prolog

7.1K 336 258
                                    

     Tu od zawsze było spokojnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Tu od zawsze było spokojnie. Dni były pełne radości, i ciepła. Nikt się o nic nie martwił. Każdy wykonywał rzetelnie swoją pracę. Ta osada była uznana za jedna z najszczęśliwszych i najspokojniejszych. Często przybywali tu kupcy z innych osad. Życie toczyło się cały czas.

Wszystko do czasu. Po dniu zawsze następowała noc. Każdy kto znalazł się za murami po zmroku mógł być pewny, że bez miejsca na schowanie się nie miał szans. Cóż jednak strasznego jest w nocy? Wtedy wszystkie koszmary, którymi to babki straszyły małe nieposłuszne dzieci, wychodziły na powierzchnię i siały postrach wśród ludzi.
To dzieło się już od pokoleń, a jedyne nadzieję pokładano w legendzie, która była traktowana przez lud tych ziemi jako przepowiedziana. Legenda o dwóch śmiałkach, który kiedyś w przyszłości ocala ludzi wchodząc do Kresu i zabijając pradawnego smoka.

- Przestań im klepać te bajki. - I tu można rozpocząć ta historię. Otóż jak co jakiś czas matka obecnego wodza, a co idzie i najstarsza z żyjących jeszcze na tych ziemiach, opowiadała dzieciom i młodzieży różne, czasem nie stworzone historie. Ta wierzyła w to, że taka legenda istnieje, ale chyba ona jedyna, ponieważ każdy mówił o owej, że to bajka dla dzieci. Cóż - w każdej bajce jest coś z życia, a w każdej legendzie coś z prawdy.

- Ależ ja im tylko opowiadam. Nie każde nikomu wierzyć w to. - Odrzekła staruszka śmiejąc się i wróciła do dokończenia opowieści. - Legenda mówi, że tylko ci dwaj o tej największej odwadze będą mogli wyruszyć na tą wyprawę i uwolnią nas od tych potworów.

- Ja zabije tego smoka! - Wykrzyczał jeden chłopiec spośród zebranego grona dzieci. Te nie odpuściły swojemu koledze, który już zaraz razem z innymi chłopcami zaczął biegać po chacie.

- Jesteś odważny Aaron. - Wały chłopczyk, który to był prowokatorem zabawy zaraz został złapany przez chuderlawego bruneta, który tyle, że wszedł do chaty by poinformować o rodzicach czekających na swoje pociechy. - Ale nie wiem czy jesteś na tyle odważny. - Zaśmiał się na co blondynek zaczął swoim dziecięcym głosem mówić jaki to on nie jest odważny. Dzieci były pocieszne.

- Chyba na was już czas skarbeczki moje. - Nieszczęśliwe jęki rozeszły się po pomieszczeniu. Starsza kobieta już po chwili została uściskała przez każde z dzieci, a potem został sama w domu z przybyłym brunetem. - Co cię do mnie sprowadza, George? O tej godzinie rzadko kiedy przychodzisz do mnie.

- Gwardie przyszły z patrolu. Było wyjątkowo dużo rannych. Podobno go byłaby gorsza rzeź niż wtedy w lato. Rany były całe w jakiejś zielonej mazi. To może być trucizna. - Odpowiedział osuwając się na fotel. Od zawsze wierzył, że to może mieć kres. To ile cierpień wszyscy odczuwali że względu na te potwory, ile rodzin straciło bliskich. Chciał to zastopować jednak nikt to już nie wierzył w dawne legendy. Szkoda, bo on uważał, że gdyby tylko wierzyli to nękanie przez potwory byłoby już przeszłością.

Nadal jednak była na to szansa

- faraway -

Nie mogłam się powstrzymać nooo!

Od razu chcę zaznaczyć, że nie wiem czy ktoś już nie wykorzystał takiego pomysłu. Nie czytuje książek na wattpadzie, więc piszcie wyrazie czego.
A no i chcę jeszcze wspomnieć, że ten pomysł to dzieło trochę moje, a głównie Kukusiak, z którą miałam pisać rp w tym stylu
Ona tam też będzie coś pisała na profilu. Może nie DnF, ale ciekawe ma rzeczy, więc wpadać do niej możecie.

faraway || 𝗗𝗿𝗲𝗮𝗺𝗻𝗼𝘁𝗙𝗼𝘂𝗻𝗱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz