VI

825 46 1
                                    

Weszłam do autobusu jako ostatnia. Wypatrzyłam sobie wolne miejsce za Ethanem i Danny'm. Niestety musiałam przejść koło Isaaca i Boyda, co było dość problematyczne, ponieważ nie wiedzieli, że jestem wilkołakiem. Przecież nie mogłam się im ujawnić przez taką głupotę.

MARIKA:
Chcę usiąść za wami.
ETHAN:
No i...?
MARIKA:
Rozejrzyj się, to się dowiesz.

Zobaczyłam, jak Ethan prostuje się, aby zobaczyć cały autobus. Zatrzymał wzrok na dwóch betach. Po chwili wstał i poszedł w stronę wyjścia z pojazdu. Ja zaś skierowałam się w stronę upragnionego miejsca. Minęliśmy się tuż przy Boydzie, który pozostał niczego nieświadomy.

Położyłam plecak na podłodze i rozłożyłam na obu siedzeniach tak, że opierałam się plecami o szybę. Założyłam sobie słuchawki na uszy, z których leciała cicha muzyka i zaczęłam czytać książkę, którą ze sobą wzięłam.

Niedługo później ruszyliśmy.

W pewnym momencie dostałam powiadomienie. Odłożyłam szybko książkę, ponieważ myślałam, że Aiden napisał, co z Ennisem. Jednak był to ktoś inny. Był to Stilinski. Zdziwiło mnie to, bo od czasu naszej rozmowy słowem się do mnie nie odezwał. Potem jeszcze doszła ta walka z moim stadem. Nie było mnie tam, lecz cały czas jestem częścią watahy alf.

STILES:
Jak szybko goją się rany zadane przez alfę?
MARIKA:
Czyli jednak o mnie nie zapomniałeś...? A po co ci to wiedzieć?
STILES:
Cały czas pamietam, jak mnie wykorzystałaś.
MARIKA:
Wcale cię nie wykorzystałam! A teraz przepraszam, ale mam fascynującą książkę.
STILES:
Odpowiedz i dam ci święty spokój!
MARIKA:
To zależy od wielu czynników. Ile razy Scott został zaatakowany przez alfę wcześniej, ile ma ran i jak są głębokie? W jakiej jest ogólnej kondycji fizycznej i psychicznej?
STILES:
Widzę, że znowu chcesz wybadać sytuację. Sam sobie poradzę.

Nie, to nie. Chciałam pomóc. Byłam pewna, że McCall zadręcza się po śmierci Dereka. Nie wiem, czy słusznie. Nie wzięli mnie, ponieważ nie chcieli, aby ktoś się dowiedział. Drugim powodem był fakt, iż Kali od razu spisała mnie na straty i powiedziała, że ona mnie nie będzie ratować.

Nagle autobus gwałtownie zachamował, przez co poleciałam trochę do przodu. Podniosłam się, aby zobaczyć, co się stało. Oczywiście! Gigantyczny korek! Chciałam już usiąść z powrotem, jednak spostrzegłem Boyda. Zachowywał się... inaczej. Prawdopodobnie się przemienia. W tym przekonaniu utwierdził mnie McCall, który wstał z miejsca. Widziałam, że krwawi. Scott podszedł do Vernona i próbował go uspokoić. Skorzystałam z okazji i podeszłam szybko do Stilinskiego.

- Stiles, posłuchaj. Scott musi myśleć, że się goi, rozumiesz?- powiedziałam do niego. Chłopak popatrzył się na mnie spode łba i nic nie odpowiedział, więc wróciłam na miejsce.

Wzięłam książkę do ręki, kiedy McCall szedł z powrotem do przyjaciela.

- Ethan co chwila patrzy się w telefon- usłyszałam Stilesa, kiedy zakładałam słuchawki na uszy. Nie mogłam jednak wyglądać, że coś usłyszałam, więc nie przerwałam czynności.

MARIKA:
Będą węszyć, czemu gapisz się w telefon.
ETHAN:
Nie moja wina, że się martwię.
MARIKA:
Nie myśl, że ja się nie martwię. Po prostu ostrzegam, ale widzę, że masz to gdzieś.
ETHAN:
Doceniam... ale jakbyś zdjęła słuchawki, to byś słyszała nieustające powiadomienia, które Stiles wysyła Danny'emu.

Uznałam, że skoro nikomu nie jestem potrzebna, to zajmę się książką. Podgłośniłam muzykę, aby mój wyczulony słuch nie słyszał nic poza tym. Zainteresował mnie jednak fakt, iż Stilinski wstał i próbował rozmawiać z trenerem. Pewnie chodziło mu o postój, ponieważ ze Scottem było coraz gorzej. Nie wyszło mu. Kto by się tego spodziewał?!

Miłość, Śmierć i Kłamstwo|| teen wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz