chapter 19

1.7K 182 241
                                    

Handelek, handelek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Handelek, handelek

— Dream? — Brunet podbiegł do swojego przyjaciela, który leżał w bezruchu. Lekko szturchał go, cały czas mówił prosząc go o odpowiedź. Ten jednak ani razu nie odpowiedział w żaden sposób. Był nieprzytomny, ale oddychał.

     Musieli się zbierać z tego miejsca. Nie było pewności czy zaraz nie znajdzie ich jakaś kolejna żądna krwi kreatura. Tego by jeszcze brakowało. Zmęczony ciągłym ciepłem George broniący swojego przyjaciela przed czymś co spokojnie może zabić ich dwójkę. Chłopak na samą tą myśl się spinał. 

     Jak najszybciej chwycił za ręce Dreama i pociągnął go w górę. Na początku nie było to ani trochę łatwe. Nie był wielce umięśniony i silny. Do tego był o wiele niższy niż jego blond przyjaciel. Mimo to udało mu się wziąć go w jakiś sposób na swoje plecy. Nie było to ani trochę wygodne, ale nie zostawi go na pastwę losu. Skoro byli w tym razem to skończą to też w dwójkę. 

     Tak ruszył na przód. Pamiętał, w którą stronę mieli iść i póki to możliwe, starał się pilnować tego co ustalił z Dreamem. Wiedział, że ten na pewno teraz prowadziłby ich tak samo. Poza tym jakby tak się przyjrzeć to w oddali malowała się dziwna struktura inna niż te wszystkie skały. To na pewno jej oboje tak kurczowo szukali by zdobyć potrzebne im rzeczy. 

     Na horyzoncie pojawiła się wielka i rozłożysta twierdza zbudowana z bordowej cegły. Jej główna cześć spoczywała na masywnych podporach z chyba takiego samego budulca jak i główna część budowli. Wyróżniało je tylko to, że spoczywały one w głębi wielkiego rozlewiska lawy. Ta bulgotała i emanowała ciepłem. 

— No dobrze, chyba jesteśmy już na miejscu...— Spoczął na chwilę w niewielkiej szczelinie, która była nawet bezpiecznym miejscem. Za bezpieczne definiował teraz wszystko co nie było na zupełnym widoku. Najprościej mówiąc - im głębiej tym bezpieczniej. — Dream, co mam teraz zrobić? Czemu ty cały czas się nie obudziłeś? Ja... ja cię potrzebuje. Sam tego nie zrobię. Podziwiam to jak ty radzisz sobie zawsze z wszystkim radzisz. Chce też tak potrafić...

     Westchnął i wyciągnął ze swojej torby pierwszą lepszą rzecz, którą mógłby przegryźć. Po tylu godzinach chodzenia i walce miał nadzieje, że chociaż to go postawi na nogi. To co jednak wyciągnął go zdziwiło. Jabłko, ale nie typowe. Było ono jakby złotawe i lekko pobłyskiwało. Kiedy je wąchał to czuł ten sam zapach co wtedy kiedy Dream po raz pierwszy dał mu miksturę regeneracji. Zmarszczył brwi. Przez jego głowę przeleciała myśl. Co jeśli jakimś sposobem udałoby mu się nakarmić nim Dreama? Może wtedy by się obudził.

     Postanowił spróbować. Jabłko z powrotem odłożył do torby i pochwycił Dreama pod ramiona. Tyle ile miał siły, spróbował go podnieść i usadzić w w miarę siedzącej pozycji, ponieważ leżąc Dream mógłby się zakrztusić. Nie miał rzecz jasna pojęcia czy siedząc też się nie zakrztusi, ale zakładał, że to na pewno mniej prawdopodobne. Kiedy więc ten był już ułożony, brunet sięgnął po jabłko i przystawił je do ust blondyna. Te były jednak zamknięte. Musiał się trochę nagimnastykować by je delikatnie otworzyć, a potem sprawić by ten wziął chociaż mały gryz jabłka. 

faraway || 𝗗𝗿𝗲𝗮𝗺𝗻𝗼𝘁𝗙𝗼𝘂𝗻𝗱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz