VIII

869 41 0
                                    

- Podsumujecie mi proszę tę noc?- poprosiłam bliźniaków, kiedy zasiedliśmy ze swoich motocykli przed szkołą.

- Był wielki karambol samochodowy, Darach porywa teraz lekarzy i znaleźli kolejne ciało- wyjaśnił Ethan.- Resztę rzeczy wiesz.

Bliźniacy odprowadzili mnie pod klasę, a następnie poszli w stronę swojej sali. Kiedy zadzwonił dzwonek, weszłam na lekcję. Oczywiście usiadłam w ostatniej ławce.

- Dzień dobry!- przywitała się pani Blake.- Jak wiecie, pan Harris wciąż się nie znalazł... to znaczy jest chory. Zastąpię go. A tymczasem módlcie się o kogoś bardziej kompetentnego- powiedziała.- Zaczynajmy.

- Mój tata powiedział, że zmarły lekarz został uduszony, choć nie ma śladów i nie wiadomo jak- powiedział Stiles do swojego przyjaciela.

- Nie tutaj. Podsłuchuje- uciszył go Scott.

- I tak się dowie- odparł Stilinski, machając niedbale ręką. Dobrze, że wie.

- Niech ci będzie. Czyli... myślisz, że lekarka żyje?- spytał McCall.

- Nie wiem. W tym szpitalu jest 20 lekarzy. Co najmniej. Któryś z nich może być następny- wyjaśnił Stiles.

Po chwili do Scotta ktoś zadzwonił, więc przestałam podsłuchiwać. Kiedy McCall odebrał, dostałam SMSa.

STILES:
Przestań podsłuchiwać Scotta!
MARIKA:
Wcale go nie podsłuchuję. Nie wiem z kim rozmawia. Poza tym i tak bym nie słyszała całości, bo jest za dużo innych dźwięków.

Nie miałam pojęcia, o czym Scott rozmawiał. Wyglądał na zszokowanego i jakby przestraszonego. Kiedy zadzwonił dzwonek, McCall wybiegł z klasy. Stiles wyszedł ze szkoły niedługo po swoim przyjacielu.

- Gdzie Scott i jego przygłupi kumpel?- spytał mnie Ethan, kiedy spotkał mnie na korytarzu.

- Nie wiem, ale pewnie wrócą. A gdzie twoja hetero kopia?- odparłam.

- Jest hetero. Domyśl się- powiedział, uśmiechając się do mnie.- Przy okazji... postanowiliśmy, że nie idziesz z nami do loftu. Twoją impulsywność łatwo wykorzystać, a nie wiemy, kto tam będzie- oznajmił mi.

- Nie będę się kłócić. Rozumiem i popieram waszą decyzję- odpowiedziałam chłopakowi, co trchę go zdziwiło.

~

Zaprowadziłam Deucaliona do sali muzycznej tuż przed włączeniem się alarmu pożarowego. Nie wiedziałam, po co tam byłam. Powiedziano mi, że nasz alfa miał coś do załatwienia i byłam mu potrzebna.

W pewnym momencie Deucalion zaczął rytmicznie stukać laską w pianino. Zastanawiałam się, co robi, lecz wolałam nie pytać. Wiedziałam, że ma w tym jakiś cel. Zrozumiałam, kiedy do sali muzycznej wszedł Scott. Manipulacje Deucaliona czas zacząć.

- Wiesz, czym jest metronom, Scott?- zapytał mój alfa spokojnym głosem. Chłopak się nie odzywał.- Mariko?- zwrócił się do mnie.

- Jest to narzędzie, które pomaga utrzymać rytm, kiedy narzuci się odpowiednie tempo- odpowiedziałam, podchodząc do pianina.

- Dokładnie. Coś mi mówi, że tempo twojego życia znacznie wzrosło w ostatnich godzinach- stwierdził Deucalion.- Mogę ci pomóc odzyskać bardziej rozsądne tempo.

- Jak?- zapytał McCall.

- Pomagając ci znaleźć Deatona- oznajmił mężczyzna.- Serce ci bije, ale nie ze strachu. Ze złości- powiedział po chwili.- Wiem, co myślisz. „Czy on jest winny zniknięcia Deatona". Słuchaj. Jeśli odbierzesz mi laskę, powiem ci, gdzie on jest- wyjaśnił, a ja cicho się zaśmiałam.

Miłość, Śmierć i Kłamstwo|| teen wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz