Względny spokój trwał jednak tylko chwilę. Zaraz potem wrócił Scott i wszystkim zaczęły dzwonić telefony lub słychać było inne powiadomienia. Peter wyszedł jako pierwszy, ale nie było to spowodowane niczym nagłym. Uznał, że zrobił swoje i może iść do domu. Potem zadzwonił ktoś do Deatona. W tym samym czasie do mnie też przyszły SMSy.
KIRA:
Coś się stało bliźniakom i Isaac'owi, że chcieli się pozabijać.
MARIKA:
Wszystko z wami ok?
Mam przyjechać?
KIRA:
Nie trzeba. Deaton się tym zajmie. Chciałyśmy po prostu, żebyś wiedziała.
MARIKA:
Dzięki. Dajcie znać, jak coś się wyjaśni.- Muszę jechać do szkoły- oznajmił nam weterynarz i zaczął się zbierać do wyjścia. Naturalnie ja i Scott podeszliśmy do niego, aby przekazał nam dalsze instrukcje.- Pamiętajcie, że nie mamy pewności, który Stiles jest który. Trzeba to ustalić, więc nie spuszczajcie go z oka- poinstruował nas i wyszedł z domu.
- Stiles- zaczął McCall, gdy tylko podeszliśmy z powrotem do bruneta.- Wiem, że pewnie jesteś trochę przestraszony, ale będziemy musieli jakoś sprawdzić, czy nam się udało- oznajmił mu, a ja w tym czasie zaczęłam ostrożnie rozwijać wszystkie bandaże.
- Trzeba poprosić Noshiko- wypaliłam, na co oboje się na mnie popatrzyli.- Dobrze wiemy, że nie ma innego sposobu.
- No nie wiem, czy to dobry pomysł- próbował mi to wyperswadować Scott.- Pamiętasz, co się stało z nami?
- Marika ma rację- odezwał się nagle Stiles.- Trzeba to zrobić- przyznał słabym i trochę przestraszonym głosem.
- Dasz radę to załatwić?- zapytałam się alfy, na co odszukał wzrokiem swoją mamę, która stała parę metrów za mną.
- Idź. Poradzimy sobie- odparła Melissa. Wtedy zrozumiałam, że czekał na jej potwierdzenie, czy kobieta nie boi się zostać ze mną i Stilesem.
McCall dopiero wtedy wstał, krótko pożegnał się z pozostałą dwójką i wyszedł z domu. Po chwili można było usłyszeć oddalający się dźwięk silnika. Zostaliśmy we trójkę.
Dokończyłam rozwijanie bandaży, które rzuciłam niedbale w kąt. Nie mogłam mieć pewności, czy to na pewno Stiles, a wiedziałam, do czego jest zdolny Nogitsune. Cały czas walczyłam z niepokojem, który mnie przy nim ogarniał. Nawet nie wiedziałam dlaczego. Na początku myślałam, że nie chciałam wyjść na bojaźliwą zwłaszcza, że wyczuwałam strach pani McCall. Potem zrozumiałam, że robiłam to tylko i wyłącznie dla Stilinskiego. Nie chciałam, aby widział, jak bardzo się boję, ilekroć do niego podchodzę. On nigdy we mnie nie zwątpił. Nawet kiedy nie czuł się przy mnie do końca bezpiecznie, starał się tego nie pokazywać.
- Trzeba go przenieść do pokoju Scotta- oznajmiła Melissa, cały czas stojąc parę metrów od nas.- Muszę go zbadać.
Stiles prawie od razu podniósł się z miejsca, lecz nie utrzymał się długo na nogach. Na szczęście byłam na tyle blisko, żeby go złapać jeszcze przed upadkiem. Chłopak zrozumiał, że sam daleko nie zajdzie. Przerzucił lewą rękę przez moją szyję i oparł na mnie część swojego ciężaru ciała. Dopiero wtedy poczułam, że Stilinski miał dreszcze i trochę się trząsł.
Mama Scotta od razu poszła na piętro. Ja zaś zostałam ze Stilesem w tyle i powoli szłam z nim w stronę schodów. Chłopak był strasznie słaby, ale mimo tego i tak starał się mnie jak najbardziej odciążyć. Bardzo starał się iść całkowicie o własnych siłach, lecz cały czas miał we mnie oparcie. W końcu również znaleźliśmy się na górze. Poszliśmy prosto do pokoju Scotta, gdzie czekała już na nas Melissa. Pomogłam brunetowi położyć się na łóżku, po czym oddaliłam się pod ścianę, o którą się oparłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/228915187-288-k108400.jpg)
CZYTASZ
Miłość, Śmierć i Kłamstwo|| teen wolf
Fanfiction"Nie miałam innego wyjścia. Jedyna osoba, która mogła mi pomóc, to Deucalion. A żeby on mnie przyjął... po prostu musiałam. Nie mogłam łudzić się, że uwierzą w moją wersję wydarzeń. To było... konieczne. Albo ja, albo one. Przynajmniej tak sobie będ...