chapter 22

1.4K 188 308
                                    

"Nienawidzę cię, Dream"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Nienawidzę cię, Dream"

— Jak się czujesz?

Minął cały dzień od tego jak wyszli z piekła. Ostra walka i czuwanie nad zdrowiem bruneta się opłaciły. Mimo iż ten był dość słaby to wstał i bez słowa wyszedł z domu ich nowego przyjaciela. Nie było to spowodowane żadną kłótnią. Chłopak po prostu potrzebował pobyć sam ze sobą. To zupełnie normalne, ale zaniepokoiło Dreama, który widział, że coś jest na rzeczy. Znał już na tyle dobrze George'a, ale również po prostu to czuł widząc go.

Dream odnalazł go dopiero kiedy zaczynało się ściemniać, a słońce chyliło się spać. Brunet siedział bowiem na skarpie niedaleko za murami grodu wpatrując się w rozciągający wokół krajobraz. Jego mina jednak nie pokazywała zachwytu dla tych pięknych widoków. W oczach iskrzyły łzy, a policzki już od dawna były mokre.

— Dobrze. Jak mnie tu znalazłeś?

— Nie miałem z większego problemu. Mam swoje sposoby. — Odparł blondyn podchodząc do przyjaciela. Przysiadł się koło niego i od razu zdjął z siebie płaszcz, który to zabrał z domu much przyjaciela. Zarzucił go na plecy George'a by temu było trochę cieplej. — Pięknie tu, prawda?

— Na pewno jest pięknie. Ten widok musi zapierać dech w piersi. — Wyszeptał chłopak otulając się płaszczem. Głowę oparł na podkulonych kolanach. Na chwilę przymknął oczy by oczyścić oczy ze zbierających się łez. Nie chciał ich pokazać przy blondynkę, który przecież sobie na nie nie pozwalał.

— Nie brzmisz na przekonanego. — Piegowaty spojrzał w bok na swojego przyjaciela. Chciał jakby wyczytać coś z jego twarzy. Jedyne co wątki sposób zrozumiał to fakt, że ciś gryzie George'a. — Czemu płaczesz? Coś się stało...? — zapytał, po czym dodał: — Napewno się coś stało, tylko co?

— Nic. Wszystko jest dobrze. Nie rozumiem twoich podejrzeń. — Brunet czym prędzej wytarł rękawem policzki i odchrząknął. Zaraz jednak pociągnął nosem i mimowolnie zakaszlał. — Wszystko jest w zupełnym porządku...

— Nie potrafisz kłamać. — Zauważył i położył dłoń na jego kolanie. Ten tylko odwrócił ku niemu swoją twarz i spojrzał na niego swoimi szklistymi oczami, w których ponownie pojawiły się łzy. Zaraz te wylały się na jego policzki. Próbował je powstrzymać, ale nie potrafił nawet wtedy kiedy wylądował w objęciach przyjaciela, który starał się go uspokoić.

— Nie widzę już tego piękna... cały świat stał się taki... ponury. — łkał mówiąc coś czego Dream w zupełności nie potrafił zrozumieć. Przyswajał to co ten powiedział, ale jakby magicznie nie mówiło mu to nic.

— Spokojnie, George. Wszystko będzie dobrze. Jesteś zmęczony. Jak wypoczniesz wszystko wróci do normy. — Blondyn nieświadomy problemu bruneta po prostu starał się go pokrzepić, ale w niedokończone odpowiedni sposób. Tym sprawiał jeszcze większy ból w chłopaku, który odczuwał teraz naprawdę skrajne emocje.

— Czego ty nie rozumiesz?! — Wyrwał się z jego uścisku zanosząc się płaczem. — To wszystko jest szare! Ty jesteś szary! Nic nie ma w sobie życia! — Wykrzyczał cały drżąc. — Wszystko straciło życie... straciło barwy i ich piękno...

Zapadła cisza. Było słychać jedynie pociąganie nosem, które dochodziło od strony bruneta. Dopiero teraz Dream zrozumiał w czym tkwił problem. George na wskutek tego co stało się kiedy byli w piekle stracił możliwość rozróżniania kolorów. Odebrano mu główny powód do cieszenia się z życia... Dream mu go odebrał. Naraził na niebezpieczeństwo, a teraz płacił za to nie on, a jego przyjaciel.

Narosło w nim poczucie winy, które już od jakiegoś czasu skrycie zbierało się w jego głębi. Zawodził i wystawiał chłopaka na coś do czego ten nigdy nie był przygotowywany. Możecie nie obwiniałby się tak bardzo gdyby jakby połowa konsekwencji jego zachowania spadała na niego. Wszystko jednak spadało na George'a

— Przepraszam, George. — Powiedział blondyn w taki sposób w jaki do tej pory jeszcze nie mówił do nikogo. Jego głos ewidentnie wskazywał na rozżalenie i poczucie winy, które go rozsadzało. — Mogłem cię w to nie wciągać. To wszystko co ci się stało to moja wina. Wtedy na początku i teraz też. Nie jesteś przy mnie bezpieczny.

Blondyn wstał i odchrząknął. Nie chciał ulec emocją, ale właśnie to się stało. nie chciał go już narażać, więc postanowił postawić na najbezpieczniejszą opcje. Odwrócił się do George'a, który już po części się uspokoił i zlustrował go wzrokiem.

— Nie pozwolę ci już dalej iść. Zostaniesz tu, a Nicholas się tobą zajmie. Dokończę to sam. — Wyrzekł, a to od razu ruszyło George'm. Ten od razu zmienił wyraz twarzy i nastawienie jasno dając do zrozumienia, że nie podoba mu się ten pomysł. Blondyn jednak nie zamierzał się rozwodzić nad tym czemu tak zadecydował.

— Nie pozwalam ci Dream. Nie możesz tego zrobić! — zakazał mu podchodząc do niego by jakiś przemówić mu do rozsądku ten jednak zlekceważył go obracając go w bok. To też wbiło szpilkę w serce bruneta, który z jedną chwilą po prostu znowu zaniósł się płaczem. — Ah tak?! Lekceważysz mnie i nie pozwalasz mi na dalszą podróż ze sobą?! Tak nie robią przyjaciele, Dream!

— A czy przyjaciele narażają siebie nawzajem na śmierć?! — ryknął na niego w pewnym momencie czym wystraszył bruneta. Ten nagle zadrżał. Nawet wtedy w piekle nie czuł się tego uczucia kiedy Dream rozkazywał mu zostanie. Teraz jednak było to straszne i to w taki niewytłumaczalny sposób. — Ty może nie rozumiesz, ale z naszej dwójki to ty zginiesz pierwszy. Dlatego, że jestem twoim przyjacielem to zakazuje ci iść za mną.

Zapadła między nimi ponownie cisza. George bowiem nie rozumiał nadal tej decyzji. Nie zgadzał się z nią i nie zamierzał jej zastosować. Uważał, że to egoistyczne że strony Dreama, bo ten będzie chciał zaskarbić sławę da siebie. Uważał, że dopiero teraz przejrzał na oczy i postanowił powiedzieć to co właśnie cisnęły mu się na język.

— Wiesz co Dream? Jesteś egoistą i hipokrytą. Liczysz się dla siebie tylko ty! Wmawiasz mi, że to dla mnie, ale oboje wiemy, że to nie prawda. Po prostu chcesz zgarnąć sławę by utrzeć nos tym co cię skrzywdzili! Nie martwisz się o innych! — wykrzyknął zaraz rzucając w niego śnieżką. Ten spadł tutaj za czasu kiedy ich nie było. — Nie wiem jak mogłem przyjaźnić się z tobą.

— Masz rację. Ja też nie mam pojęcia jak mogłem chcieć mieć przyjaciela takiego jak ty. — odparł blondyn po długiej chwili milczenia. Zabolały go bowiem słowa z ust chłopaka. — Nie obchodzi mnie to co teraz będziesz robił.

— Świetnie, że cię to nie obchodzi. Gdyby cię to kiedykolwiek obchodziło to już dawno byłbym w domu. — rzucił w niego kolejna śnieżka i wyminął roniąc kolejne łzy. — Nienawidzę cię, Dream.

- faraway-

Nareszcie!
Ja wiem - zostawiłam was z taką trochę tajemnica tego co stanie się dalej, ale uwierzcie mi, że nie chce za daleko wychodzić e tym rozdziale. Kolejny zacznę pisać szybko by nie robić wam znowu kolejnej przerwy między rozdziałami. Odzyskałam chęci i wenę do pisania.

Przepraszam jeszcze raz i mam nadzieję, że do zobaczenia w którejś z moich książek.

— see you on the other side

Ps. Ja nie umiej w kłótnie, więc wybaczcie mi ;—;

faraway || 𝗗𝗿𝗲𝗮𝗺𝗻𝗼𝘁𝗙𝗼𝘂𝗻𝗱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz