Biegi przełajowe... kto to wymyślił? Biegać po lesie dla... przyjemności? Ja biegam po lesie tylko kiedy ktoś mnie w nim goni i chcę przeżyć.
Trzymałam się od bliźniaków i McCalla na dystans. Kręciłam się więc tu i tam, czekając na gwizdek do startu.
Zastanawiałam się, czemu trzymają mnie w tajemnicy. Rozumiem, że Deucalion chciał ze mnie zrobić konia trojańskiego, lecz nie było żadnych efektów. Ethan i Aiden próbowali wpędzić Scotta i jego przyjaciół w kłopoty.
Nagle zobaczyłam tego blondyna, co stał razem z Derekiem, kiedy namalowaliśmy symbol naszego stada. Przykucnął, aby zawiązać sznurówkę buta. Z jego prawej strony podszedł do niego Aiden, a Ethan z lewej. Ewidentnie byli bardzo z siebie zadowoleni. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia i ruszyli wraz z gwizdkiem trenera. No i się zaczyna...
- Isaac...- powiedział Scott, kładąc blondynowi rękę na ramieniu.
- To oni- powiedział blondyn i pobiegł za braćmi. Wyglądał na wkurzonego.
- Zaczekaj- krzyknął za nim McCall i zaczął biec.
Byłam w grupie uczniów, czekając aż mnie wyminą. Musiałam powstrzymywać swoje instynkty, aby też nie puścić się sprintem. Parę minut później straciłam ich kompletnie z zasięgu wzroku i słuchu. Ciekawa byłam, gdzie byli i co robili. Jedyne, co wiedziałam to to, że pewnie ma to związek z krwią i bólem.
Słysząc czyiś krzyk przerażenia, od razu dobiegłam do reszty uczniów. Na miejscu zobaczyłam martwego chłopaka. Był przywiązany do drzewa i cały we krwi. Na widok ciała zaczęłam ciężej oddychać. Nawet nie wiem czemu. Poczułam, jak moje oczy zmieniły kolor na czerwony, więc odwróciłam się tyłem do reszty i zamknęłam oczy.
- Marika, uspokój się. To tylko trup- powiedziałam do siebie. Wolałam nie mówić nic więcej, jak to zwykle robię. Nie chciałam, żeby jakiś inny wilkołak to usłyszał.
Zajęło mi to dłużej niż normalnie, ale udało mi się zmienić z powrotem kolor moich oczu.
Postanowiłam wrócić jak najszybciej do szkoły, co też uczyniłam.
Kiedy dotarłam do szkoły, poszłam do swojej szafki, aby wyjąć potrzebne mi podręczniki. Próbowałam ze wszystkich z sił, aby przestać się zadręczać. Kiedy zobaczyłam ciało tego chłopaka i strach tych ludzi, wspomnienia znowu wróciły. Jestem zwykłą morderczynią i przeze mnie rozdarła się niejedna rodzina.
- Jaką masz teraz lekcję?- zapytał Stiles.
- Historię- odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- Straszna nuda, co?- bardziej stwierdził, niż spytał.
- To zależy, jak na to patrzeć- oznajmiłam.- Sam przedmiot jest nudny, jednak znanie historii jest bardzo ważne. Kiedyś, ktoś mi powiedział „pamiętaj przeszłość, aby zrozumieć teraźniejszość"-powiedziałam.
- Czyli idziesz na historię, czy idziesz ze mną się czegoś dowiedzieć w sprawie tego chłopaka?- zapytał wprost.
- Jesteś strasznie ciekawski- zaśmiałam się.- W ogóle zauważyłam, że ty jako jedyny się do mnie odzywasz. Czemu?
- Przyszłaś do trzeciej klasy, więc musiałaś zmieniać szkołę. Wiem, że niełatwo jest być nowym. Ja miałem Scotta, który jest dla mnie, jak brat. Ty jesteś tutaj sama, dlatego uznałem, że pomogę ci się zaklimatyzować. Poza tym jesteś całkiem fajna- odpowiedział, dość szczegółowo. Po tym opisie zrozumiałam, jaki on jest spostrzegawczy.- To... idziesz?- spytał po chwili milczenia.
- Czemu nie?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Zamknęłam szafkę i ruszyliśmy wzdłuż korytarza. Szliśmy w zupełnym milczeniu. Nagle chłopak gwałtownie stanął i usiadł na jednym z krzeseł po lewej stronie korytarza, a mnie pociągnął na drugie. Obracał się na krześle i próbował podejrzeć, co dzieje się w pomieszczeniu za nami. Siedział w bezruchu jakiś czas, lecz w pewnej chwili odwrócił się gwałtownie w moją stronę. Zaraz potem drzwi od pomieszczenia otworzyły się i wyszła z niego dziewczyna zamordowanego chłopaka wraz z policjantką.

CZYTASZ
Miłość, Śmierć i Kłamstwo|| teen wolf
Fanfic"Nie miałam innego wyjścia. Jedyna osoba, która mogła mi pomóc, to Deucalion. A żeby on mnie przyjął... po prostu musiałam. Nie mogłam łudzić się, że uwierzą w moją wersję wydarzeń. To było... konieczne. Albo ja, albo one. Przynajmniej tak sobie będ...