałyby sensu. Wtedy potwory miałyby być częścią życia, która z każdym dniem zbiera coraz większe żniwo. W pewnym momencie nawet Dream nie dał prawie rady. Uratował go tylko łut szczęścia, który to nie towarzyszył mu tylko wtedy.

     Tego dnia poruszał się wraz ze starą mapą, którą to znalazł złożona między stronami notatnika. Dream nie podejrzewał by była ona w jakikolwiek sposób aktualna jednak znalazł na niej kilka ciekawych dla siebie punktów. Postanowił je zbadać. Może to był trop, a nawet jeśli nie to i tak nie miał nic lepszego do sprawdzenia. 

     Przedzierał się przez las. Starał się zrobić to jak najciszej i jak najszybciej. Nie było to najtrudniejsze. Gorzej było z jego rozpoznaniem w terenie. Zawsze nie skupiał się na mapach, a po prostu szedł przed siebie zapamiętując poszczególne trasy. Tak było mu łatwiej. Miał bowiem deficyt uwagi, która to rozpraszała się kiedy miał skupić się na jednej rzeczy, a w około działo się tak wiele. Dla tego też teraz nieznacznie zabłądził nie wiedząc gdzie jest. Na horyzoncie nie było niczego prócz lasu i wzniesień. 

     Zamaskowany już naprawdę nie wiedział co ma zrobić. Powoli odechciewało mu się. Popadał w pewnego rodzaju zniechęcenie. Chciał dobrze, ale nic z tego skoro wszystkie jego działania wychodziły na marne. Starał się, ale nie widział tego efektu. 

     Usiadł na gałęzi. oparł się o pień i z przymrużonymi oczami wpatrywał się przed siebie. Liście kołysały się na wietrze, a przez nie przebijały się promienie światła. Powietrze było rześkie, ale chłodne. Może z tego powodu rozbudzało, a nie usypiało. Zmęczenie jednak dawało swoje. Blondynowi bowiem zaczęło się zdawać jakby zobaczył obłoki dymu unoszące się z oddali. Z początku przecierał oczy, ale to nie była sprawa zmęczenia czy problemów z oczami. To był dym, który musiał świadczyć o obecności kogoś lub czegoś w pobliżu. Niebezpiecznym by było od tak ruszyć w tamtym kierunku i wystawić się na widok innych. Postanowił więc przezwyciężyć  swoją niechęć i  bezpiecznie sprawdzić owe miejsce. Zupełnie jak przed poznaniem George'a. Wtedy robił to naprawdę często też traktując to jako jedyną rozrywkę.

faraway || 𝗗𝗿𝗲𝗮𝗺𝗻𝗼𝘁𝗙𝗼𝘂𝗻𝗱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz