XXXV

127 8 3
                                    

Obudziło mnie jednak pukanie do drzwi.

Już chciałam odpowiedzieć, lecz dwójka intruzów postanowiła wejść bez mojego zaproszenia.

- Jak się czujesz? Co się stało? Kto to zrobił?- Stilinski zasypał mnie od progu pytaniami.

- Stary... daj jej odetchnąć- upomniał przyjaciela Scott, który stał tuż obok.

Stiles chyba zrozumiał aluzję, ponieważ wziął głęboki oddech, aby się uspokoić. McCall w tym czasie podsunął dwa krzesła obok łóżka, na którym leżałam.

- Jak do tego w ogóle doszło?- zapytał Stiles z troską, na co mimowolnie wymieniłam ze Scottem przerażone spojrzenia.

- Dostałam toporkiem z tojadem w plecy- odpowiedziałam w końcu.- Nie wiem, kto to zrobił ani dlaczego.

- A co z tojadem? Usunęli go?- dopytywał dalej, patrząc to na mnie, to na Scotta.

- Tak- oznajmił McCall.- Mama mówiła, że wypiszą cię, jak tylko rana zacznie się goić- zwrócił się do mnie i zaraz potem zrozumiał, że to był błąd.

- Jak to „zacznie się goić"?- spytał zaniepokojony Stiles.- Dlaczego ona już się nie zaczęła goić? Czego mi nie mówicie?- pytał dalej już nieco zdenerwowany, wstając z krzesła.

- Stiles...- zaczęłam, lecz Scott mi przerwał. Chyba wiedział, że będę próbowała jakoś się z tego wykręcić.

- Marika częściowo straciła moce- powiedział brunet.

- Jak to? Dlaczego mi nie powiedziałaś?- zapytał ze złością, ale i smutkiem.

Stilinski patrzył mi się prosto w oczy, a moje serce pękało. Jednak złość Stilesa odbiła się również na Scottcie.

- Od kiedy zatajasz przede mną takie rzeczy?!- zwrócił się do McCalla.- Najpierw nie mówiłeś mi gdzie był apartament bliźniaków. Potem nie powiedziałeś mi, że Marika wyjechała, a potem, że wróciła i mieszka u Argenta. A teraz nie powiedziałeś mi, że straciła moce! Cholera! Co z ciebie za przyjaciel?!- wybuchnął Stiles.- Macie coś na swoją obronę?- spytał w końcu. W tym momencie już nie wytrzymałam.

- I co byś wtedy zrobił?- zaczęłam z trudem opanowując złość, która ze mnie kipiała.- Chciałam to załatwić sama, dlatego wróciłam. Nie chciałam was w to mieszać. Scott dowiedział się przypadkiem- wyjaśniłam- Mam problem od śmierci Aidena. Więź łącząca alfę z betą jest silna. Było ze mną gorzej, bo obwiniałam się za to, co się stało. Dlatego skończyło się to tak, jak się skończyło- stwierdziłam, omiatając wzrokiem salę szpitalną.

W chwili, w której to powiedziałam Stiles cofnął się gwałtownie z niezrozumiałego powodu. Nie wiedziałam, co się dzieje, dopóki nie poczułam dziwnego ciągnięcia na plecach. Rana zaczynała się goić. Ale jak to w ogóle możliwe?

- Marika. Twoje oczy...są niebieskie- powiedział niepewnym głosem Scott.

- Ale jak to możliwe?- spytałam zdezorientowana.

Normalnie uznałabym to za żart, ale miny chłopaków wyglądały poważnie. Stiles był dużo bardziej przerażony w pierwszej chwili. Prawdopodobnie dlatego, że przypomniałam mu o jego koszmarach. Po złożeniu się w ofierze, Stiles powiedział mi, że w jego koszmarach mam niebieskie oczy.

- Stiles? Wszystko w porządku?- zapytałam, patrząc się mu prosto w oczy, w których zbierały się łzy.

- T...tak- odpowiedział po chwili, po czym przetarł szybko oczy.- Teraz to już chyba jest sprawa dla nas- powiedział, przerywając ciszę.

Miłość, Śmierć i Kłamstwo|| teen wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz