- O mój Boże!- powiedziałam pod nosem, oglądając tę scenę.
Wszyscy byli oszołomieni tym, co się stało. Nawet ja nie byłam przygotowana na to, że ktoś zginie, przez co ta sytuacja mnie przytłoczyła. Nikt nie spodziewał się, że pierwszą osobą zdolną do trzeźwego myślenia będzie Argent. Mimo wielkiego bólu, umysł łowcy przejął nad nim kontrolę.
- Idź po Stilesa i Lydię- powiedział lekko drżącym, lecz stanowczym głosem.
Bez większego zastanowienia skierowałam się do wnętrza budynku. Przeczesywałam korytarz po korytarzu praktycznie na ślepo, ponieważ z niewiadomej przyczyny zmysły mi trochę szwankowały. W końcu znalazłam na wpół przytomnego Stilesa, który siedział na podłodze. Przy nim była Lydia, która płakała. Gdy tylko rudowłosa mnie zobaczyła, popatrzyła na mnie z nadzieją.
- Czy Allison...?- zapytała Martin, wstając.
- Niestety- odparłam, a dziewczyna od razu rzuciła mi się na szyję, płacząc. Ja również ją przytuliłam.- Zabiorę stąd Stilesa, a ty idź na zewnątrz- oznajmiłam, kiedy się od siebie odsunęłyśmy.
Dziewczyna nie była do końca przekonana, lecz po chwili namysłu poszła na chwiejnych nogach w stronę wyjścia. Ja zaś ukucnęłam przy Stilinskim, który patrzył na mnie prawie nieprzytomnym wzrokiem.
- Stiles...- zwróciłam się do chłopaka, na co on skupił się najbardziej, jak tylko na tę chwilę potrafił.- Dasz radę mi trochę pomóc?- spytałam, a chłopak kiwnął lekko głową. Uznałam to za dostateczne potwierdzenie, więc wstałam.- Złap mnie za rękę i postaraj się nie puścić- poprosiłam go, wyciągając w jego stronę dłoń, aby go podnieść. Brunet wykonał polecenie i chwilę później stał już na nogach.- Musimy stąd wyjść. Możesz chodzić?-zapytałam zmartwionym głosem.
- Ch...chyba tak- odpowiedział niepewnie.
Widziałam, że Stiles ledwo stoi o własnych siłach, więc bez chwili zastanowienia przełożyłam jego rękę przez moje barki, aby mógł mieć we mnie oparcie. Stilinski uśmiechnął się słabo na ten gest, po czym ruszyliśmy ostrożnie w stronę wyjścia.
Gdy tylko dotarliśmy na zewnątrz, podbiegła do nas Kira.
- Zabieramy was z mamą do nas- oznajmiła naszej dwójce Yukimura.
Wizja ponownej konfrontacji z Noshiko będzie nie lada wyzwaniem, lecz i tak nie protestowałam. W tym momencie liczył się tylko Stiles i utrzymanie go przy życiu.
Wsiedliśmy do samochodu mamy Kiry, która już na nas czekała. Brunetka usiadła na siedzeniu pasażera, zaś ja i Stilinski znaleźliśmy się na tylnych siedzeniach. Kiedy ruszyliśmy, Stiles oparł się o moje ramię i tak, w kompletnej ciszy, przejechaliśmy całą drogę do domu Yukimurów.
Dojechaliśmy na miejsce, więc od razu wyszłam z auta, a zaraz za mną Stilinski. Chłopak instynktownie złapał się mojego ramienia i tak razem weszliśmy za Noshiko i jej córką do domu. Czekał tam na nas tata Kiry, który wyglądał na zmartwionego i jednocześnie spiętego.
Wszyscy usiedli na kanapie. Ja jednak przypomniałam sobie, o czymś, czym powinnam była się już zająć jakiś czas temu. Mianowicie o mojej ranie po ostatnim spotkaniu z Oni. Chciałam sprawdzić, jak się goi...o ile w ogóle się goi. W tym celu poszłam do łazienki, którą dość szybko znalazłam.
Zdjęłam bluzkę i umyłam dokładnie ręce, ponieważ- przez to, że rana była na plecach-musiałam wybadać jej stan na dotyk. Okazało się, że rana szybko się zrasta. Założyłam, że za parę dni w ogóle nie będzie po niej śladu.
Założyłam z powrotem koszulkę. Miałam już wychodzić z pomieszczenia, kiedy dobiegł mnie dźwięk przychodzącego powiadomienia. Okazało się, że napisał do mnie Derek.
CZYTASZ
Miłość, Śmierć i Kłamstwo|| teen wolf
Fanfiction"Nie miałam innego wyjścia. Jedyna osoba, która mogła mi pomóc, to Deucalion. A żeby on mnie przyjął... po prostu musiałam. Nie mogłam łudzić się, że uwierzą w moją wersję wydarzeń. To było... konieczne. Albo ja, albo one. Przynajmniej tak sobie będ...