Rano obudziły mnie dopiero SMSy przychodzące na mój telefon. Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam czytać treść wszystkich powiadomień. Miałam jedno nieodebrane połączenie od szeryfa, co tylko uzmysłowiło mi fakt, że nie ma go już w domu. Scott i Lydia też do mnie dzwonili, tylko że -w przeciwieństwie do Stilinskiego- próbowali się ze mną skontaktować dosłownie przed chwilą. Potem zaczęły przychodzić wiadomości od jednego z bliźniaków.
AIDEN:
Lydia znalazła Stilesa.
Jest ranny i nieprzytomny.
Jedziemy z nim do McCalla.
Przyjedź jak najszybciej.
MARIKA:
Już się zbieram.Od razu zerwałam się z łóżka. Moja bluzka była podarta i zakrwawiona, więc otworzyłam szafę Stilesa. Wzięłam pierwszą bluzkę z brzegu i założyłam ją ostrożnie. Nie mogłam uszkodzić opatrunku, który i tak pewnie wymagał już wymiany. Po drodze, z pokoju do motocyklu, zabrałam resztę rzeczy. Przy okazji zauważyłam, że mimo wczorajszej walki z Oni, moja kurtka była w praktycznie nienaruszonym stanie. W pośpiechu założyłam buty, wyszłam na zewnątrz i pojechałam prosto do domu McCalla.
Zaparkowałam obok niebieskiego samochodu Lydii i bez wahania weszłam do środka. Nie zdążyłam się nawet rozejrzeć po pomieszczeniu, ponieważ zobaczyłam, jak Stilesowi zaczyna trząść się ręka. Stanęłam na progu jak wryta i tylko przyglądałam się całej sytuacji.
- Jad Kanimy. Sprytnie- przyznał Stilinski. Po jego opanowanym, a wręcz lekko rozbawionym głosie, mogłam stwierdzić, że to nie jest już Stiles.- Podobno jeden bliźniak czuje ból drugiego. Nie straciłeś tego talentu?- zwrócił się do Aidena.- Mam nadzieję, że nie. Będzie ci potrzebny. Podpowiem wam... Ethan jest w szkole- oznajmił, a ja usłyszałam, jak serce bety przyspieszyło gwałtownie.
- No idź. Szybko- odezwałam się pierwszy raz, odkąd tu przyszłam.
Chłopak, po moich słowach, wybiegł pospiesznie na zewnątrz i ruszył w stronę szkoły.
- Mam nadzieję, że zdąży- usłyszeliśmy z powrotem bruneta.- Lubię bliźniaków. Są porywczy i lubią zabijać. Najciekawsza jednak jest Marika- stwierdził, patrząc na mnie kątem oka.- Była lepsza, kiedy martwiła się tylko o siebie i była bezwzględna. Ale muszę przyznać, że ciekawie oglądało się ją w lofcie- powiedział rozbawiony.
- O czym on mówi?- zapytał Scott i zlustrował mnie wzrokiem. Na pewno zauważył, że miałam na sobie bluzkę Stilesa, ale tego nie skomentował.
- Oni nie wiedzą, prawda?- zwrócił się do mnie Stilinski, a ja walczyłam z samą sobą, aby na niego nie spojrzeć.- Jasne, że nie. Inaczej pewnie Scott nie wpuściłby cię do siebie. W końcu chciałaś rozpruć Argentowi gardło na oczach jego jedynej córki- wyjaśnił ze spokojnem w głosie.- Ale czego się nie robi dla ukochanej osoby- skwitował, przyglądając się bluzce The Beatles, którą miałam na sobie.
- To prawda?- spytał oskarżycielskim tonem McCall. Już miałam odpowiedzieć, lecz ktoś mi przerwał.
- Nie kłóćcie się tutaj- uciszył nas Deaton.
Wiedziałam, że Alan ma rację. Nie mamy czasu na sprzeczki. Nogitsune chciał zyskać na czasie, dlatego skorzystał z prostej i zarazem skutecznej metody... próba skłócenia mnie i Scotta. Aby tego uniknąć, wyszłam do innego pomieszczenia i unikałam wszystkich, jak tylko mogłam. Nie była nam w tym momencie potrzebna jeszcze moja utrata kontroli.
Czekałam na jakikolwiek znak życia od bliźniaków, lecz się nie doczekałam. Bardzo się o nich martwiłam. Chciałam do nich pojechać, ale nie mogłam. Wiedziałam, że mogę być potrzebna tutaj. Myślałam też o tym, co powiedział Nogitsune... „czego się nie robi dla ukochanej osoby". Lubię Stilesa i ufam mu. Jest dla mnie teraz najbliższą osobą, ale czy mogę go nazwać ukochaną osobą?
CZYTASZ
Miłość, Śmierć i Kłamstwo|| teen wolf
Fanfic"Nie miałam innego wyjścia. Jedyna osoba, która mogła mi pomóc, to Deucalion. A żeby on mnie przyjął... po prostu musiałam. Nie mogłam łudzić się, że uwierzą w moją wersję wydarzeń. To było... konieczne. Albo ja, albo one. Przynajmniej tak sobie będ...